Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Trudna misja Bodnara
Szef ministerstwa sprawiedliwości, zarazem Prokurator Generalny, w ostatnich dniach wziął na siebie niełatwą rolę oceny prawidłowości przeprowadzenia wyborów prezydenckich, zwłaszcza jeśli chodzi o ustalenie wyników głosowania 1 czerwca. Co prawda Sąd Najwyższy (a konkretnie nieuznawana przez europejskie trybunały i część sędziów w samym SN Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych) orzekł, iż wybory były ważne, to wątpliwości pozostały. Chodzi o nieprawidłowości w części obwodowych komisji wyborczych, gdzie błędnie ustalono wyniki głosowania (głównie na szkodę Rafała Trzaskowskiego, ale były też komisje, gdzie błędy skutkowały zaniżeniem wyniku Karola Nawrockiego). Szef MS powołał więc zespół w prokuraturze, który zajmie się koordynacją postępowań w tej sprawie. Niewykluczone jest ponowne przeliczenie głosów w około 250 kolejnych OKW.
Podczas wtorkowej rozprawy w SN minister Bodnar domagał się rozpatrzenia przez Sąd Najwyższy wszystkich protestów wyborczych (zdecydowana większość z nich została odrzucona, bo jak uznano, były powieleniem zarzutów z protestów złożonych przez posła KO Romana Giertycha i europosła KO Michała Wawrykiewicza). Wnioskował też, by sprawą ważności wyborów zajęła się niebudząca wątpliwości co do prawidłowości powołania Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Aktywność szefa MS nasi rozmówcy w Koalicji Obywatelskiej przyjęli pozytywnie. - Myślę, iż zrobił wszystko to, co należało. Wziął w obronę obywateli, którzy złożyli protesty i sprzeciwił się rozpatrywaniu sprawy przez neoizbę SN - mówi posłanka KO. - Dla mnie nie do przyjęcia były takie wypowiedzi, jak pani sędzi Marii Szczepaniak, która pytała Bodnara, czy czuje się "wadliwie powołanym senatorem", bo o ważności wyborów parlamentarnych też decydowała IKNiSP. To już polityka, nie ma to nic wspólnego z prawem – dodaje nasza rozmówczyni.
Większym problemem Giertych?
Problemem, jak wskazują politycy KO, nie jest to, iż Bodnar nie potrafił więcej osiągnąć w kwestii badania nieprawidłowości wyborczych, ale to, że nadmiernie rozbudzone zostały nadzieje tych sympatyków Rafała Trzaskowskiego, którzy uwierzyli, iż wynik 1 czerwca mógł być inny. W tej sprawie pretensje mają przede wszystkim do Romana Giertycha, który uruchomił w partii narrację o fałszerstwach wyborczych. - To nam bardzo zaszkodziło - nie możemy najpierw sugerować ludziom, że doszło do nieprawidłowości na dużą skalę, by później nie być w stanie nic z tym zrobić. Ludzie oczekują sprawczości, a wychodzi, że jesteśmy w tej sprawie kompletnie bezradni - mówi nam osoba związana z Koalicją Obywatelską.
Choć część naszych rozmówców z formacji Donalda Tuska spodziewa się, iż Adama Bodnara obejmie jednak szykowana na połowę lipca rekonstrukcja rządu, to w samym MS słychać jednak zapewnienia, że pozycja szefa tego resortu nie jest zagrożona. - Z tego, co wiem Adam przygotowuje się do dalszej pracy w ministerstwie - mówi nam jeden z jego bliskich współpracowników. - Tu jest jeszcze jedna kwestia, nie ma oczywistego następcy. Roman Giertych na pewno tego nie weźmie, bo o ile wiem, nigdy tak naprawdę nie chciał - słyszymy od jednej z posłanek KO, która przyznaje zarazem, iż Bodnarowi brakuje czasem instynktu politycznego w działaniu. - Praca w rządzie oznacza twardą politykę, tu nie można zbytnio zastanawiać i zachowywać jak ekspert – argumentuje.
Rosati za Bodnara?
Kilka tygodni temu w Polsce 2050 usłyszeliśmy z kolei o koncepcji powołania na stanowisko szefa MS Przemysława Rosatiego, szefa Naczelnej Rady Adwokackiej. - To fachowiec, świetnie oceniany przez środowisko prawnicze - podkreślał w rozmowie z Gazeta.pl polityk z partii Szymona Hołowni.
Nasi rozmówcy w KO wątpią jednak w taki scenariusz. - To musi być osoba, na którą przełożenie będzie miał Donald Tusk, bo to kluczowy resort ze względu na rozliczenia polityków PiS czy ustawy dotyczące zmian w sądownictwie. Nie wiem, czy miałby przełożenie na pana mecenasa Rosatiego – ocenia jeden z polityków.
Ministra Bodnara skrytykował w środę marszałek Hołownia, zarzucając mu brak inicjatywy ustawodawczej dotyczącej reformy SN czy rozwiązania problemu "neosędziów". Dopytywany przez nas, nie chciał jednak odpowiedzieć, czy byłby za tym, by zmienić szefa MS. - To już jest decyzja pana premiera. Ja mogę mówić o tym, co mieliśmy w Sejmie i nad czym pracowaliśmy. Dobrze, że mieliśmy dwie ustawy o TK, natomiast sprawy Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie rozwiązaliśmy. Dyskutowaliśmy o sprawie neosędziów, ale nie rozwiązaliśmy tej sprawy, nie ma propozycji uzgodnionej, którą można byłoby zobaczyć jako przedłożenie rządowe. Minęło półtora roku, to trochę długo. Uważam, że dawno powinniśmy to zrobić - powiedział marszałek na środowej konferencji w Sejmie.
Z naszych informacji, uzyskanych w resorcie sprawiedliwości, wynika, iż część projektów ustaw reformujących sądownictwo, w tym projekt ustawy "o przywróceniu ładu konstytucyjnego w sądownictwie", który reguluje kwestie związane z funkcjonowaniem SN czy status tzw. neosędziów, jest gotowy. Czeka jedynie na zielone światło od premiera Donalda Tuska.
W piątek spotkanie koalicyjne. Tusk przedstawi konkrety?
Zarys rekonstrukcji rządu premier ma przedstawić pozostałym liderom koalicyjnym w piątek. - Chcemy zobaczyć wreszcie jakąś konstrukcję, w którą stronę idziemy. Nie chodzi o ludzi, chodzi o konstrukcję. Co z tą energią, która jest dzisiaj w czterech resortach? Czy łączymy znowu edukację ze szkolnictwem wyższym, czy zostawiamy tak, jak jest? Ministerstwo Przemysłu na Śląsku zostaje czy nie, powstaje Ministerstwo Gospodarki czy jednak rezygnujemy z tego konceptu. Ministerstwo Sportu istnieje czy jest komitetem? - wyliczał Hołownia.
Powtórzył, że sam nie zamierza wchodzić do rządu, chyba że na taki wariant zdecydowałby się także współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty. - Rząd jedności koalicji – to pomysł, który już położyłem na stole, i o którym już państwu mówiłem, czyli sytuacja, w której wszystkich czterech liderów koalicji jest w rządzie i jesteśmy wówczas wszyscy wicepremierami, pojawia się znowu tzw. prezydium rządu. (...) Spotykamy się codziennie w gmachu KPRM i codziennie bierzemy odpowiedzialność za Polskę - zaznaczył lider Polski 2050.