TSUE zmienia zasady gry: frankowicze szybciej rozliczą się z bankami?

5 dni temu 15
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Niedawno zapadł wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, istotny dla tysięcy frankowiczów toczących spory z bankami. Orzeczenie może diametralnie zmienić linię orzeczniczą w Polsce w zakresie rozliczeń stron po unieważnieniu umów kredytowych, co może znacząco odciążyć sądy i przyspieszyć postępowania.

- Jeśli sądy powszechne przyjmą teorię salda (wyjaśnienie teorii niżej w tekście - przyp. red.), banki nie będą musiały składać osobnych pozwów o zwrot kapitału. Wszystko będzie rozliczane w jednym postępowaniu - tym zainicjowanym przez klienta. Spodziewamy się, że wiele takich pozwów zostanie wycofanych - mówi money.pl Marcin Wojtachnio, dyrektor departamentu kredytów spornych w mBanku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak żyje oficer wywiadu na emeryturze? "Nie leżysz przed telewizorem"

Ugoda zamiast wieloletniego sporu

Jego zdaniem uproszczone rozliczenia mogą skłonić klientów do zawierania ugód - szybkiego i tańszego zakończenia sporu. Klient nie musi wtedy płacić pełnomocnikowi ani latami żyć w niepewności.

Wojtachnio zauważa, że niektórzy pełnomocnicy celowo przedłużają procesy, szczególnie gdy banki pozywają klientów o zwrot kapitału - to oznacza dodatkowe wynagrodzenie dla kancelarii. Jeśli teoria salda się upowszechni, ta motywacja może zniknąć. Dodatkowo, teoria salda może ograniczyć naliczanie odsetek ustawowych.

- To możliwa interpretacja. Jeśli sądy uznają, że odsetki należą się tylko od różnicy między spłatami a wypłaconym kapitałem, klienci mogą mniej zyskać na wyroku. To może być kolejny czynnik skłaniający do ugody - uważa przedstawiciel mBanku.

Powrót teorii salda - rewolucyjna zmiana

Do 2021 roku polskie sądy częściej stosowały teorię salda, czyli uproszczony model rozliczeń przy nieważnych umowach. Sytuacja zmieniła się wraz z uchwałą siedmiu sędziów Sądu Najwyższego, która przesądziła o stosowaniu teorii dwóch kondykcji. W tym modelu każda strona musi osobno dochodzić swoich roszczeń - klient zwrotu rat, bank kapitału.

To doprowadziło do gwałtownego wzrostu liczby procesów - banki, by odzyskać swoje środki, musiały masowo pozywać klientów. Szacuje się, że od tamtego czasu wszczęto dziesiątki tysięcy takich spraw.

Nowy wyrok TSUE zakwestionował zgodność teorii dwóch kondykcji z prawem unijnym, de facto przywracając teorię salda. Choć wyrok nie obejmuje wszystkich przypadków, stawia pod znakiem zapytania dominującą dotychczas wykładnię Sądu Najwyższego.

Przyczynkiem do orzeczenia były sprawy prowadzone przez krakowski sąd zakończone ugodami.

- Były to dwa połączone postępowania. Jedno zakończyło się wcześniej ugodą, a wczoraj zawarliśmy porozumienie z drugim klientem - mówi dyrektor mBanku. - Po wyroku TSUE, który jednoznacznie wskazał kierunek rozliczania, doszliśmy do porozumienia. Sąd co prawda nie wydał wyroku, bo po zawarciu ugody nie było to już potrzebne, ale na sali sądowej stwierdził jednoznacznie, że wyrok TSUE oznacza powrót do teorii salda - dodaje.

Czy wszystkie sądy zmienią podejście?

Według mBanku wyrok TSUE powinien prowadzić do jednolitej interpretacji i powrotu do teorii salda. Nie wszystkie sądy jednak się na to decydują.

- Choć niektóre nadal stosują teorię dwóch kondykcji, widzimy, że część - jak sąd w Krakowie - już zaczęła interpretować wyrok TSUE jako powrót do teorii salda - mówi Wojtachnio.

Jak podkreśla, TSUE jako organ nadrzędny ma pierwszeństwo przed sądami krajowymi, a jego wyroki powinny być stosowane w każdej analogicznej sprawie frankowej.

Problemem pozostaje praktyczna implementacja. Niektórzy sędziowie podkreślają swoją niezależność i kontynuują dotychczasową linię orzeczniczą.

Koniec eldorado kancelarii frankowych?

Różnice między korzyściami z ugody a wyroku trudno oszacować - każde roszczenie i porozumienie jest negocjowane indywidualnie. mBank zawarł już blisko 30 tys. ugód, a aktywnych kredytów frankowych pozostało mu poniżej 10 tys. (z pierwotnych 85-90 tys.).

- Większość zawartych ugód dotyczy klientów już będących w sporze, świadomych, co mogą uzyskać w sądzie - mówi Wojtachnio.

TSUE i coraz powszechniejsze ugody oznaczają spadek dochodów kancelarii specjalizujących się w sprawach frankowych. Czy teraz przeniosą się na kredyty eurowe?

- Widzimy te próby w reklamach, ale nie notujemy wzrostu liczby takich spraw. W przypadku euro wahania kursu nie były duże i klienci nie mają ekonomicznego powodu do pozywania banku - twierdzi Wojtachnio.

WIBOR to inna historia

Wyrok TSUE nie wpływa na sprawy dotyczące kredytów opartych o WIBOR. W tych przypadkach banki wygrywają wszystkie sprawy zakończone prawomocnym wyrokiem.

Sądy nie unieważniają takich umów, więc nie występuje problem rozliczeń. Przypadki jak wyrok z Suwałk - nieprawomocny wyrok unieważniający umowę kredytu wiborowego - są odosobnione i nie mają wpływu na ogólną linię orzeczniczą.

- Jedynymi, które na tym zyskały, są kancelarie, które pobrały od klientów opłaty za prowadzenie spraw - ocenia Wojtachnio. - Wyrok TSUE dotyczy konsekwencji unieważnienia umów, a w tych sprawach do unieważnień nie dochodzi - dodaje.

Karolina Wysota, dziennikarka money.pl

Przeczytaj źródło