Zaczęła od brudnych butów. Pierwszego dnia przyszło 500 klientów

1 tydzień temu 22
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

"Biznes Klasa Young" to program money.pl dostępny na YouTube. Szef redakcji Łukasz Kijek prowadzi w nim rozmowy z młodymi przedsiębiorcami - o ich życiu, budowaniu biznesu, kryzysach i wielu innych sprawach. Gościem pierwszego odcinka jest Martyna Zastawna, założycielka marki Wosh Wosh, która po 10 latach działalności sprzedała swoje udziały (kwota transakcji jest owiana tajemnicą) i otwarcie opowiada o drodze, którą musiała przejść.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak czyszczenie butów stało się milionowym biznesem? Martyna Zastawna w Biznes Klasa Young

Pomysł, który nie mieścił się w głowach

Zimą 2015 roku Martyna Zastawna chciała oddać swoje buty do pralni - i ze zdziwieniem odkryła, że taka usługa nie istnieje. - Wpisałam w wyszukiwarkę frazę "czyszczenie butów Warszawa" i nie znalazłam nic na ten temat. Były tylko porady, jak wyczyścić je samodzielnie - wspomina.

Pomysł tak ją zaintrygował, że po kilku tygodniach zaczęła sama czyścić obuwie w domowych warunkach. Opinie znajomych były entuzjastyczne, więc Zastawna rzuciła dobrze płatną pracę w agencji marketingowej i założyła firmę.

Totalny chaos na początku i policja w biurze

Zaczynała z 20 tys. zł oszczędności, bez doświadczenia w biznesie. Miała 24 lata, studiowała dziennikarstwo, a jej mama i babcia próbowały ją odwieść od "szalonego" pomysłu. - Naprawdę, chyba nigdy tak się z mamą i babcią nie pokłóciłam jak wtedy - przyznała. W pierwszym miesiącu działalności do jej kawalerki trafiło ponad 500 par butów. - Pierwszego dnia po ogłoszeniu otwarcia lokalu na Powiślu przyszło 500 osób - opowiada.

Ta skala okazała się prawie nie do udźwignięcia, bo firma Zastawnej nie wyrabiała się z obsługą klientów. - Pewnego dnia dziewczyna z lokalu zadzwoniła i powiedziała: Martyna, przyjeżdżaj, policja czeka, bo jedna z klientek oskarżyła mnie o kradzież butów - dodaje.

Skala przerosła oczekiwania

Zastawna pracowała po 18 godzin dziennie, rekrutowała na szybko dziesiątki osób, traciła kontrolę nad jakością usług i... klientami. - Nie mieliśmy żadnego systemu znakowania. Wkładaliśmy kartki do butów i zapisywaliśmy dane w Excelu. Czasem te kartki wypadały. Były sytuacje, że 30 osób oddało Timberlandy w tym samym kolorze i rozmiarze - dodaje.

Po trzech miesiącach firma była bliska bankructwa, a Zastawna - fizycznego i psychicznego wyczerpania. - Schudłam 10 kg, bo nie miałam czasu jeść. Zaczęło brakować pieniędzy, klienci byli niezadowoleni, a ja nie wiedziałam, co robić. Wtedy podjęłam decyzję, że zamykam firmę - opowiada.

Nowy plan, kredyt, restrukturyzacja

Jednak firmy nie zamknęła. Zamiast tego napisała ponad 80-stronicowy plan naprawczy. Zawierał m.in. nowy cennik (ceny wzrosły dwukrotnie), standardy obsługi klienta i szkolenia. - Zdałam sobie sprawę, że pierwszy raz od założenia firmy naprawdę analizuję, co się wydarzyło - opowiada.

Zredukowała zespół o połowę, przeniosła pracownię z Warszawy do Łodzi i wzięła kredyt w wysokości 40 tys. zł. W lutym 2016 roku Wosh Wosh po raz pierwszy wyszło na plus. - Zarobiłam wtedy 2700 zł. Byłam przeszczęśliwa. Reklamacji było kilka, buty wracały na czas. Wszystko zaczęło działać - dodaje.

W szczytowym okresie firma miała 5 mln zł przychodu rocznie i 200 tys. zł zysku. Woshwosh działało w modelu B2C (business to client, czyli dla konsumentów), ale Zastawna zaczęła też szukać sposobu na wejście w B2B (business to business). Impulsem była rozmowa z pracownicą sklepu spożywczego, która miała zniszczone buty robocze. - Okazało się, że w wielu firmach takie buty po prostu się wyrzuca. A przecież można je wyczyścić. To były tony odpadów - dodaje. Tak narodził się pomysł na ofertę dla firm.

Martyna Zastawna nie miała MBA ani doświadczenia w zarządzaniu, ale miała ideę i determinację. Jak podsumowała w rozmowie: "Myślę, że to było lepsze niż MBA na London School of Economics. To była prawdziwa lekcja biznesu, zarządzania, marketingu - wszystkiego naraz".

Przeczytaj źródło