Ratownik medyczny nie przeżył. Kierowca karetki odpowie przed sądem

1 tydzień temu 16
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Wypadek miał miejsce, gdy karetka, w której oprócz kierowcy znajdował się ratownik medyczny, jechała z Radomia do stacji pogotowia w Białobrzegach. Na skrzyżowaniu doszło do zderzenia z osobowym peugeotem, którym podróżował ojciec z dwojgiem dzieci. Z ustaleń śledczych wynika, że kierowca karetki prowadził pojazd z nadmierną prędkością i wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Ambulans nie był pojazdem uprzywilejowanym, co oznacza, że nie wysyłał sygnałów dźwiękowych i świetlnych, które dawałyby mu pierwszeństwo przejazdu. W tym samym czasie kierujący peugeotem, mając zieloną sygnalizację, prawidłowo wykonywał skręt w lewo. Zderzenie pojazdów spowodowało, że ambulans uderzył w bariery oddzielające jezdnie, a następnie dachował.

Skutki wypadku i dalsze kroki prawne

W wyniku wypadku zginął 34-letni ratownik medyczny z Kielc, a kierowca karetki z ciężkimi obrażeniami ciała trafił do szpitala. Rodzina podróżująca peugeotem nie odniosła obrażeń. Kierowca karetki przyznał się do zarzucanego czynu, wyraził żal z powodu zdarzenia i jego skutków, oraz dobrowolnie poddał się karze.

Prokurator w akcie oskarżenia zawarł wniosek do sądu o wydanie wyroku skazującego bez przeprowadzenia rozprawy, z karą uzgodnioną z obrońcą oskarżonego. Prokuratura na tym etapie nie ujawnia szczegółów proponowanej kary. Sprawą zajmie się Sąd Rejonowy w Radomiu, a kierowcy karetki grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności zgodnie z Kodeksem karnym.

Źródło informacji: Polska Agencja Prasowa

Przeczytaj źródło