"Wymagania na Euro będą przeogromne, więc pompowanie balonika nie ma sensu"

4 dni temu 6
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Tomasz Lach, Polsat Sport: Panie trenerze, ruszyły 14. w historii ME w piłce nożnej kobiet. Turniej ma bogatą, 40-letnią historię. Dlaczego tak długo przyszło nam czekać na debiut polskich piłkarek na EURO ?

Robert Góralczyk (selekcjoner reprezentacji Polski 1.07.2009 – 31.12.2010): Myślę, że to obraz tego, jak piłka nożna kobiet się rozwijała, gdzie i kiedy uzyskała popularność i akceptację społeczeństwa. Przez lata trudno nam było, a może i dalej jest, rywalizować z tymi najsilniejszymi. Także format mistrzostw Europy był wcześniej taki, że mniej drużyn się kwalifikowało, w związku z czym ta ścieżka dla nas była za trudna. Mamy teraz już 3. mistrzostwa z udziałem 16 drużyn i drzwi otworzyły się szerzej. Już selekcjoner Miłosz Stępiński był blisko awansu z reprezentacją, ale to się ostatecznie nie powiodło. Chwała, że w końcu ten awans nadszedł. Jeśli się nie mylę, jesteśmy pierwszym krajem z tzw. bloku wschodniego, który dostał się do europejskiej czołówki. To wielka sprawa i miejmy nadzieję, że otworzy to większe możliwości na przyszłość.

W kadrze trenerki Niny Patalon jest 5 złotych medalistek ME U-17 z 2013. roku, z Ewą Pajor na czele. Czy debiut Polek na EURO to także kwestia pojawienia się tzw. złotego pokolenia, grupy utalentowanych zawodniczek?

Awans na finały w Szwajcarii to efekt i konsekwencja stopniowego rozwoju i postępu, który czyni polska piłka kobieca. Na czele rzecz jasna z mistrzostwem Europy do lat 17 za czasów trenera Zbigniewa Witkowskiego. Jeszcze wcześniej ja awansowałem z reprezentacją młodzieżową na EURO U-19, ale potem wiele lat to się nie udawało, nie mówiąc już o awansach na imprezy seniorskie. Tymczasem dzisiaj jesteśmy świeżo po kolejnym całkiem udanym występie Polek na ME U-19 (Biało-Czerwone zajęły 5. miejsce i uzyskały awans na młodzieżowe MŚ). Konsekwentna praca, postęp, warunki, jakie zostały zapewnione plus wspomniany aspekt pokoleniowy przyniosły debiut na EURO. Wspaniale, że mamy Ewę Pajor – gwiazdę europejskiej piłki. Nie demonizuję jednej zawodniczki, ale wiemy, że piłka potrzebuje gwiazd, tych, które niosą na swoich barkach wyniki, strzelają gole. Trzeba bardzo doceniać to, co Polki już zrobiły i gdzie się znalazły. Oby to za chwilę stało się normą.

W grupie czekają nas kolejno mecze z Niemkami, Szwedkami i Dunkami, a więc zespołami, których Biało-Czerwone nigdy nie pokonały. Eksperci nie dają Polkom większych szans na awans do ćwierćfinału. Czego pan oczekuje od naszej reprezentacji?

Chciałbym widzieć zespół, który ma swój pomysł, który jest przygotowany do rywalizacji z tak silnymi rywalkami, które będą po drugiej stronie. Chciałbym zobaczyć taki zespół, który dawałby nadzieję i szansę na kolejne kroki, na postęp. Nie będzie się to działo rewolucyjnie, ponieważ u kobiet bardzo rzadko ten "underdog" wygrywa z faworytem. Chciałbym zobaczyć wiarę i pomysł i jestem przekonany, że to wszystko będzie. Natomiast jaki to da efekt? Realnie spoglądając, nie będzie łatwo na tym turnieju o jakiekolwiek punkty.

Zgodziłby się pan ze stwierdzeniem, że Polki mogą zmniejszyć dystans w umiejętnościach piłkarskich, jaki dzieli je od rywalek ambicją, odwagą, determinacją, cechami wolicjonalnymi?

To musi być fundament. To jest niezbędne, by w ogóle nawiązać rywalizację z tymi zespołami. Potrzebujemy też błysku piłkarskiego zawodniczek, które będą na boisku i wówczas możemy coś na tych mistrzostwach ugrać. To jednocześnie dawałoby nadzieję na dalszy postęp. W szerszym kontekście chodzi o to, byśmy byli silniejsi od tych, którzy nas gonią i czuli, że dystans do najlepszych zniwelowaliśmy do minimum. Wartością tego turnieju powinno być też większe zainteresowanie kobiecą piłką w naszym społeczeństwie, większa jej dostępność, szerszy mediany przekaz, co przełożyłoby się na bardziej świetlaną przyszłość tej piłki. Postęp naszej kadry od czasu, kiedy ją prowadziłem jest kolosalny, ale wciąż nie taki, by rywalizować z najlepszymi. Widać to również w męskiej piłce, gdzie stworzyła się kurtyną, za którą stoją najsilniejsi, a którą nam jest trudno przekroczyć.

Mamy w kadrze gwiazdę w osobie Ewy Pajor. Czy widzi pan inne piłkarki, które mogą na tych mistrzostwach zrobić wieki krok do przodu w swojej karierze? Spory potencjał mają Ewelina Kamczyk, Paulina Dudek, Natalia Padilla-Bidas, dużo pisze się również o Paulinie Tomasiak?

Naszej szansy upatrywałbym w zespołowości, w tym, że zespół będzie stanowił monolit. Dla wszystkich naszych piłkarek mistrzostwa Europy będą stanowiły nowe okoliczności i dopiero rozegrane mecze zweryfikują, która z dziewczyn jak sobie z nimi poradzi. Trudno przewidzieć, która z zawodniczek będzie takim pozytywnym zaskoczeniem, bo każda taka impreza ma swoje wymagania i jeśli ktoś w niej wcześniej nie uczestniczył, to trudno powiedzieć, jak się będzie zachowywał. Intensywność, wymagania fizyczne, wymagania czysto piłkarskie, mentalne będą na tym turnieju przeogromne. Kwalifikacje a turniej finałowy to kompletnie inne światy. Na EURO Polki zmierzą się z zespołami, które grają o tytuły. Mecz z Niemkami od pierwszej minuty to będzie kompletnie nowe doświadczenie, mimo, że całkiem niedawno z tymi Niemkami graliśmy. Nie można się do tego przygotować na 100%, trzeba to po prostu przeżyć. Z mojego doświadczenia klubowego uważam, że nie warto nakładać na siebie za dużych celów i marzeń, bo one często potrafią zahamować to, co realnie możemy zrobić. Wiadomo, że każdy sportowiec chce zwyciężać, ale warto te cele realnie wytyczać. Czasem lepiej coś zrobić ponad stan niż nie zrealizować zbyt wygórowanych planów. Nie chcę bynajmniej odbierać naszym piłkarkom marzeń czy możliwości, bo piłka różne rzeczy widziała, natomiast my często chcemy więcej, niż jest realnie do zrobienia. Nie ma sensu zbytnio pompować balonika.

Przejdź na Polsatsport.pl

Przeczytaj źródło