Nie taki (super)resort? Ministerstwo Energii "pozbawione podstawowych narzędzi" i pieniędzy

1 tydzień temu 15

Mia? by? "superresort" ds. energii, zostan? stare problemy? Po rekonstrukcji rz?du wci?? trwa utrudniaj?cy dzia?anie podzia? kompetencji - oceniaj? eksperci w rozmowie z Gazeta.pl. Sytuacj? okre?laj? wr?cz jako "kuriozaln?".

Konferencja na temat rekonstrukcji rz?du, 23.07.2025 r., Warszawa Fot. S?awomir Kami?ski / Agencja Wyborcza.pl

Ministerstwo Energii, tworzone w ramach rekonstrukcji rządu, ma zapewnić uspójnienie polityki w tym kluczowym obszarze - zapewniał w środę premier Donald Tusk. O problemach wynikających z rozbicia kwestii energetycznych między kilka różnych resortów mówiło się od dawna.

Jednak ministerstwo, które jeszcze przed rekonstrukcją było opisywane w mediach jako jeden z dwóch nowych "superresortów" (obok Ministerstwa Gospodarki i Finansów), w rzeczywistości wciąż nie będzie skupiać niektórych ważnych zadań z zakresu transformacji energetycznej. 

Zobacz wideo Tusk ogłosił rekonstrukcję rządu! Zaapelował do dziennikarzy

Na czele nowego resortu stanie Miłosz Motyka (PSL), który dotychczas odpowiadał za kwestie energetyczne jako wiceminister klimatu i środowiska. W jego kompetencjach znajdą się też zadania likwidowanego w ramach rekonstrukcji Ministerstwa Przemysłu.

Dalsze rozbicie w energii

Marcin Korolec, prezes Instytutu Zielonej Gospodarki i były minister środowiska, ocenił skupienie kompetencji energetycznych w tym resorcie jako korzystne. - Jego powołanie może sprawić, że zarządzanie energetyką będzie sprawniejsze - stwierdził. - Fakt, że Ministerstwo Klimatu i Środowiska zostaje jako samodzielny resort i nie stało się częścią jakiegoś większego silosu, oceniam pozytywnie - dodał. 

W MKiŚ - na którego czele pozostaje Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050) - dalej będzie znajdować się szereg kompetencji dotyczących transformacji energetycznej, w tym odnawialne źródła energii. Pozostawienie OZE poza resortem odpowiedzialnym stricte za energetykę skrytykował Michał Hetmański, szef think tanku Instrat. - W roku 2030 źródła odnawialne mają stanowić około 50 proc. naszej produkcji energii. Po co zostawiać połowę energetyki w jednym resorcie, a połowę w drugim? - zastanawiał się w rozmowie z Gazeta.pl

Taki podział wynika częściowo z ustawy o działach, która określa, jakie zadanie jest kompetencją jakiego ministra. Jeśli rozwój odnawialnych źródeł energii miałby znaleźć się w nowym Ministerstwie Energii, konieczna byłaby zmiana tej ustawy. A to - o czym mówił sam Donald Tusk, ogłaszając rekonstrukcję - jest uzależnione od podpisu prezydenta Karola Nawrockiego. I nie jest jasne, czy ten zgodzi się podpisać ustawę mającą poprawić funkcjonowanie rządu, którego przyszły prezydent jest otwartym przeciwnikiem. 

- Tak, jak mieliśmy rozbicie kwestii energetycznych, tak dalej będziemy je mieć. To nie zmieni się bez zmiany ustawy o działach. Pytanie, czy rząd będzie do tego dążył - stwierdził Bartłomiej Orzeł z think tanku Project Tempo, były pełnomocnik premiera ds. programu "Czyste powietrze".

Ministerstwo bez narzędzi

Nawet jeśli kwestia OZE znalazłaby się w pieczy Ministerstwa Energii po ewentualnej zmianie ustawy, to i tak wiele innych kompetencji pozostanie w resorcie Pauliny Hennig-Kloski. Jako ministerka Klimatu nadzoruje m.in. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. NFOŚiGW stał się w ostatnich latach - jak zauważył Hetmański - instytucją odpowiedzialną za miliardowe fundusze, w tym środki unijne, przeznaczone na transformację energetyki, ciepłownictwa czy poprawę efektywności energetycznej budynków.  

- To kuriozalna sytuacja. Minister Energii nie będzie miał podstawowych narzędzi do prowadzenia polityki energetycznej. Taki układ świadczy albo o niekompetencji, albo o tym, że nikomu nie zależy na realnym prowadzeniu tej polityki, a jedynie na obdzieleniu koalicjantów - powiedział nam Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego. Na ten sam problem zwrócił uwagę Bartłomiej Orzeł. Jego zdaniem "tematy związane z transformacją powinny być spięte w jeden dobrze funkcjonujący organizm". 

Marcin Korolec zwrócił uwagę, że pozytywne dla rozwoju czystego przemysłu może być utworzenie drugiego "superresortu". - Połączenie finansów i gospodarki w jednym ministerstwie może umożliwić stworzenie dobrej strategii dla czystego przemysłu w Polsce - powiedział. Podkreślił, że w ramach rozpoczynających się właśnie prac nad budżetem Unii Europejskiej "Polska będzie musiała przygotować dobrą strategię rozwoju czystego przemysłu i uruchomienia nowych lewarów wzrostu gospodarczego, inaczej nie otrzyma środków z Funduszu Konkurencyjności lub zmarnuje te pieniądze".

Pomijane "serce systemu energetycznego"

Eksperci zwracają uwagę, że gdy mowa o energii, to na pierwszym miejscu najczęściej jest wielkoskalowa energetyka, węgiel, atom, w dalszej kolejności źródła odnawialne jak wiatraki. A często pomijana jest kwestia budynków. Tymczasem, jak mówi Andrzej Guła, "budynki to serce systemu energetycznego". - Są największym odbiorcą energii. Zarządzanie tym obszarem porozrzucane po różnych ministerstwach nie może się udać i to recepta na porażkę. Problemy takie jak te z programem Czyste Powietrze będą się pogłębiać - ocenił. 

Jego zdaniem już teraz ten sektor jest zaniedbany ze względu na rozbicie kompetencji. Jako przykład podał kryzys Czystego Powietrza i ostatnią wypowiedź wiceministra klimatu Krzysztofa Bolesty. Ten w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" stwierdził, że rządowy program "był zaprojektowany do eliminacji kopciuchów, a niektórzy chcą go traktować jako wehikuł do termomodernizacji polskich domów jednorodzinnych". - To nie są nasze kompetencje w Ministerstwie Klimatu i Środowiska - stwierdził Bolesta. 

Guła ocenił, że nawet jeśli faktycznie te kompetencje należą do innego ministerstwa, to właśnie to powoduje problemy. - Czy w ramach "konsolidacji" jeden minister będzie zajmował się wymianą kotłów, drugi ociepleniem ścian, a jeszcze trzeci instalacji paneli fotowoltaicznych? - zastanawiał się i skwitował: "W rządzie nie ma pomysłu na politykę energetyczną". 

Te problemy mogą gwałtownie przybrać na sile wraz ze startem unijnego systemu opłat za emisje ETS 2, który obejmie ogrzewanie i transport - a więc węgiel, gaz, paliwo do samochodów. 

- Sytuacja sektora budynków jest bardzo niepokojąca. Za 1,5 roku ma wejść w życie system ETS 2. Nowe opłaty bardzo mocno dotkną nie tylko część gospodarstw domowych, ale też samorządów. Tymczasem odpowiedzialność za to jest rozbita między nawet pięć ministerstw - powiedział Bartłomiej Orzeł.

To, jak wymienia, Ministerstwo Energii odpowiadające za wielkoskalową energetykę; MKiŚ dalej zarządzające planami klimatycznymi i środkami na programy jak Czyste Powietrze; kwestie budownictwa znajdą się w resorcie finansowo-gospodarczym, a Ministerstwo Funduszy z Ministerstwem Rodziny tworzy społeczny plan klimatyczny, mający łagodzić negatywne skutki ETS 2. - Do tego Ministerstwo Aktywów Państwowych przez BGK będzie zarządzać wycinkiem termomodernizacji dla budynków wielorodzinnych i samorządów - dodał. 

Zatem w jednym z kluczowych obszarów - także w wymiarze politycznym i społecznym - kompetencje dalej pozostają poszatkowane. - Zaś dotychczasowe rozbicie tematów energetycznych między różne ministerstwa i różne partie - nieraz z odmiennymi priorytetami i agendą - sprawiło, że przez 1,5 roku zabrakło postępu w transformacji energetycznej - ocenił Orzeł.

Przeczytaj źródło