Robert Lewandowski dopiął swego. Znów rządzi kadrą. Szybko poszło. Teraz Jan Urban musi chodzić wokół niego na paluszkach, bo z nim kapitanowi polskiej kadry pójdzie w razie czego jeszcze szybciej. Może więc warto skończyć z tą nienormalną sytuacją i rozpocząć operację "pożegnanie Lewandowskiego" - pisze Michał Kiedrowski.

Wśród powtarzanych na okrągło w sportowym świecie złotych myśli jest taka, która głosi: "żaden zawodnik nie jest większy od drużyny". Robert Lewandowski jak w popularnych memach stwierdził: "Tak? To potrzymajcie mi piwo". I udowodnił, że jest nie tylko większy niż cała drużyna narodowa, ale że nawet PZPN będzie tańczył, jak on mu zagra.
PZPN oddał ten mecz walkowerem
Pisałem już przez poprzednim meczem z Finlandią, że "bunt" Lewandowskiego, który powiedział, że w kadrze już nie zagra, to był tylko sygnał do Polskiego Związku Piłki Nożnej: zwolnijcie Michała Probierza. I jak się okazało, prezes Cezary Kulesza w mig odczytał intencje piłkarza Barcelony. Probierz pożegnał się z kadrą, a nowy selekcjoner Jan Urban nie tylko przywrócił Lewandowskiego do kadry, ale jeszcze znów powierzył mu opaskę kapitańską.
Lewandowski z Probierzem wygrał przez nokaut. Zresztą wynik nie mógł być inny, skoro w ringu stanął mistrz wagi superciężkiej z czempionem kategorii koguciej. PZPN natomiast w ogóle nie stanął do walki o władzę w kadrze. Starcie z najlepszym polskim piłkarzem oddał walkowerem. I bardzo słusznie. Sędziowie, którzy o wygranej mieliby zdecydować, kibicują w znakomitej większości Lewandowskiemu.
Teraz wszyscy o aferze z czerwca chcą zapomnieć lub zamieść ją pod dywan. Z aferą premiową się udało, więc teraz na pewno też się uda. Też jestem rozczarowany jak Konrad Ferszter ze Sport.pl, że PZPN ukrócił wszelkie pytania o to, co naprawdę wydarzyło się w czerwcu. Też jestem rozczarowany, że Lewandowski nie wziął na siebie części odpowiedzialności, że kadra znalazła się w podbramkowej sytuacji w eliminacjach mistrzostw świata. Przecież za rozpierduchę przed meczem w Helsinkach on też odpowiada. Oczywiście Probierz dolał oliwy do ognia, ale nie zapominajmy, od czego się wszystko zaczęło. Kapitan reprezentacji Polski postanowił, że na kluczowy mecz eliminacji on nie przyjedzie. I miał do tego prawo. Pytanie tylko, po co kadrze taki kapitan, który wybiera sobie mecze?
Probierz chciał rozpocząć projekt: Polska piłka bez Lewandowskiego
Wydaje mi się, że w czerwcu Probierz chciał rozpocząć projekt, który jak widmo wisi nad polską piłką. Czas budować bez Lewandowskiego. I nie chodzi tylko o drużynę narodową, ale o cały nowy obraz polskiej piłki, na który nie będzie już rzucał cienia wielki Polak. O ile mogę wczuć się w zamiary Probierza, to liczył on, że wyjazdowe zwycięstwo z Finlandią, da mu mandat do tego, by rozpocząć projekt: "Polska piłka bez Lewandowskiego". Okazało się jednak, że cudu nie było. Kadra pod wodzą Probierza grała źle, gdy był w niej Lewandowski i jeszcze gorzej, gdy go nie było. Trener musiał odejść.
To nie zmienia to jednak faktu, że odejść w końcu musi też Lewandowski. To oczywiście niespotykane, że w tym wieku polski napastnik wciąż należy do światowej czołówki, ale prędzej czy później PESEL o sobie przypomni. I lepiej, żeby nie działo się to wtedy, gdy reprezentacja będzie od niego uzależniona.
Czas skończyć z nienormalną sytuacją. Lewandowski musi odejść
Proces uniezależniania się od Lewandowskiego trzeba zacząć więc jak najszybciej, chociaż to trudne. Wiadomo, że Urban musi na razie chuchać i dmuchać na idola Polaków, bo jak supergwiazda będzie niezadowolona, z kadry nie będzie już czego zbierać. Widać było na poniedziałkowej konferencji prasowej, że niemal całe tzw. środowisko piłkarskie dba o to, by Robert nie poczuł się w żadnym momencie niekomfortowo. Tyle tylko, że dobra atmosfera w kadrze nie polega na tym, żeby akurat kapitanowi było miło i przyjemnie.
Nie ma dla mnie wątpliwości, że obecne eliminacje i ewentualnie mundial 2026 to czas, aby powoli żegnać się z Lewandowskim. On naprawdę jest większy niż ta drużyna i tzw. środowisko piłkarskie co dzień mu uświadamia, że w polskiej piłce to on może zrobić wszystko. Nasza supergwiazda wykonała gigantyczną pracę na rzecz kadry, związku i całej polskiej piłki. Nadszedł jednak moment, żeby już nie kontynuować nienormalnej sytuacji, w której wszystko zależy od tego, czy pan Robert jest zadowolony, czy nie. Urban w kolejnych eliminacjach, czy też nowy selekcjoner, jeśli znów nastąpi zmiana, nie powinien już nosić tego ciężaru na plecach.