Służby kontynuują działania po wybuchu w Osinach. Ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że obiekt, który spadł na pole kukurydzy, prawdopodobnie nadleciał z Białorusi. Systemy radiolokacyjne nie wykryły jednak naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, że chodzi o rosyjskiego drona.
Rosyjski dron spadł, radary milczały. Generałowie: wymusza zmianę całej taktyki
Wybuch w Osinach prowokacją? Ekspert nie wyklucza "skoordynowanej akcji"
— Mamy do czynienia z prowokacją Federacji Rosyjskiej — oświadczył wicepremier. Dodał, że dzieje się to "w szczególnym momencie, kiedy trwają dyskusje o pokoju, jest nadzieja na to, że ta wojna [...] ma szansę się zakończyć". — Rosja po raz kolejny prowokuje — mówił minister obrony narodowej podczas środowej konferencji.
O to, czy Moskwa mogła zaplanować zdarzenie w Osinach, "Fakt" pyta Marka Budzisza, eksperta do spraw Rosji. — Taka ewentualność, że to mogło być działanie celowe, wchodzi w grę, dlatego że w ostatnich kilku tygodniach mieliśmy do czynienia z podobnymi przypadkami na Litwie — ocenia. Wyjaśnia, że litewską przestrzeń powietrzną też naruszały drony z terenu Białorusi.
— W związku z tym to by sugerowało, iż mamy do czynienia z jakąś skoordynowaną akcją — dodaje Budzisz. Przyznaje jednak, że "w grę wchodzi też zupełnie inna sytuacja związana z powszechnym używaniem rozmaitego rodzaju systemów bezzałogowych przez Rosjan na Ukrainie". Wskazuje, że Moskwa korzysta "zarówno z systemów Geran, czyli takich mutacji szahedów, które służą do atakowania oznaczonych celów, jak i z tzw. dronów pozorujących".
— W moim odczuciu ten, który spadł w Polsce, to nie jest Geran, to nie jest dron bojowy, tylko to jest jeden z dronów pozorujących, o czym świadczy siła detonacji — przyznaje Budzisz. Jak wyjaśnia, "Gerany mają 90 kg materiału wybuchowego w swojej głowicy, a drony pozorujące też mają głowicę bojową, aczkolwiek o znacznie mniejszej sile".
Marek Budzisz wprost: trudno mówić o teście systemów
— To nie zmienia faktu, że to jest pochodna tego, iż na Ukrainie toczy się wojna w powietrzu, a my nie mamy systemów, na przykład akustycznych, umożliwiających wczesne ostrzeganie, że tego rodzaju obiekty się zbliżają — dodaje ekspert. Zapytany, czy Rosja mogła sprawdzać przygotowanie Polski, przyznaje, że "trudno mówić o teście systemów".
— Polska ma tylko tradycyjne systemy radarowe, które mają niewielką skuteczność w wykrywaniu dronów. Drony mają niewielką sygnaturę radioelektroniczną i są trudne do wykrycia ze względu na swoje rozmiary, kształt itd. — wyjaśnia rozmówca "Faktu". Jak podkreśla, "strona ukraińska już co najmniej dwa lata temu przystąpiła w związku z tym do budowy systemu akustycznego".
— Nadlatujące drony są wykrywane przez system odpowiednio gęsto zamontowanych mikrofonów, które wychwytują charakterystyczny dźwięk silników. To jest system wczesnego ostrzegania i to jest system, który umożliwia skuteczną walkę z dronami
— zapewnia Budzisz.
Ekspert ocenia, że "my tego rodzaju rozwiązania też powinniśmy zacząć wdrażać". — Natomiast póki co jeszcze tego nie robimy. Tradycyjne stacje radarowe są w tym wypadku albo w ogóle nieprzydatne, albo mają ograniczoną przydatność — dodaje.
Tajemniczy wybuch pod Łukowem. Są nowe ustalenia prokuratury
Eksplozja drona. "Z pewnością można mówić o działaniach eskalacyjnych"
Jeśli eksplozja w Osinach, nieco ponad 100 km od polskiej stolicy, to wynik celowego działania, czy rosyjskie prowokacje weszły w nową fazę? — To jest nowość. Z pewnością można mówić o działaniach eskalacyjnych — odpowiada ekspert. Jednocześnie przyznaje, że "ten dron raczej nie leciał w stronę Warszawy".
— Jeśli już bym szukał jakichś celów, to raczej chodzi tutaj o Zakłady Azotowe w Puławach. I być może to było elementem sprawdzenia naszych systemów ochrony infrastruktury przemysłowej i krytycznej. Tego nie można wykluczyć — ocenia Budzisz. Jak dodaje, "trzeba jednak podkreślić, że nie mamy do czynienia z jakąś masową skalą".
— Podobne sytuacje zdarzały się już w Rumunii, gdzie kilkakrotnie rosyjskie drony naruszały przestrzeń powietrzną, na Litwie również — przypomina. Zaznacza, że "to może być pokłosie rozszerzającej się wojny w ukraińskiej przestrzeni powietrznej i pochodna tego, że nie mamy odpowiednich systemów wczesnego ostrzegania".
Czy możemy zapobiec kolejnym takim incydentom? — Musimy pamiętać, że Rosja jest państwem, które przede wszystkim patrzy na zdolności i siłę państw, z którymi rywalizuje, a kwestie dyplomatyczne są pochodną oceny tych zdolności — wskazuje Budzisz. Wyjaśnia, że "jeśli chcemy myśleć o rozwiązaniach dyplomatycznych, to nas nie zwalnia w żaden sposób z konieczności budowy własnych zdolności".
Wybuch drona w Osinach. Urzędnicy wojewody pokazali zniszczenia we wsi
Źródło: Fakt