Znany polski aktor miał raka jądra. Po latach choroba zaatakowała drugi raz

2 dni temu 15

"Wyszedłem z tego"

Zaczęło się pozornie niewinnym objawem — powiększonym węzłem chłonnym. Wojciech Wysocki uznał jednak, że skonsultuje go ze specjalistą. Przeszedł serię badań, które wykazały, że to oznaka rozwijającego się nowotworu.

— Na szczęście profesor Madej szybko mnie zdiagnozował. Najpierw mnie operowano, potem miałem chemioterapię i wyszedłem z tego – ujawnił w rozmowie z Plejadą.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Rak jądra został też wykryty we wczesnym stadium, co skróciło nieco proces leczenia i oznaczało lepsze rokowania. Zmagania z nowotworem zbiegły się w czasie z innymi trudnymi przeżyciami artysty — rozwodził się wtedy z pierwszą żoną. Wtedy pracował, gdy tylko czuł się na siłach, jednak oglądając produkcje z tamtego okresu przyznaje, że widać, iż było z nim "coś nie tak".

11 lat później Wysocki, już wtedy szczęśliwie żonaty z Joanną Tyszko, uczestniczył w porodzie ich pierwszego i jedynego dziecka — córki Rozalii. Rodzinne świętowanie nie trwało długo — następnego dnia aktor dowiedział się, że ma wznowę nowotworu.

Tym razem jego stan wymagał usunięcia węzła chłonnego i kolejnych cykli chemioterapii — aktor przyjął ich trzy. Tyle wystarczyło — od ponad 25 lat jest w remisji.

"Czego się tu wstydzić?"

W wywiadzie udzielonym serwisowi Plejada stwierdził, że musiał dojrzeć do otwartego mówienia o chorobie — bynajmniej nie z powodu wstydu. Obawiał się, że publiczne mówienie o wyzdrowieniu to jakiś rodzaj pychy. Zaczęły jednak docierać do niego głosy aprobaty — słyszał, że jego historia pomaga innym, ludzie, którzy dowiadywali się o jego przeżyciach, nabierali wiary, że też wyzdrowieją. Uznał, że może to wykorzystać w słusznej sprawie i przekonywać mężczyzn (i nie tylko) do regularnych badań profilaktycznych.

— Skoro kobiety mogą otwarcie mówić o raku piersi, to czemu faceci nie mogą o raku jądra? Chyba jest jakieś równouprawnienie, prawda? Przecież to część naszego ciała. Czego tu się wstydzić? To jakiś kretyński maczyzm. Zachorowało mi jedno jądro, ale mam drugie. W czym problem? — wskazywał, chcąc przełamać niezrozumiałe tabu.

Zaznaczył, że jest żywym przykładem na to, że można wyjść z choroby nowotworowej, a nawet doczekać się potem dzieci.

— Choć czasem, gdy coś mnie trapi, dochodzę do wniosku, że to przecież bez sensu. Mój żywot mógł się zakończyć, a za sprawą Pana Boga i medycyny od prawie 30 lat nadal żyję. Czym to jest w porównaniu z przegranym castingiem? Niczym. Olać to! — powiedział Plejadzie.

Aktor w styczniu ukończył 72 lata.

Przeczytaj źródło