Rosjanie zastosowali nową taktykę. Eksperci o "nowym standardzie prowadzenia wojny"

1 tydzień temu 16
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

W tekście umieszczono linki reklamowe naszego partnera

Rosjanie w nocnym ataku w ostatni weekend czerwca użyli łącznie 537 różnych środków napadu powietrznego, z czego zdecydowaną większość stanowiły irańskie drony Shahed oraz ich rosyjska wersja Geran-2. Oprócz tego wykorzystano bezzałogowce w formie wabiów, jednak najważniejszym aspektem były pociski rakietowe. Kreml wykorzystał tutaj swoje najcenniejsze uzbrojenie – w poniższej tabeli możecie sprawdzić, jak wyglądała skuteczność ukraińskiej obrony powietrznej (OPL).

Drony Shahed/Geran-2 oraz przynęty w formie bezzałogowców477436
Pocisk hipersoniczny Ch-47M2 Kindżał40
Pociski balistyczne krótkiego zasięgu 9K720 Iskander-M oraz KN-23 (koreański Iskander)71
Pociski manewrujące Iskander-K oraz Ch-1014133
Morski pocisk manewrujący Kalibr54
Pociski systemu obrony powietrznej S-30030

Jak widać, zdecydowana większość najcenniejszych i najgroźniejszych środków napadu powietrznego zdołała się przedrzeć przez ukraińską OPL. Jak przekonują eksperci od uzbrojenia – nie był to jednorazowy przypadek, a strategiczna operacja Rosjan z jasno określonymi celami, która składa się z kilku etapów.

"Operacja była podzielona na warstwy: nasycenie radarów, uderzenie główne, przełamanie obrony oraz rozpoznanie skutków" – tłumaczy Tomasz Darmoliński, założyciel fundacji i stowarzyszenia "Żelazny", który analizuje wykorzystanie dronów w Ukrainie, zauważa w swojej analizie w serwisie X (dawniej Twitter).

Co zniszczono w ataku na Ukrainę?

Ekspert podkreśla, że atak był zbyt obciążający dla ukraińskiej obrony powietrznej, czego skutkiem było porażenia obiektów w środkowej i zachodniej Ukrainie:

  • rafineria ropy naftowej w Krzemieńczuk (największa w Ukrainie);
  • rafineria w Drohobyczy;
  • elektrociepłownia w Bursztynie;
  • zakład produkujący drony i lotnisko Kulbakino w Mikołajowie;
  • warsztat naprawczy silników lotniczych i dronów we Lwowie;
  • linia montażowa dronów w Połtawie.

Są to więc obiekty krytyczne z punktu widzenia funkcjonowania państwa oraz dalszego wysiłku wojennego, ale jak przekonuje Dawid Kamizela, dziennikarz serwisu Strefa Obrony, a także ekspert od lotnictwa, marynarki wojennej i obrony powietrznej:

Rosjanie tym atakiem nie byli w stanie sięgnąć dużej ilości "twardych celów" wymagających do porażenia ciężkiej głowicy bojowej.

Oznacza to więc, że skutki ataku mogły być dużo poważniejsze, jednak długofalowo będzie to bardzo dużym problemem dla Ukrainy. Zdaniem Darmolińskiego ma to związek z nową taktyką Kremla, która polega na:

punktowym wyniszczaniu zdolności Ukrainy do prowadzenia wojny – niszczenie zaplecza produkcji dronów, paliwa, energii, infrastruktury edukacyjno-naprawczej. Nie chodzi o terror wobec cywilów, lecz o techniczną likwidację odporności Ukrainy jako organizmu funkcjonującego. [… ] Dzisiejszy atak nie był wyjątkiem – to nowy standard prowadzenia wojny. Wojny prowadzonej precyzyjnie, warstwowo i z zimną systematycznością.

Największy atak powietrzny na Ukrainę a wnioski dla Polski

Tego typu ataki, w których jednorazowo zaangażowanych jest ponad 500 środków napadu powietrznego, są bardzo obciążające dla obrony powietrznej – zarówno jeśli chodzi o wykrycie i identyfikacje celów, jak i ich przechwycenie. Przez to, że większość ataku Rosjan stanowiły drony i to one przesaturowały obronę powietrzną Ukrainy, przez co systemy OPL nie miały wystarczającej ilości amunicji, by zniszczyć cenniejsze cele jak pociski rakietowe.

"Ukraina po takim ataku traci setki efektorów i potrzebuje kilku dni na odtworzenie gotowości, podczas gdy Rosja powtarza uderzenia co 48-72 godz." – dodaje Darmoliński. Kamizela pyta natomiast retorycznie, czy Polska dysponuje wystarczająco skuteczną obroną powietrzną, by ochronić kluczowe cele na terenie kraju przed takim atakiem:

Czy nasz system OPL jest gotowy na kilka takich fal ataku, z których każdy będzie się składać z 500 celów o zróżnicowanej wartości? Czym będziemy zwalczać setki shahedów i wabii?

Polski system obrony powietrznej średniego zasięgu opiera się przede wszystkim o pociski CAMM/CAMM-ER oraz PAC-2 i PAC-3 wystrzeliwane z wyrzutni naziemnych, a w przyszłości z CAMM-ów będą korzystać również fregaty rakietowe Miecznik. Jeśli chodzi o efektory typu powietrze-powietrze, podstawą są pociski AIM-9 Sidewinder podwieszane pod samoloty F-16, a w przyszłości również pod F-35. Niewykluczone, że takim sprzętem będą dysponować też szkolno-bojowe Fa-50 zakupione od Korei Południowej.

Nie dysponujemy jednak nowoczesnym systemem krótkiego i bardzo krótkiego zasięgu (SHORAD), który byłby w stanie tanio zwalczać duże ilości mniej wartościowych celów takich jak drony. Ukraińcy ze względu na brak rozwiązań systemowych improwizują, montując np. karabiny wielkokalibrowe na pick-upach lub korzystając ze wsparcia śmigłowców. Zaskakująco przydatny okazał się również mobilny system Gepard wyposażony w dwa działka kal. 35 mm i własne radary.

Szukacie przydatnego gadżetu? To sprawdźcie oferty na te popularne lornetki w różnych przedziałach cenowych:

Przeczytaj źródło