Nie dla wspólnych patroli! Graniczny impas zamiast współpracy
Minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak odrzucił niemiecką propozycję wspólnych patroli na granicy. Jak informuje „Die Zeit”. Polska zdecydowała się działać samodzielnie, nie godząc się na rozwiązania, które mogłyby ułatwić Niemcom zawracanie do Polski migrantów. Taka decyzja ma jasno pokazać, że Warszawa nie zamierza wspierać kontrowersyjnej polityki tzw. push-backów stosowanej przez stronę niemiecką. Przypominamy, że taktykę push-back w stosunku do migrantów znamy także z granicy polsko-białoruskiej, gdzie stosowała ją polska Straż Graniczna.
Granica polsko-niemiecka / ShutterStock
Własne zasady, własne kontrole. 1800 polskich funkcjonariuszy na granicy
Od 7 lipca Polska prowadzi własne kontrole na granicy z Niemcami, wykorzystując 1800 funkcjonariuszy Straży Granicznej i policji. Kontrole są wyrywkowe i mają na celu ograniczenie „niekontrolowanego przepływu migrantów” – jak zaznaczył premier Donald Tusk. Choć w oficjalnych komunikatach nie padają słowa o odrzuceniu niemieckiej oferty, brak jakichkolwiek informacji o współpracy jasno wskazuje kierunek: samodzielność ponad koordynację. Służby wspiera Wojsko Polskie w tym co najmniej trzy brygady Wojsk Obrony Terytorialnej. Razem w operacji Bezpieczny Zachód ma brać udział 5000 żołnierzy.
Granica jak strefa napięcia. Co grozi mieszkańcom pogranicza?
Decyzja Polski o odmowie wspólnych patroli może mieć realne skutki dla życia codziennego mieszkańców przygranicznych regionów. Oddzielne kontrole po obu stronach granicy grożą paraliżem w ruchu osobowym i towarowym. Pracownicy transgraniczni już odczuwają dłuższy czas oczekiwania, a ekonomiści ostrzegają przed negatywnym wpływem na wymianę handlową. Do tego dochodzi ryzyko „pingponga migrantów” – sytuacji, w której osoby zawracane przez Niemców będą próbowały przedostać się z powrotem przez granicę, trafiając w prawną i logistyczną pustkę.
Niemcy ostrzegają przed „granicznym chaosem”. Polska niewzruszona
Zarówno przedstawiciele niemieckiego rządu, jak i opozycji, krytykują działania Polski jako antyeuropejskie i szkodliwe dla jedności Strefy Schengen. SPD i Zieloni alarmują, że wspólna Europa bez granic przestaje działać, a działania jednostronne prowadzą do chaosu. Tymczasem Polska pozostaje na kursie niezależności, argumentując, że musi chronić własne interesy i procedury. Jak długo utrzyma się ten impas i czy ucierpią na tym jedynie migranci? Wszystko wskazuje na to, że napięcia w stosunkach polsko-niemieckich dopiero się rozkręcają.