22 czerwca 2025 roku bombowce B‑2 Spirit po raz pierwszy zrzuciły łącznie czternaście bomb GBU‑57 MOP (Massive Ordnance Penetrator) na cele w Iranie, a w tym na silnie ufortyfikowane obiekty jądrowe w Fordow i Natanz. Chociaż efekty tych ataków były widowiskowe, to niektóre analizy wskazały, że kompleks Fordow zlokalizowany na głębokości ok. 80 metrów nie został trwale zneutralizowany. Oznacza to, że GBU-57, mimo bycia największą bombą spośród wszystkich konwencjonalnych bunker-busterów na świecie, okazał się niewystarczający wobec istniejących już instalacji. To zdarzenie stało się punktem zwrotnym dla USA, bo tamtejszy Departament Obrony rozpoczął przyspieszone prace nad nowym systemem zdolnym do pokonania takich celów bez sięgania po broń jądrową.
USA marzy się nowy niszczyciel bunkrów. GBU-57 zastąpi nowa bomba NGP (Next Generation Penetrator)
Next Generation Penetrator (NGP) to nowy typ głęboko penetrującej bomby opracowywanej z myślą o współpracy z bombowcem nowej generacji B‑21 Raider. Nowa konstrukcja ma ważyć do 10000 kg, a więc o jedną trzecią mniej niż 13-tonowy MOP, a to ułatwi jej integrację z B‑21 i zwiększy elastyczność operacyjną. Aktualne plany zakładają, że NGP będzie napędzana własnym silnikiem rakietowym, umożliwiającym zrzut z dużej odległości, a to jest akurat kluczowe, jeśli uwzględnić nowoczesne systemy obrony powietrznej potencjalnych wrogów. Zakończy to bowiem konieczność bliskiego podlatywania bombowca do celu.
Czytaj też: 500 megawatów w gigantycznej turbinie. Chiny rozwijały to 4 lata, a teraz przeszły same siebie

Jednak największe różnice kryją się w precyzji i inteligencji nowego systemu. NGP ma oferować celność CE90 na poziomie 2,2 metra nawet w warunkach zakłóceń GPS, a to oznacza skokowy postęp względem obecnych systemów JDAM. Bomba otrzyma także zaawansowane zapalniki, które będą zdolne wykrywać puste przestrzenie oraz zliczać poziomy wewnątrz konstrukcji przeciwnika, umożliwiając optymalne opóźnienie detonacji, co jest kluczowe przy atakach na wielopoziomowe kompleksy podziemne. Co ciekawe, według dokumentów przetargowych, pierwsze makiety i pełnoskalowe prototypy mogą być gotowe już w ciągu 18-24 miesięcy od podpisania kontraktu, osiągając przy tym poziom gotowości technologicznej TRL 5 lub 6.
Czytaj też: Strąca rakiety, jak muchy. Turcja ochroni samoloty w wyjątkowy sposób

Projekt NGP jest więc ambitny i widać, że USA po prostu na nim zależy. Tyle tylko, że przed programem stoją istotne wyzwania, a w tym kwestia penetracji (czy lżejszy NGP zdoła przeniknąć głębiej niż cięższy MOP), potencjalny zasięg ataku i wreszcie rzeczywista skuteczność operacyjna, bo finalnie pojedynczy bombowiec B-21 będzie w stanie transportować tylko jeden taki ładunek.
Dlaczego USA potrzebuje NGP?
NGP wpisuje się w szerszą strategię Long Range Strike, której filarami są bombowiec B‑21, pocisk manewrujący AGM‑181A i inne nowoczesne środki rażenia. Wszystko to odbywa się na tle rosnącej zależności od podziemnej infrastruktury wojskowej. Chiny rozbudowują kompleksy dowodzenia w pobliżu Pekinu, Korea Północna wzmacnia swoje instalacje rakietowe, a Rosja reanimuje zimnowojenne sieci bunkrów. W tym kontekście NGP staje się nie tylko narzędziem uderzenia, ale i elementem odstraszania, oferując możliwość neutralizacji takich celów bez eskalacji nuklearnej.
Czytaj też: Chiny pokazały Rosji, jak się to robi. Ta zmodyfikowana maszyna zagrozi rosyjskiej dominacji
Jeśli koszt jednostkowy NGP będzie porównywalny do dużych bomb precyzyjnych (ok. 1 mln euro), to w przeliczeniu na złotówki daje to około 4,5 miliona złotych za jedną bombę. Patrząc na budżety wojskowe, będzie to z pewnością cena, którą USA będą gotowi zapłacić za konwencjonalne zdolności przebijania się do najlepiej chronionych celów. Finalnie więc Next Generation Penetrator może na nowo zdefiniować sposób, w jaki siły powietrzne rozwiązują problem głęboko ukrytych zagrożeń. Łącząc wysoką penetrację, autonomiczne systemy namierzania, odporność na zakłócenia i zdolność do działania z dużej odległości, NGP obiecuje wiele, ale ile z tych obietnic spełni? Czas pokaże, bo jeśli zapowiedzi zostaną zrealizowane, to pierwsze prototypy mogą trafić do testów już w latach 2026-2027.