33-letnia Sylwia ze średniej wielkości miasta na południu Polski nie lubi sprzątać u bogatych, bo często spotyka ją u nich lekceważące podejście. Jedna z kobiet przy pierwszej wizycie zmierzyła ją od góry do dołu. — Wiadomo, nie ubieram się w garsonkę, tylko w dres, getry albo w krótkie spodenki i T-shirt. Ona — wystrojona, w koralach — miała wymalowane na twarzy, że jestem dla niej kimś gorszym — opowiada.
— Zdarzało się też, że klienci z niesmakiem zerkali na moje tatuaże. Nawet jak nie komentują, to czuję te spojrzenia i wiadomo, że coś jest nie tak.