Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Michał Białoński, Polsat Sport: W tegorocznej edycji mistrzostw Polski w minisiatkówce o Puchar Kinder Joy of Moving wzięło udział 50 tys. dzieci, w samym Wielkim Finale było ich 1500. Od początku, we wszystkich edycjach mistrzostw liczba uczestników sięga już 700 tys.! Rzeczpospolita siatkarska ma się dobrze także na dole piramidy szkoleniowej.
Sebastian Świderski, prezes PZPS-u: Cieszymy się bardzo, że jeszcze w latach 90. ktoś wpadł na ten pomysł i zorganizował ten turniej. My to kontynuujemy. Dla nas jest to podstawa piramidy, baza. To tutaj wychowują się przyszłe reprezentantki i przyszli reprezentanci naszego kraju. I tutaj nabierają pierwsze w życiu doświadczenie. Oprócz tego zawiązują się przyjaźnie i znajomości na całe życie.
ZOBACZ TAKŻE: Grbić zrezygnuje z gwiazdora? Szczyt formy może nie wystarczyć
Z sukcesów singlistów cieszy cię Warszawa, bo wśród dziewczynek triumfowała Maja Jasińska z Wojskowych, a wśród chłopców – Filip Szczepaniak z Iskry. Ale wybijają się też małe ośrodki, jak świętokrzyski Leonard Mirzec, którego drużyna dwójek chłopców jest najlepsza w kraju. Siła siatkówki rodzi się zatem równie dobrze w dużych, jak i małych ośrodkach.
Ta odmiana, czyli minisiatkówka dzieciaków daje szansę tym małym ośrodkom, bo nie trzeba organizować, budować drużyny sześcioosobowej, czy dwunastoosobowej. Wystarczy dużo mniej liczna drużyna, w singlach może grać już nawet jedna osoba, ale przeważnie są to dwójki, trójki i te koronne – czwórki. Do tego sportu nie trzeba wielkiej hali, wystarczy mała, szkolna salka, by przygotować się do Wielkiego Finału Kinder Joy of Moving i naprawdę fajnie się bawić. Dla nas to jest mega ważne. Pokazujemy, że także w tych małych ośrodkach również rodzą się mistrzowie.
UKS Varsovia do tej pory znany był dzięki Robertowi Lewandowskiemu, który stamtąd wypłynął na wody profesjonalnej piłki. Teraz jednak drużyna dziewcząt występujących w trójkach: Zuzanna Błoch, Aisha Sadueva, Marta Rybak, Janina Sawczuk i Maria Bednarska przeniosły środek ciężkości Varsovii z piłki nożnej na siatkówkę, więc można złożyć panu gratulacje.
Dziękuję bardzo, bardzo nam miło. My z piłką nożną nie chcemy i nie będziemy rywalizować. Robimy swoje i będziemy nadal organizować takie właśnie turnieje jak Kinder Joy of Moving, dla takich dzieciaków, które chcą się bawić.
Mocną reprezentację w „Spodku”, zarówno jeśli chodzi o zawodników, jak i kibiców, miały też żelazne ośrodki siatkarskie, jak ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Resovia czy Warta Zawiercie. Zespół „Dwójki” Zawiercie triumfował w rywalizacji „czwórek” dziewcząt, osiągają bardzo wysoki poziom. Jednocześnie wzmocniły apele do władz samorządowych, by duża hala w ich mieście powstała, by skończyły się wycieczki do Sosnowca na decydujące mecze.
To jest ośrodek, który w siatkówce żeńskiej, dziecięcej wygrywa od wielu lat. Trener Wacław Gębalski, czego się nie dotknie, to zamienia to w złoto. Znamy się od wielu lat, z wielu edycji i cieszę się, że w Zawierciu mają takiego zapaleńca, który buduje żeńską siatkówkę. A czy to się później przełoży na dorosłą? Zobaczymy.
Ja również wierzę w to, że duża hala powstanie w końcu w Zawierciu i Aluron CMC Warta będzie mogła grać na swoim obiekcie nie tylko ligę, ale również europejskie puchary.
Poprzez Wielki Finał Kinder Joy of Moving budujecie także bardzo dobre, przyjacielskie relacje, tworzycie wielką siatkarską rodzinę. Z wielkim sercem do turnieju podchodzą także przedstawiciele głównego sponsora – Ferrero: Magdalena Szozda i Enrico Bottero – prezes Ferrero w Polsce. Nie ograniczają się tylko do wydania pieniędzy, czym niewątpliwie poprawiają wizerunek firmy, ale też realizują misję społecznej odpowiedzialności biznesu.
Tak, niewątpliwie czują swą odpowiedzialność, obowiązek, żeby pomagać w najmłodszych kategoriach. I to nie słodyczami, ale właśnie poprzez organizację takich turniejów, po to, żeby dzieci się ruszały, rozwijały, a przede wszystkim, żeby się fajnie bawiły. Magda jest w tym projekcie od wielu lat, tak samo jak pan prezes Enrico Bottero, który przyjeżdża na finały i cieszy się, widząc, jak ten turniej się rozwija, ale – co najważniejsze dla nas – interesuje się tym osobiście. Dopytuje się, rozmawia, podrzuca nam tematy takie, żebyśmy mogli się rozwijać.
Na wysokości zadania stanęły też władze Katowic, które po raz pierwszy otworzyły bramy „Spodka” na turniej mistrzostw w minisiatkówce.
Bardzo dziękujemy miastu Katowice, bo ono jest przyjazne siatkówce. Zresztą to tutaj, w 1998 r., rozpoczynała się ta nasza, wielka siatkarska przygoda i ten marsz na szczyt, gdzie dzisiaj jesteśmy. Cieszymy się, że młode adeptki i młodzi adepci mogli rywalizować właśnie na parkiecie „Spodka”, a nie tylko oglądać i kibicować z trybun. Mogli poczuć ten pot, który przez lata był wylewany przez nasze reprezentacje. I mam nadzieję, że zapamiętają to do końca życia i będzie ich to motywowało do cięższej pracy, aby w przyszłości to oni byli reprezentantami Polski.
Udało się też panu zaszczepić zwyczaj przekazywania pałeczki z pokolenia na pokolenie. Tym razem w „Spodku” pojawiło się kilkunastu reprezentantów Polski, na czele z Pawłem Zatorskim i Karolem Kłosem, którzy stanowili wielką atrakcję dla małych siatkarzy.
Nasze reprezentantki i nasi reprezentanci są na tyle świadomi, że zdają sobie sprawę, iż właśnie tutaj jest przyszłość naszej dyscypliny i trzeba z tą młodzieżą obcować. Karol Kłos zakończył już reprezentacyjną karierę, cieszę się, że przyjął zaproszenie i przyjechał do tych dzieci, by spędzić z nimi czas i porozmawiać. Tak samo jak Paweł Zatorski, który nadal jest w naszej pierwszej reprezentacji. To pokazuje, że podchodzą do dyscypliny poważnie i z pełnym zaangażowaniem. Kiedyś samo oczekiwali takiego wsparcia, a dzisiaj przekazują je innym.