Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Z pozoru mamy bardzo małe pole manewru, gdyż jako członek Unii Europejskiej, z istoty tej przynależności nie prowadzimy samodzielnej polityki handlowej - działamy w ramach szerokiej koalicji państw. Nie oznacza to jednak, że mielibyśmy przyjąć bierną postawę i czekać na to, co nad naszymi głowami wynegocjuje Komisja Europejska i czołowi europejscy eksporterzy.
Pozycja Polski na świecie
Polska powinna umieć nazwać swoje interesy, mieć pogląd na rolę Unii Europejskiej w światowej gospodarce, umieć zarysować strategię osiągnięcia tej roli oraz przygotować się nie tylko na czerpanie owoców tej strategii, lecz także ponoszenie jej kosztów.
Jakie są nasze interesy? W ciągu ostatnich trzech dekad Polska osiągnęła niewątpliwy sukces gospodarczy i zdołała w dużej mierze zniwelować lukę rozwojową, jaka dzieliła nas od Zachodu. Staliśmy się krajem pod wieloma względami nowoczesnym - oplecionym siecią szybkich dróg i światłowodów, który coraz śmielej stawia kroki w globalnej wymianie handlowej. Musimy też jednak rozumieć swoje ograniczenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odcinek 6 - Analizuj, nie zgaduj - wykorzystanie danych w strategii marketingowej.
Akuszerką polskiego sukcesu była i jest Unia Europejska. Nie tylko ze względu na środki unijne, lecz przede wszystkim nieograniczony dostęp do unijnego rynku i kapitału zagranicznego, za sprawą którego polskie firmy na wspólnym rynku w ogóle zaistniały. To ważne, ponieważ polskie firmy nie istnieją nigdzie indziej - nie zbudowaliśmy samodzielnych przewag w handlu ze Stanami Zjednoczonymi, Chinami czy jakimikolwiek innymi państwami trzecimi.
Wojna handlowa uderza też w Polskę
Samo w sobie nie byłoby to problemem, gdyby nie fakt, że Unia Europejska – nasz pośrednik w relacjach ze światem - traci swoją siłę oddziaływania z powodu drogiej energii, braku surowców, przeregulowania, nieostrożnie sformułowanej agendy klimatycznej, małej innowacyjności czy niedokończonych reform wspólnego rynku (m.in. kapitałowego). Potencjalna wojna celna z USA dodatkowo podkopuje fundamenty europejskiej gospodarki. Nas dotyka na trzy sposoby:
- po pierwsze, polski eksport do USA (jakkolwiek niewielki w skali całej gospodarki by on nie był), będzie mniej opłacalny,
- po drugie, polscy dostawcy i kooperanci firm z Niemiec, Włoch czy Francji ucierpią na zmniejszeniu wymiany handlowej między USA a największymi gospodarkami UE,
- po trzecie, na europejski rynek zostaną przekierowane wyroby azjatyckich producentów, dla których warunki dotarcia do amerykańskich sklepów stały się zaporowe. W niektórych sektorach będą one konkurować z dobrami produkowanymi przez polskich wytwórców.
Specyficzna rola Polski w europejskich łańcuchach dostaw i europejskim ekosystemie przemysłowym sprawia, że ten pierwszy (bezpośredni) kanał oddziaływania zapewne będzie najmniej istotny. Ważniejsze, ale też mniej przewidywalne dla państw nieuczestniczących bezpośrednio w wojnach handlowych, są pozostałe kanały ich oddziaływania.
Cierpliwość to klucz do sukcesu
Jaka strategia UE jest zgodna z interesem Polski? Dotychczasowy przebieg uruchomionej przez nową administrację USA wojny handlowej wywrócił do góry nogami konwencjonalne przekonania na temat tego, kto trzyma mocniejsze karty. Przewagę daje bowiem nie rozpoczęcie wojny handlowej, a cierpliwość i umiarkowanie. Co więcej, wojna handlowa nie przypomina uporządkowanych, rządzących się jasnymi regułami szachów, tylko chaotyczną i wielostronną rozgrywkę, znaną raczej z gier komputerowych niż logiczno-strategicznych.
Europa ma więc luksus wyboru celów i formuły współpracy, może sobie też pozwolić na cierpliwość. Tutaj otwiera się okno szansy dla Polski, możemy bowiem kształtować strategię całego ugrupowania i modyfikować ją w taki sposób, by lepiej odzwierciedlała polskie interesy. Na myśl przychodzi kilka kwestii.
Umowa z Mercosur nie musi być niekorzystna
Po pierwsze, umowa z Mercosurem, czyli porozumienie handlowe z krajami Ameryki Południowej, które czeka na ratyfikację. W Polsce przyzwyczailiśmy się postrzegać ją wyłącznie jako zagrożenie dla interesów naszego rolnictwa i przemysłu spożywczego. Ale w naszym interesie jest również silna pozycja europejskiego przemysłu jako całości, a więc także motoryzacyjnego, maszynowego, chemicznego, wysokiej technologii i innych, w których polskie firmy są ważnymi producentami i kooperantami.
Zacieśnienie relacji z krajami Mercosuru daje szansę na odbudowę przewag konkurencyjnych przez Unię Europejską oraz ekspansję polskich firm poza naszym kontynentem. To również ubezpieczenie na wypadek dalszej eskalacji wojny handlowej z USA. Aby coś zyskać, trzeba też gdzieś ustąpić, a większe otwarcie europejskiego rolnictwa i przemysłu spożywczego na konkurencję z Ameryką Południową nie wydaje się wygórowaną ceną. Zwłaszcza, że specjalizacje produktowe w dużej mierze się nie pokrywają.
Europa w kleszczach między Chinami i USA
Po drugie, strategia UE wobec Chin. Europa znalazła się w kleszczach pomiędzy dwiema wielkimi potęgami – Stanami Zjednoczonymi i Państwem Środka. Te pierwsze będą zawsze nam bliższe – przez więzy historyczne i bliskość kulturową. Ale ich interesy często nie są zgodne z naszymi i nie możemy dać się zdominować.
Aby zachować podmiotowość, Europa powinna utrzymywać możliwie dobre relacje z obiema stronami. Polska jako "kraj średni" ma duże doświadczenie w takiej strategii i powinna być jej ambasadorem w Unii Europejskiej. Nie zmienia to faktu, że Europa powinna również chronić w jakimś stopniu swój rynek wewnętrzny przed nadmierną konkurencją zarówno ze strony cyfrowych gigantów z USA, jak i przemysłowych tytanów z Państwa Środka. Polska musi oczywiście zadbać też o to, żeby i polscy producenci mogli cieszyć się taką ochroną.
Surowce to problem UE
Strukturalnym problemem Unii Europejskiej jest dostępność surowców. Ponad 70 proc. zapotrzebowania UE na surowce energetyczne jest zaspokajana dzięki importowi. W przypadku rud metali wskaźnik ten przekracza 45 proc. Realna ocena zdolności konkurencyjnych Europy przy braku dostępu do tanich surowców może okazać się kluczowa dla podtrzymania tempa wzrostu gospodarczego i dobrobytu na kolejne pokolenia. Również z tych względów konieczne jest zdefiniowanie nowych zasad bezpieczeństwa i współpracy w Europie.
Co może zrobić Polska nie oglądając się na UE? Naszemu krajowi dobrze będzie służyć recepta Wojciecha Młynarskiego - "róbmy swoje". To, co możemy osiągnąć w drodze negocjacji za zamkniętymi drzwiami, stanowi ułamek korzyści, jakie uzyskujemy z kontynuacji rozwoju gospodarczego, zaspokajania ambicji i aspiracji Polaków i budowania swojego soft power.
Polski kapitał potrzebuje warunków do rozwoju
Mówienie, że kapitał ma narodowość stało się już niemal truizmem. Warto jednak wyciągnąć z tego logiczny wniosek i stworzyć rodzimemu kapitałowi warunki do wzrostu. Oznacza to zarówno wspieranie ekspansji (w tym zagranicznej) polskich przedsiębiorstw, jak i ułatwienie jego gromadzenia i mnożenia np. poprzez sprawniejszy, głębszy i bardziej dynamiczny rynek kapitałowy. Ten postulat nie może jednak być przeciwstawiany potrzebie funkcjonowania i szybkiego rozwoju rynku paneuropejskiego.
Polska może i powinna mieć własną strategię przemysłową, czyli znać swoje obecne i przyszłe przewagi konkurencyjne i wspierać te sektory, w których jest konkurencyjna. Wśród naszych atutów możemy wymienić m.in. usługi biznesowe, telekomunikacyjne i IT, w przemyśle zaś coraz bardziej jesteśmy obecni w branżach o wyższym poziomie zaawansowania technologicznego. Jednocześnie, żadna z tych przewag konkurencyjnych nie jest dana raz na zawsze. Konkurencja z producentami z innych państw, zmiany technologiczne (upowszechnianie generatywnej AI) sprawiają, że polityka gospodarcza musi zachować czujność i elastyczność.
Oceniajmy realistycznie nasze możliwości i podkreślajmy konieczność silnego osadzenia w europejskim i światowym podziale pracy. Zostańmy też promotorem otwartego handlu - jeśli nie na świecie, to przynajmniej w Europie.
Autorem jest Cezary Stypułkowski, od lipca 2024 r. prezes banku Pekao SA. Wcześniej, w latach 2010-2024, był prezesem mBanku.