Normalni ludzie nie wiedzą, co to jest głód. Kiedy człowiekowi chce się jeść do tego stopnia, że ta myśl przegania wszystkie inne myśli. Martyna mówi, że to jest takie nieustanne przegrywanie. "Nie zjem, nie zjem. A jednak zjem". I wtedy to nie ma, że zje kanapkę albo batonik, tylko to będzie podwójny snickers, mars, czekolada i słone paluszki. A potem kanapka z serkiem feta, serem topionym, cheddarem, salami i awokado upchniętymi między dwoma kawałkami pszennej buły, podlanymi ketchupem i majonezem.