Sąd Najwyższy uznał 0,039 proc. protestów wyborczych. Bodnar ocenia: Działania były fasadowe

6 dni temu 10
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

2025-07-01 14:26, akt.2025-07-01 17:08

publikacja
2025-07-01 14:26

aktualizacja
2025-07-01 17:08

Protesty wyborcze były lekceważone przez sędziów Sądu Najwyższego - ocenił we wtorek prokurator generalny Adam Bodnar na posiedzeniu w SN ws. ważności wyboru prezydenta RP. Według niego, procedura rozpatrzenia protestów wyborczych była realizowana “w sposób fasadowy".

 Działania były fasadowe
 Działania były fasadowe
fot. Jacek Szydlowski / / FORUM

We wtorek cała Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN zajmuje się na posiedzeniu kwestią ważności wyboru Prezydenta RP. Łącznie do Sądu Najwyższego wpłynęło ponad 54 tys. protestów wyborczych; za zasadne uznano 21, nie miały one wpływu na ogólny wynik wyborów – poinformował SN podczas posiedzenia ws. ważności wyboru Prezydenta RP.

Prokurator Generalny, przedstawiając stanowisko podczas tego posiedzenia ocenił, że protesty wyborcze "były lekceważone przez sędziów SN". W tym kontekście wskazał m.in. na określanie niektórych protestów za pomocą odwołań do nazwisk parlamentarzystów, czy porównywanie skali wpływu protestów do "ataku hybrydowego Łukaszenki".

Wskazał również na pojawiające się po wyborach wątpliwości, co do prawidłowego przeliczenia głosów w niektórych obwodowych komisjach wyborczych. W wyniku związanych z tym protestów wyborczych, SN zarządził oględziny kart wyborczych w kilkunastu komisjach.

W ocenie Bodnara, SN "nie może przejść obojętnie" wobec tego, że podnoszone wątpliwości dotyczyły większej liczby komisji wyborczych, niż tych, w których ostatecznie dokonano oględzin kart wyborczych.

PG mówił ponadto o swoich zastrzeżeniach, względem "przejrzystości działania" SN.

- Czy dzisiaj każdy obywatel wie, co się stało z jego protestem? Czy może to w jakikolwiek sposób sprawdzić? - pytał Bodnar. - Mam wrażenie, że nie, bo skoro Prokurator Generalny nie jest w stanie tego zrobić (...), to co ma powiedzieć zwyczajny obywatel, który taki protest przedstawił - dodał.

Stwierdził też, że nie jest "przekonany, czy wszystkie protesty zostały rozpoznane". "Uważam, że procedura rozpatrzenia protestów wyborczych została zrealizowana w sposób fasadowy" - powiedział. Jak dodał, powstaje więc pytanie, "czy nie możemy mówić o nieważności postępowania" przed SN, jeżeli strona została pozbawiona możności obrony swych praw.

"Nie może być tak, że bardzo ważny wybór na prezydenta RP, który będzie miał mandat do rządzenia przez kolejne lata, może być w jakikolwiek sposób podważany ze względu na nieprawidłowości procedury wyborczej, a zwłaszcza w kontekście rozpatrywania protestów wyborczych" - podkreślił Bodnar.

Przewodniczący wtorkowemu posiedzeniu prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN Krzysztof Wiak powiedział natomiast, że cieszy się, iż PG sformułował te wątpliwości. "Wiele z nich będziemy mieli szansę tutaj, z otwartą przyłbicą, wyjaśnić" - zapewnił.

Jak na protesty wyborcze reaguje PKW?

Głos zabrał również przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak, który przeprosił w imieniu obwodowych komisji wyborczych, w przypadkach których, po oględzinach kart wyborczych, SN ustalił, że doszło do nieprawidłowości przy przeliczaniu głosów lub sporządzania protokołów.

"Nie może być akceptowane, aby w oficjalnej dokumentacji wyborczej dochodziło do uchybień w zakresie tak fundamentalnym, jak prawidłowe przeniesienie danych, ustalonych przez komisję w toku obliczania wyniku głosowania. Państwowa Komisja Wyborcza jednoznacznie stwierdza, że przypadki tego rodzaju nie mogą być traktowane jako nieuniknione elementy procesu wyborczego" - powiedział szef PKW.

Jak jednak wskazał, PKW "nie stwierdziła naruszeń prawa wyborczego, które mogły wywrzeć wpływ na wyniki głosowania i wynik wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej".

Tak Sąd Najwyższy argumentuje swoje decyzje odnośnie do protetsów wyborczych

W informacji wygłoszonej podczas tego posiedzenia przez sędzię Marię Szczepaniec, która jest sprawozdawcą tej sprawy, przekazano, że do SN wpłynęło ponad 54 tys. protestów wyborczych. "Były one głównie oparte na kilku wzorach dostępnych w przestrzeni publicznej" – zaznaczyła.

Jak poinformowała 54 tys. 25 protestów pozostawiono bez dalszego biegu. "Znaczna liczba protestów obciążona była nieusuwalnymi brakami formalnymi" – wskazała sędzia Szczepaniec.

W tej grupie znalazły się protesty dotyczące zarzutu stosowania przez niektórych członków komisji nieautoryzowanej aplikacji, która miała być wykorzystywana do weryfikacji zaświadczeń do głosowania poza miejscem zamieszkania.

"SN podkreśla, że w żadnym z tych protestów nie został sformułowany zarzut, w którym wnoszący protest podnosiłby, iż odmówiono mu wydania karty do głosowania w oparciu o dane z tego narzędzia informatycznego. Zarzuty opierały się jedynie na informacjach medialnych" - wskazała sędzia SN.

Natomiast 7 protestów – po rozpoznaniu – uznano za niezasadne.

Za zasadne, choć bez wpływu na wynik wyborów, uznano 21 protestów. W tej grupie znalazły się sprawy kilkunastu obwodowych komisji wyborczych, gdzie po zarządzonych oględzinach kart wyborczych, ustalono błędne przypisanie głosów poszczególnym kandydatom w II turze w protokołach komisji lub nieprawidłowości w liczeniu głosów.

W tej grupie znalazło się także m.in. sześć uznanych protestów dotyczących nieprawidłowego – na nie tą turę wyborów - pobrania przez komisję od wyborców zaświadczeń do głosowania poza miejscem zamieszkania.

"SN po zapoznaniu się z każdym wniesionym protestem zauważa, że liczba wniesionych protestów nie zwiększa wagi ujętych w nich jednobrzmiących zarzutów. (...) Efekt skali nie ma znaczenia z punktu widzenia oceny dokonywanej przez SN" – podkreśliła jednocześnie sędzia Szczepaniec.

Po przedstawieniu sprawozdania SN wysłuchuje stanowisk szefa PKW oraz Prokuratora Generalnego. 

Szczegóły kontrowersji wokół wyborów prezydenckich

1 czerwca, w II turze wyborów prezydenckich, popierany przez PiS Karol Nawrocki, zdobywając 50,89 proc. głosów pokonał kandydata KO Rafała Trzaskowskiego, który uzyskał 49,11 proc.

Wkrótce po II turze media zaczęły informować o nieprawidłowościach związanych z liczeniem głosów w niektórych komisjach. Informowano m.in. o przypadkach, gdy sami przedstawiciele obwodowych komisji zgłaszali post factum pomyłki polegające na odwrotnym przypisaniu głosów kandydatom - głosy oddane na Rafała Trzaskowskiego zostały przypisane Karolowi Nawrockiemu. Zdarzały się także przypadki nieprawidłowości na niekorzyść Nawrockiego.

Termin na składanie protestów wyborczych upłynął 16 czerwca. Łącznie do Sądu Najwyższego wpłynęło ponad 54 tys. protestów wyborczych; za zasadne uznano 21, nie miały one wpływu na ogólny wynik wyborów – poinformował SN podczas posiedzenia ws. ważności wyboru Prezydenta RP. W ubiegłym tygodniu pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska informowała, że "indywidualne protesty" liczą kilkaset sztuk. Większość - jak mówiła - stanowią protesty składane przy wykorzystaniu gotowych wzorów m.in. opracowanych przez posła KO Romana Giertycha.

Ponad 50 tys. protestów wyborczych pozostawiono bez dalszego biegu, o czym informował SN w komunikacie opublikowanym z soboty na niedzielę. Postanowienia w ich sprawie wydano w dwóch przypadkach składających się z protestów o identycznej treści połączonych do wspólnego rozpoznania.

Zgodnie z przepisami wprowadzonymi w 2018 r. za czasów rządów PiS, właściwa do rozpatrywania protestów wyborczych i stwierdzania ważności wyborów jest utworzona wówczas Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Tworzą ją osoby powołane po 2017 r. na urząd sędziego na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, ukształtowanej w trybie określonym przepisami ustawy o KRS z 2017 r. Z tego powodu status tej Izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.

Przed Sądem Najwyższym demonstrują zwolennicy Nawrockiego oraz KOD

Przed gmachem Sądu Najwyższego, w którym Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga we wtorek o ważności wyborów prezydenckich zebrały się dwie grupy demonstrantów - zwolenników wyboru Karola Nawrockiego oraz Komitetu Obrony Demokracji.

Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego od godz. 13 zajmuje się kwestią ważności wyborów prezydenta RP z 18 maja i 1 czerwca br. W posiedzeniu całej IKNiSP biorą udział m.in. Prokurator Generalny Adam Bodnar i przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak.

Jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia Izby przed gmachem SN zebrały się dwie grupy demonstrantów. Pierwsza z nich, to sympatycy popieranego przez PiS Karola Nawrockiego. Mieli oni ze sobą transparenty m.in. "Bodnar rzeźnik praworządności", "Stop łamaniu konstytucji przez ekipę Tuska" czy "Zawsze bądź Polakiem, nigdy zdrajcą i lewakiem". Przedstawiciele tej grupy mieli też transparenty wyrażające poparcie dla Nawrockiego.

Wśród manifestujących pojawił się poseł PiS Antoni Macierewicz, który starał się zakłócać kontrmanifestację KOD skandując: "Ruda wrona orła nie pokona" oraz " Karol Nawrocki prezydentem Polski".

Zwolennicy Nawrockiego zostali odgrodzeni przez policję od demonstrantów z KOD, którzy mieli ze sobą hasła: "Nie wybrałem hańby, ktoś wybrał ją za mnie", "PIS-ia Izba kierowana przez sekciarzy z Ordo Iuris nie jest sądem" oraz "Liczmy wszystkie głosy". Ponadto z głośników puszczali piosenkę "J**** PiS".

Jedna z liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet Marta Lempart przekonywała, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN nie mogła w tak krótkim czasie rozpatrzyć wszystkich wniesionych protestów wyborczych, a także, że marszałek Sejmu Szymon Hołownia nie może zwołać na 6 sierpnia Zgromadzenia Narodowego.

Przedstawiciele KOD odczytali stanowisko Stowarzyszenia Komitetu Obrony Demokracji, w którym oceniono, że wybory prezydenckie nie dały wiarygodnego wyniku, co "znalazło jednoznaczne potwierdzenie w sprawozdaniu Państwowej Komisji Wyborczej". "Jednocześnie opinii publicznej ukazał się z całą mocą stworzony przez rządy Prawa i Sprawiedliwości w latach 2015-2023 mechanizm niekonstytucyjnego ukształtowania Sądu Najwyższego, niewładnego rozstrzygnąć powstałe nieprawidłowości wyborcze i stwierdzić ważność wyborów w sposób zgodny z normami konstytucyjnymi" - napisano w stanowisku.

Zdaniem działaczy KOD, skutkiem tego jest zanik poczucia sprawczości polskiego społeczeństwa oraz skrajna dysfunkcyjność państwa. Przedstawiciele KOD oświadczyli też, że domagają się ponownego przeliczenia wszystkich głosów oddanych w wyborach, a także "umożliwienia objęcia urzędu Prezydenta RP przez tego z kandydatów, którego ważność wyboru stwierdzi prawomocnie niebudzący wątpliwości skład sędziów Sądu Najwyższego".

rbk/ pab/ mrr/

mja/ nl/ mrr/ jpn/

Przeczytaj źródło