Wisłocka uczyła Polaków radości z seksu. Własną noc poślubną opisała jako koszmar

2 dni temu 6
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Wisłocka pokazała, że nie musi być tak jak w "Trędowatej" czy romantycznej poezji, że ona płacze, a on odjeżdża. Zaczęła epokę radości z seksu – mówi Violetta Ozminkowski-Daukszewicz, autorka biografii Michaliny Wisłockiej.

Violetta Ozminkowski-Daukszewicz*: Dziś powiedzielibyśmy, że nowoczesną dziewczyną. Swoimi zainteresowaniami i widzeniem świata wybiegała dużo dalej niż jej koleżanki, które zajmowały się po bożemu lalkami i falbankami.

– Pracowałam raz z Krystyną nad wywiadem. Zrobiłam łososia, ale się spieszyłam i go przesoliłam. Zazwyczaj gość mówi, że nic się nie stało. A Krystyna szczerze mi powiedziała, że go schrzaniłam. Myślę, że Michalinie przeszkadzało to w nawiązywaniu kontaktów. Przyjaciółkę na przykład miała tylko jedną. W związkach z mężczyznami z kolei zawsze miała taki infantylny rys, który mnie wkurzał przy pisaniu książki. Bo ileż można się zakochiwać jak nastolatka, bez dojrzałego oglądu kobiety 40- czy 50-letniej?

Przeczytaj źródło