Musieli państwo przeoczyć to historyczne wydarzenie, tak jak ja przeoczyłem, pochłonięty śledzeniem zwycięskiej kampanii kandydata Koalicji Obywatelskiej. To, że cała Polska od dwóch miesięcy nie mówi wyłącznie o "Narodowej strategii piastowskiej" Tuska, wynika z jednej strony z naszego zaangażowania w wybory prezydenckie, a z drugiej, nawet bardziej, z wrodzonej skromności premiera, który nie znosi chwalić się swoim geniuszem, a tym bardziej sukcesami, bo go to peszy i zawstydza. I dlatego zapewne od momentu ustanowienia "Narodowej strategii piastowskiej" jest o niej cicho jak w grobie.
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Całkiem niedawno, gdy Rafał Trzaskowski wciąż szedł jak burza po zwycięstwo w wyborach prezydenckich, Donald Tusk ogłosił w Gnieźnie "Narodową strategię piastowską". Stało się to w związku z obchodami 1000-lecia koronowania pierwszego polskiego króla, czyli Bolesława Chrobrego, który koronę przywdział w 1025 r., choć niepodzielnie rządził Polską jako książę od czasów śmierci swojego ojca Mieszka I w 992 r.