Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Ju? nie jedna, a cztery kamery sprawdzaj? pojazdy wje?d?aj?ce do warszawskiej Strefy Czystego Transportu. Jednak przez pierwszy rok jej funkcjonowania nikogo nie ukarano mandatem za wjazd nieuprawnionym pojazdem. Wed?ug Niny B?k z kampanii Clean Cities warszawska strefa ucierpia?a m.in. z powodu negatywnego obrazu budowanego w kampanii wyborczej. Ale miasto ma szanse poprawia? jej dzia?anie.

Mija pierwszy rok obowiązywania pierwszej Strefy Czystego Transportu w Polsce. Od 1 lipca 2024 roku do centralnej części Warszawy nie mogą wjeżdżać niektóre z najstarszych, najbardziej zatruwających powietrze samochodów.
Zanieczyszczenie powietrza odbija się na zdrowiu nas wszystkich, prowadzi m.in. do chorób u dzieci i przedwczesnej śmierci dorosłych. Jednak na realny wpływ warszawskiej SCT na jakość powietrza musimy jeszcze poczekać. Niewielka skala kontroli i bardzo łagodne, pełne wyjątków przepisy sprawiają, że jak na razie praktycznie nie ograniczono najstarszym autom dostępu do centrum.
Zobacz wideo Miłosz Jakubowski: Mieszkańcy z czasem przyzwyczają się do stref czystego transportu
Strefa bez mandatów
Od 1 lipca do warszawskiej SCT - która obejmuje ok. 7 proc. centralnej części miasta - nie mogą wjechać 19-letnie lub starsze Diesle i 27-letnie, lub starsze auta z silnikiem benzynowym. To dość wąska grupa najstarszych, najbardziej zanieczyszczających samochodów. Do tego przyjęto szereg wyjątków, w tym do 2028 roku - dla wszystkich osób mieszkających i płacących podatki w Warszawie.
Do tego mandat dostają kierowcy, którzy wjechali do strefy nieuprawnionym pojazdem więcej niż cztery razy w ciągu roku. Efektem tych przepisów jest to, że od wprowadzenia strefy w lipcu ubiegłego roku aż do końca maja straż miejska... nie wystawiła ani jednego mandatu.
- Ten pierwszy rok można uznać za testowy - ocenia Nina Bąk, koordynatorka kampanii Clean Cities w Polsce. Ponieważ zasady SCT są obecnie bardzo liberalne, to nie zaskakuje jej brak kar dla kierowców.
- Ten rok był ważny, aby docierać do mieszkańców z informacją o funkcjonowaniu strefy. Myślę, że mogło wyglądać lepiej - oceniła. Temat mógł być dla warszawskiego ratusza niewygodny ze względu na trwającą kampanię wyborczą, w której kandydował Rafał Trzaskowski, a inni kandydaci manipulowali i atakowali prezydenta za prowadzenie SCT. Zdaniem ekspertki miasto powinno mocniej zwracać uwagę na to, jak SCT korzystnie wpłynie na zdrowie mieszkańców, a także pokazywać, jak rozwija transport publiczny jako alternatywę dla samochodów.
Potrzeba automatyzacji kontroli
W pierwszych miesiącach obowiązywania strefy strażnicy miejscy mieli do dyspozycji tylko jedną kamerę do rejestrowania i kontroli pojazdów. Później otrzymali kolejną, a dopiero od początku kwietnia mają do dyspozycji cztery urządzenia.
Wraz z tym liczba skontrolowanych pojazdów rośnie. Przez pierwsze pół roku zarejestrowano blisko 65 tys. samochodów, w tym 740 nieuprawnionych. Z kolei od stycznia do końca maja 2025 roku w ramach kontroli wjazdu do SCT zarejestrowano 222 tys. pojazdów - informuje nas straż miejska. W tym czasie nieuprawnionych aut było 1300, a więcej jedynie 0,6 proc. Do tego żadnego z nich nie zarejestrowano więcej niż cztery razy.
Nie wiadomo jednak, czy rzeczywiście te lub inne samochody nie były w strefie częściej, bo kontrole prowadzone są ręcznie, przy pomocy czterech urządzeń straży miejskiej. Zdaniem Niny Bąk jeśli SCT ma zacząć działać na serio, to kontrole muszą zostać zautomatyzowane. Szczególnie że w kolejnych latach zaczną obowiązywać ostrzejsze normy. Automatyzacja nie tylko pozwoli znacznie zwiększyć liczbę kontrolowanych pojazdów, ale też ułatwi sprawdzanie, które auto przekroczyło limit czterech wjazdów rocznie.
Do tego można by wykorzystać miejskie kamery z systemu sterowania ruchem, które są zamontowane na skrzyżowaniach. W obrębie strefy takich kamer jest koło 200. Nina Bąk podkreśla, że takie rozwiązanie jest technicznie możliwe. Jednak już wcześniej władze miasta zauważały, że problemem jest brak odpowiednich przepisów, który pozwoliłby na automatyzację całego procesu sprawdzania i wystawiania mandatów. - Potrzebne są zmiany na poziomie centralnym i apelujemy o to do Sejmu - powiedziała przedstawicielka kampanii Clean Cities. Jak dodała:
- Przez ten pierwszy rok strefa zdawała się być nieco osierocona. A tym momencie albo władze zajmą się tematem i wprowadzą potrzebne usprawnienia, albo za trzy lata nie zobaczymy obiecanych korzyści dla jakości powietrza.Kolejne strefy w Polsce
Warszawska SCT jest pierwszą w Polsce, ale już niedługo przestanie być jedyną. W czerwcu Rada Miasta Kraków przyjęła uchwałę wprowadzającą od 1 stycznia 2026 roku Strefę Czystego Transportu.
Ta będzie sporo większa od warszawskiej, bo obejmie nie 7 proc., a mniej więcej połowię powierzchni miasta (i zdecydowaną większość jego zurbanizowanej części). Jednak o ile w Warszawie mieszkańcy są zwolnieni z zasad SCT tylko w pierwszych latach jej obowiązywania, to w Krakowie mieszkańcom będzie przysługiwać bezterminowe zwolnienie (jednak tylko dla aut zarejestrowanych przed wejściem w życie przepisów). Przewidziano też kilka innych wyjątków.
Druga zasadnicza różnica to system opłat. W Warszawie można wjechać do SCT nieuprawnionym pojazdem cztery razy w roku, a każdy kolejny wjazd oznacza mandat. Z kolei w Krakowie w pierwszych trzech latach obowiązywania strefy będzie można uiścić opłatę za wjazd pojazdem niespełniającym norm. Stawka dzienna wyniesie 5 zł w 2026 roku i 15 zł w 2027 (można będzie także wykupić abonament miesięczny).
Ze względu na przekraczanie norm jakości powietrza strefy czystego transportu powinny wprowadzić także Wrocław i Katowice. Jednak dane dot. zanieczyszczeń z samochodów mogą nie dawać pełnego obrazu, bo nie ma wystarczającej liczby czujników badających np. poziom tlenków azotu. Fundacja Smoglab w swoim niedawnym raporcie rekomendowała, aby wszystkie miasta powyżej 100 tys. mieszkańców przeprowadziły kompleksowe badania za pomocą niskokosztowych czujników pasywnych w kilkudziesięciu lokalizacjach. Takie badanie pokazałoby realną skalę zanieczyszczenia i być może dało podstawy do wprowadzenia SCT.
Smoglab zauważył też, że samorządy zostały w sprawie stref zostawione same sobie - wprowadzają je na podstawie krajowych przepisów, ale nie mają dodatkowego wsparcia od rządu. Dlatego organizacja zaproponowała stworzenie Funduszu Czystego Transportu dla miast wprowadzających SCT. Z tych środków można by na przykład sfinansować dopłaty do złomowania najbardziej trujących pojazdów albo wsparcie transportu aglomeracyjnego.