"Newsweek": Podobno "trzydziestka to nowa dwudziestka". To prawda?
Jowita Radzińska: Jeszcze lepiej brzmi "trzydziestka to nowa osiemnastka". Proszę zauważyć, że dziś trzydzieste urodziny obchodzimy tak hucznie, jak kiedyś osiemnaste. Trudno się z tymi określeniami nie zgodzić. Faktycznie, istnieją tzw. tradycyjne markery wchodzenia w dorosłość – zakończenie edukacji, pierwsza poważna praca, zawarcie związku małżeńskiego, mieszkanie, pierwsze dziecko. Na linii życia te wszystkie przełomowe wydarzenia mają miejsce zdecydowanie później niż kiedyś. Niesie to ze sobą pewne ryzyko, o którym pisze Meg Jay w książce "Decydująca dekada".