Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Kamil Majchrzak zakończył udział w Wimbledonie na 2025 na etapie czwartej rundy, co jest jednym z jego najważniejszych życiowych osiągnięć. Jak on sam odniósł się do swojego sukcesu? Odpowiedź może nieco zaskoczyć.
Polak wyeliminował Matteo Berrettiniego, Ethana Quinna oraz Arthura Rinderknecha. Zdecydowanie "największym" z tych rywali był 29-letni rzymianin. I to właśnie pod jego adresem Majchrzak posłał kilka ciepłych słów.
ZOBACZ TAKŻE: Agnieszka Radwańska zagra na Wimbledonie! Polka poznała rywalki
- Patrząc na to, jakie mecze na trawie rozegrałem, przyjeżdżając tutaj, czyli trzy przegrane, mój poziom tenisowy był naprawdę przeciętny. Gdy zobaczyłem w drabince Matteo Berrettiniego, który jest jednym z najlepszych tenisistów na trawie, to to pomogło mi obniżyć moje oczekiwania i podejść do tego meczu w inny sposób. Mogłem się jedynie postarać o sprawienie niespodzianki. Gdy już graliśmy, to moja wiara w zwycięstwo i mój poziom z seta na set rósł i grałem coraz lepiej – skomentował polski tenisista.
29-latka z Piotrkowa Trybunalskiego zatrzymał dopiero Karen Chaczanow. Rosjanin był w niedzielę wyraźnie lepszy i w niecałe dwie godziny awansował do ćwierćfinału.
- Karen był bardzo dobrze dysponowany. Był dobry w odwracaniu sytuacji, przechodził z defensywy do ofensywy. Mnie brakowało wykończenia akcji. Wygrał zasłużenie i pokazał mi elementy, które muszę poprawić - analizował Majchrzak.
Dzięki dobremu występowi na kortach Wimbledonu Majchrzak może liczyć na spory awans w rankingu ATP. Przed rozpoczęciem zmagań piotrkowianin plasował się na 109. lokacie. Teraz, w najgorszym przypadku, znajdzie się na 80. miejscu.
