– Nie jestem leniem, wiem, że czasami trzeba zostać w pracy dłużej. Ale w moim pokoleniu stałe siedzenie po godzinach nie wchodzi w grę, mamy życie poza firmami, etatami. Po prostu nie dajemy się wykorzystywać, nie poświęcamy życia dla pracy – wyznaje Marcin, lat 25, prawnik.
Dzisiejsi 20-, 30-latkowie jak tlenu potrzebują wolnego czasu. I robią dużo, żeby go mieć więcej: podoba im się praca online, bo pozwala zaoszczędzić cenne minuty na dojazdach, wykupują diety pudełkowe, żeby oszczędzać godziny na gotowaniu i zakupach. Ale przede wszystkim chcieliby krócej pracować.
– Kiedyś progiem dorosłości było ukończenie studiów, po których szło się do pracy – mówi Monika Sońta z Katedry Zarządzania w Społeczeństwie Sieciowym Akademii Leona Koźmińskiego. – Dzisiaj to już nic nie znaczy. Bo dzięki rodzicom, którzy finansują dłużej etap wkraczania w dorosłość, młodzi nie muszą natychmiast aplikować do firm. Mogą się zastanowić, co dalej robić. Oni się nie spieszą z podejmowaniem decyzji np. o dołączeniu do korporacji albo robią sobie częstsze przerwy na zdobywanie doświadczeń.
– W tym pokoleniu jest coraz więcej osób, które żyją bez finansowej spiny. Ich najcenniejszą walutą jest wolny czas, a nie pieniądze – mówi socjolożka Joanna Tkaczyk.