Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
36-letni bokser z Warszawy w lutym w Astanie wygrał przez techniczny nokaut w 10. rundzie z Alim Achmedowem, czego efektem była walka z niepokonanym dotychczas na zawodowym ringu Mbillim o pas WBC Interim.
Do bodaj najważniejszego pojedynku w karierze Sulęcki, który wcześniej dużo i długo trenował w USA, przygotowywał się głównie w Dzierżoniowie pod okiem trenera Piotra Wilczewskiego.
ZOBACZ TAKŻE: UFC 317. Gdzie obejrzeć?
Mbilli, który przed tą konfrontacją miał w profesjonalnym rekordzie 28 wygranych, w tym 23 przed czasem, poprzednio boksował w sierpniu ubiegłego roku, kiedy to pokonał Siergieja Derewiaczenkę.
Do ringu w Quebecu 30-latek, który urodził się w stolicy Kamerunu - Juande, reprezentuje Francję, a mieszka i trenuje w Kanadzie, wyszedł naładowany energią. Polak z kolei sprawiał wrażenie skoncentrowanego i spokojnego.
Początkowe fragmenty pojedynku były dość spokojne z obu stron, ale w pewnym momencie, po dwóch ciosach na korpus, Mbilli przełamał gardę rywala, a po potężnym prawym podbródkowym Polak znalazł się na deskach. Sędzia odliczył do ośmiu, Sulęcki co prawda stanął na nogi, ale miał kłopoty z utrzymaniem równowagi i Michael Griffin wymownym ruchem rąk ogłosił przerwanie walki.
Sulęcki doznał czwartej porażki na zawodowym ringu, w tym drugiej przez nokaut, a jego bilans uzupełniają 33 zwycięstwa (13 KO).
Mbilli dzięki temu sukcesowi zrobił olbrzymi krok w kierunku walki ze słynnym Meksykaninem Saulem "Canelo" Alvarezem, który króluje w kategorii superśredniej.
W nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego, również w Quebecu, o tymczasowe mistrzostwo świata pas WBC w kategorii junior ciężkiej powalczy Michał Cieślak (27-2, 21 KO). Rywalem 36-letniego radomianina będzie Kanadyjczyk haitańskiego pochodzenia Jean Pascal (37-7-1, 21 KO).