– Pięćdziesiątkę?
– Słucham?
– Napije się pani z nami? – dopytuje mężczyzna w samych kąpielówkach, ociekający wodą. Dopiero co wyszedł z morza. Przyszedł z kolegą, też w kąpielówkach. Po dwa piwa i po dwie pięćdziesiątki wypili w mig. Idzie więc nowa kolejka.
Po alkoholu rozwiązują im się języki. Wyjechali spod Konina o 5 rano. Pokonali 440 km w 5 godzin. Żony opalają się na ręcznikach, dzieci budują zamek z piasku, a oni nie tracą czasu. Jest jedenasta, właśnie dotarli na plażę. Przyjechali tylko na cztery dni. Kiedy dopytuję, czy nie było szans na dłuższy pobyt w Międzyzdrojach, mówią: – Ale my byśmy tyle nie wytrzymali z żonami! Przecież to zwariować idzie.
Turyści z całej Polski – ale nie tylko, jak przekonuję się dość szybko, bo są jeszcze goście z Niemiec, Czech, raz wpada grupka z Francji, raz ze Szwecji – piją na wakacjach z fantazją, sporo. I często przez cały dzień.