Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Seniorska kariera Witkowskiej trwała 15 lat. Rozpoczęła się w Zawiszy Sulechów. Później siatkarka reprezentowała barwy takich klubów jak KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Tauron MKS Dąbrowa Górnicza, Developres SkyRes Rzeszów, Volley Wrocław i ŁKS Commercecon Łódź.
ZOBACZ TAKŻE: Michał Kubiak i Łukasz Kaczmarek zagrają razem w Polsce
Środkowa postanowiła zakończyć karierę po sezonie 2024/2025, spędzonym w barwach Moya Radomki Radom. Nie spodziewała się, że już po przejściu na sportową emeryturę przyjdzie jej mierzyć się z kolejnym przeciwnikiem, tym razem w postaci medialnej nagonki.
Dwa miesiące po rozegraniu ostatniego ligowego spotkania Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej opublikowała komunikat dotyczący zawieszenia zawodniczki za stosowanie substancji dopingujących. Oto jego treść:
"Kamila Witkowska została zawieszona na osiem miesięcy w prawach zawodnika z dniem 6 maja 2025 r. za naruszenie przepisów antydopingowych. Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu częściowo uwzględnił odwołanie złożone przez FIVB i zmienił decyzję Panelu Dyscyplinarnego Pierwszej Instancji Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA). Niedozwolona substancja kanrenon została wykryta w jej próbce pobranej podczas testu pozakonkursowego w dniu 26 kwietnia 2024 r. z naruszeniem art. 2.2 przepisów medycznych i antydopingowych FIVB obowiązujących w tym czasie."
Sprawa została szybko rozpowszechniona przez media. Siatkarka nie pozostawiła tego bez echa. Wystosowała obszerne oświadczenie, w którym wyjaśniła, że substancja niedozwolona była zawarta w leku, który zażywała na polecenie lekarzy. Nie chciała informować o chorobie, na którą cierpi, ze względu na jej charakter i dotkliwość schorzenia. Nie była świadoma, że przyjmuje zakazaną substancję, o czym opowiedziała w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
- Gdybym miała świadomość obecności tej substancji, natychmiast zgłosiłabym ten fakt, aby dopełnić wszelkich obowiązków formalnych. Od roku walczę o swoje dobre imię, a obecna nagonka medialna jest dla mnie wyjątkowo krzywdząca - powiedziała.
FIVB nałożyła na Witkowską okresową karę dyskwalifikacji. Nie ma ona jednak większego znaczenia, bo siatkarka podjęła decyzję o przejściu na sportową emeryturę zdecydowanie wcześniej. Zdradziła, że wpływ na to miały ubiegłoroczne igrzyska olimpijskie.
- Nie znalazłam się w składzie na Paryż i było mi z tego powodu bardzo przykro. Miałam myśli, że już nie chcę dalej grać i chyba niepotrzebnie podpisałam umowę na kolejny sezon klubowy w Radomce Radom. Dopiero gdy tam pojechałam, zobaczyłam, jak mnie przyjęto, stwierdziłam, że warto jeszcze rozegrać jeden sezon i zakończyć karierę na własnych warunkach, z przyjemnym dla mnie uczuciem, a nie takim, że nie zostałam powołana na igrzyska olimpijskie i tym sposobem kończę przygodę z siatkówką - skomentowała.
Należy podkreślić, że Witkowska od początku procesu współpracowała z organami wyjaśniającymi sprawę. Międzynarodowa Agencja Kontroli Antydopingowej wydała zawodniczce zezwolenie na stosowanie leku w celach terapeutycznych, bo udowodnione zostało, że substancja nie ma wpływu na kondycję fizyczną i psychomotoryczną. FIVB odwołała się jednak od decyzji Panelu Dyscyplinarnego.
Zawodniczka przyznała, że cała sytuacja kosztowała ją bardzo wiele. W swoim oświadczeniu poinformowała, że miewała nawet ataki paniki. Zaapelowała też, by inni sportowcy wyciągnęli naukę z jej przypadku.
- Przez wiele lat starałam się być wzorem dla młodych sportowców, których w tym miejscu chciałabym przestrzec. Niech mój przykład niewielkiego zaniedbania i ogromnych konsekwencji, jakie z tego powodu musiałam ponieść, będzie dla nich przestrogą - napisała.
33-letnia siatkarka ma na swoim koncie cztery medale najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Jedyne złoto zdobyła w 2023 roku w barwach ŁKS Commercecon Łódź. Przez wiele lat występowała też w reprezentacji Polski, z którą wywalczyła brąz w Lidze Narodów w 2024 roku.