Chociaż jak mówi, jest "mieszczuchem z krwi i kości", kilkanaście lat temu zamarzyła o życiu na wsi. — Wiele lat mieszkałam w Poznaniu, potem w Berlinie, miastach tętniących życiem, bardzo to lubiłam. Ale kiedy któregoś razu przyjechałam na górską wycieczkę w Bieszczady, zapragnęłam, żeby tak wyglądała moja codzienność. Wydawało mi się, że żyjąc blisko gór, będę szczęśliwa. Że to życie będzie sielankowe i idylliczne, a ja beztroska — mówi Agnieszka, polonistka, autorka bloga "Greenelka". Wspólnie z mężem przeprowadziła się na podkarpacką wieś, oddaloną o kilkadziesiąt kilometrów od większego miasta. Szybko przekonali się, że żyli wyobrażeniami.
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Człowiek, wyprowadzając się na wieś, nie spodziewa się, z jakimi trudnościami to się wiąże. Ja nie wiedziałam i bardzo się zaskoczyłam — mówi Agnieszka. Miasto zamieniła na wieś, w nadziei na sielankowe życie. Po przeprowadzce zawiodło ją niemal wszystko.