"Newsweek": Mówiła o sobie, że jest chłopczycą.
Violetta Ozminkowski-Daukszewicz*: Dziś powiedzielibyśmy, że nowoczesną dziewczyną. Swoimi zainteresowaniami i widzeniem świata wybiegała dużo dalej niż jej koleżanki, które zajmowały się po bożemu lalkami i falbankami.
Jej córka, Krystyna, uważała, że była w spektrum autyzmu i że to po niej odziedziczyła.
– Pracowałam raz z Krystyną nad wywiadem. Zrobiłam łososia, ale się spieszyłam i go przesoliłam. Zazwyczaj gość mówi, że nic się nie stało. A Krystyna szczerze mi powiedziała, że go schrzaniłam. Myślę, że Michalinie przeszkadzało to w nawiązywaniu kontaktów. Przyjaciółkę na przykład miała tylko jedną. W związkach z mężczyznami z kolei zawsze miała taki infantylny rys, który mnie wkurzał przy pisaniu książki. Bo ileż można się zakochiwać jak nastolatka, bez dojrzałego oglądu kobiety 40- czy 50-letniej?