Szokujący ruch Kościoła. Nuncjusz apostolski w Polsce uhonorował rosyjskiego ambasadora

Kościół uhonorował kontrowersyjnego dyplomatę

W lipcu tego roku pojawiły się nieoficjalne doniesienia, że ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew w ciągu najbliższych tygodni ma zakończyć misję dyplomatyczną w naszym kraju. Andriejew pełni funkcję ambasadora Federacji Rosyjskiej w naszym kraju od 26 sierpnia 2014 roku. Dyplomata wzbudzał wiele kontrowersji, między innymi powielał kremlowską propagandę o "specjalnej operacji wojskowej" w Ukrainie. 

Siergiej Andriejew otrzymał pamiątkowy talerz

Niespodziewanie we wtorek 19 sierpnia Nuncjatura Apostolska wydała komunikat, w którym poinformowała o uhonorowaniu Andriejewa dzień wcześniej. "W dniu 18 sierpnia br., w siedzibie Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie, talerz pamiątkowy z rąk Dziekana Korpusu Dyplomatycznego Jego Ekscelencji abpa Antonio Guido Filipazzi, Nuncjusza Apostolskiego w Polsce, odebrał Jego Ekscelencja Pan Siergiej Andriejew, Ambasador Rosji w Polsce, który kończy swoją misję dyplomatyczną w Polsce" - czytamy. 

"Wiecie, ja nie znam się na tym całym protokole dyplomatycznym, ale na miejscu polskiego MSZ to wezwałbym nuncjusza apostolskiego i wręczył mu 'pamiątkowy' talerz z Buczy albo Irpienia" - skomentował sprawę dziennikarz Jakub Wiech.

Ambasador Rosji zignorował polskie MSZ

W marcu 2024 roku roku polski resort spraw zagranicznych wzywał Andriejewa, by ten wyjaśnił incydent z rosyjskim pociskiem manewrującym, który naruszył polską przestrzeń powietrzną nad Lubelszczyzną. Dyplomata nie zjawił się jednak w siedzibie ministerstwa. Radosław Sikorski stwierdził wówczas, że ambasador "sam dał świadectwo swojej kultury i profesjonalizmu". 

- Resort dyplomacji zastanawia się, czy rosyjski ambasador wykonuje instrukcje MSZ w Moskwie i czy jest w stanie właściwie reprezentować w Warszawie interesy Federacji Rosyjskiej - mówił wówczas natomiast rzecznik MSZ Paweł Wroński. Sam Andriejew natomiast tłumaczył, że nie pojawił się w siedzibie resortu, bo "uznał, że nie ma sensu poruszać tego tematu bez przedstawienia dowodów".