Zablokował bramę remizy i poszedł na mszę. "Co tu komentować, nie żyje człowiek"

3 dni temu 10

Data utworzenia: 1 września 2025, 12:05.

Tragedia w Magnuszewie. Strażacy, którzy ruszyli na ratunek tonącemu mężczyźnie, stracili cenne minuty przez źle zaparkowany samochód. Niestety, tych minut zabrakło, by uratować życie.

Straż Pożarna
Straż Pożarna Foto: newspix.pl

Wydarzenia sprzed remizy Ochotniczej Straży Pożarnej w Magnuszewie pokazują, jak jedno nieodpowiedzialne zachowanie może mieć dramatyczne skutki. W chwili, gdy liczy się każda sekunda, nawet drobna przeszkoda może kosztować ludzkie życie.

Zablokowana brama remizy, dramatyczne skutki

W niedzielny poranek, 31 sierpnia, przed bramą remizy OSP Magnuszew zaparkowany został samochód, którego kierowca udał się na mszę do pobliskiego kościoła. W tym czasie w jednostce rozległ się alarm – zgłoszenie dotyczyło osoby tonącej w stawie po wywróceniu łódki. Strażacy natychmiast pojawili się w remizie, jednak nie mogli wyjechać – auto blokowało dostęp do garażu, w którym znajdowała się łódź ratownicza. Druhowie musieli ręcznie przestawić pojazd, co zajęło kilka minut. Gdy dotarli na miejsce, 35-letni mężczyzna już nie żył.

"Człowiek nie żyje. Co tu komentować…"

Strażacy z OSP Magnuszew nie kryli emocji. W krótkim komentarzu cytowani przez Miejskiego Reportera podkreślili dramat sytuacji: "Co tu komentować… człowiek nie żyje. Mamy nadzieję, że kierowcę będzie gryzło sumienie". To nie pierwszy przypadek, gdy źle zaparkowany samochód utrudnia akcję ratowniczą.

Strażacy apelują, by nigdy nie blokować wjazdów do jednostek – każda sekunda może decydować o życiu.

Jak poinformowała oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Kozienicach, funkcjonariusze znają już dane właściciela pojazdu. Obecnie trwa ustalanie, kto dokładnie prowadził samochód w dniu zdarzenia. Policja zapowiada, że wobec kierującego zostaną wyciągnięte konsekwencje.

Nie zdążył się zatrzymać. Tragedia na torach na Podlasiu

Miał prawo jazdy od miesiąca. Auto z pięciorgiem nastolatków wjechało w bok pociągu

Na ulicy została tylko jej laska i but. Tragedia przy cmentarzu w Kołobrzegu

Przeczytaj źródło