Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Rosja gromadzi armię
"Wall Street Journal" informuje, że Rosja wysłała 50 tys. żołnierzy do Sum (ukraińskie miasto znajdujące się w pobliżu granicy z Rosją). Według doniesień dziennikarzy obecnie armia może znajdować się około 20 kilometrów od tego miasta. Jej liczebność z kolei ma trzykrotnie przewyższać obecną na miejscu obronę. - Ich główną strategią jest to, żeby nas wyczerpać swoją liczebnością - ocenił głównodowodzący ukraińskich sił zbrojnych Ołeksandr Syrsky. Poinformował on również, że podczas ostatniego roku linia frontu rozszerzyła się o ponad 160 km i obecnie wynosi ponad 1200 km.
Donald Trump reaguje
Prezydent USA we wtorek 1 lipca poinformował podczas konferencji prasowej, że "bardzo uważnie obserwuje" sprawę rozmieszczenia 50 tys. rosyjskich żołnierzy w pobliżu Sum. - Zobaczymy, co się stanie - powiedział Donald Trump. Jak wyjaśnił "Newsweek", istnieją obawy, że Rosja jest gotowa rozpocząć nową letnią ofensywę podczas wojny, którą próbuje zakończyć republikanin. Dotychczasowe negocjacje między Kijowem a Moskwą nie przyniosły dotychczas większych efektów, a rosyjskie ataki nadal trwają, przynosząc straty, również wśród cywilów.
Zobacz wideo Rosja: możemy prowadzić wojnę z Ukrainą przez 20 lat
Konsekwencje rosyjskiej ofensywy
Zdaniem niezależnego eksperta wojskowego Jana Matwiejewa rosyjska armia wysyła na front nieprzeszkolonych ludzi, którzy bywają uzależnieni od alkoholu, narkotyków lub zmagają się ze złym stanem zdrowia. Dodatkowo - jak wskazał rosyjski ekspert - moskiewskie operacje mają być zakłócane przez problemy wywiadowcze, niedobory broni i sprzętu, korupcję oraz zakłócenia w łańcuchu dostaw. Jan Matwiejew wskazał więc, że letnia rosyjska ofensywa nie doprowadzi do przełomu. Może ona natomiast pozwolić przejąć kilka tysięcy kilometrów kwadratowych Ukrainy i zdziesiątkować jej armię.