Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: W piątek reprezentacja kobiet w piłce nożnej gra na Euro z Niemkami. I pewnie nadzieje związane z tym meczem będą ogromne, bo nasz zespół ma piękną serię. Nie przegrał od ośmiu spotkań, w trzech ostatnich nie stracił gola, a bilans bramkowy w tych meczach wynosi 21:2.
Marek Chojnacki, były piłkarz i trener kobiecego UKS SMS-u Łódź: Te dobre liczby, to efekt Ligi Narodów i tego, że graliśmy w Dywizji B. W Dywizji A wszystko przegrywaliśmy, a na B jesteśmy za mocni. Wywalczyliśmy spokojny awans, ale co będzie po powrocie do Dywizji A, to trudno powiedzieć. Jest duża przepaść między tymi ligami. Ta szesnastka z Dywizji A, to taka najwyższa europejska półka.
To zasiał pan trochę niepokoju.
Bo jednak jak się spojrzy na rankingi, to Polska jest poza dwudziestką. Jesteśmy w zasadzie najgorzej notowaną drużyną na tym Euro. To, że wyrzuciliśmy Austrię po barażach, to był wielki sukces. Austria wcześniej grała na tych dużych imprezach, tego nikt się nie spodziewał.
Czego więc możemy się spodziewać po naszej reprezentacji?
Ja mam taką nadzieję, że ta reprezentacja napisze taką historię, jak ta męska w 1974 roku w Niemczech. Wtedy byliśmy właśnie takim zespołem spoza topu i trafiliśmy do grupy śmierci z Argentyną i Włochami. Dawano nam szanse wyłącznie z Haiti, ale my daliśmy radę wszystkim. A na tamte mistrzostwa pojechaliśmy, wyrzucając z mistrzostw Anglików i grając pamiętny mecz na Wembley. Ten baraż Polek z Austrią nasuwa w pewnym sensie podobne skojarzenia. Dziewczyny nie pamiętają Orłów Górskiego, ale ja im życzę, żeby zrobiły to samo.
Na początku przytoczyłem te dobre dla nas statystyki. Jeśli jednak spojrzy się na inne, to możemy się zdołować.
No tak, bo Niemki osiem razy wygrały Euro. Pamiętam jednak, że ostatnie mecz z Niemkami w eliminacjach do mistrzostw Europy nie były takie złe. Oba przegraliśmy, ale nasza drużyna pokazała się z całkiem niezłej strony.
Wtedy to jednak nie wystarczyło, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej?
Bo jednak ta nasza drużyna się rozwija. Te dziewczyny grają ze sobą od dłuższego czasu, znają się na pamięć. Skład się ustabilizował, udało się wypracować pewne elementy. Bardzo dobrze wyglądamy pod względem przygotowania fizycznego. Pamiętam, że jak pracowałem w klubie, to właśnie przygotowanie fizyczne było największym problemem. Jednak tu nastąpił postęp i to widać na reprezentacji. Euro, to trzy trudne mecze w krótkim czasie, więc ta siła się przyda.
Myślę, że dużym atutem Polek jest też to, że grają w dobrych zagranicznych klubach. Tu nawet mają pewną przewagę nad męską reprezentacją, bo one faktycznie mają tam miejsce, są ważnymi postaciami.
Polska Ekstraklasa przez te kilka ostatnich lat urosła. Jak zaczynałem, to nie było czegoś takiego, żeby zawodniczki wyjeżdżały do zachodnich klubów. Teraz to się dzieje. Czasem, jak Jedlińska, jadą do przeciętnego klubu we Francji, ale tam się rozwijają, robią postęp. Dodam, że mimo tej dużej liczby wyjazdów ta nasza liga jest coraz lepsza. Taktycznie. Jest lepsza organizacja gry. To, co było osiem lat temu i to, co jest teraz, to przepaść. Kiedyś było radośnie, ale zainwestowano w tę ligę pieniądze i ona się rozwija na wielu płaszczyznach. Same zawodniczki nieźle zarabiają i naprawdę mocno pracują. Kiedyś były trzy treningi w tygodniu, teraz po dwa dziennie.
Duża część tej drużyny, która zagra na Euro, wygrała w 2013 mistrzostwa Europy juniorów.
Wtedy to był jednak taki jednorazowy wyskok. Potem była posucha. Teraz każda juniorska reprezentacja gra w finałach i to już wygląda inaczej. Piłka kobieca jest budowana od dołu, na solidnym fundamencie i dlatego jest ten awans.
Jeśli jednak spojrzymy realnie, to remis z Niemkami jest szczytem marzeń.
Ja bym chyba jednak tak nie powiedział. W piłce na mistrzostwach pokazały się takie kraje, jak Islandia czy Gruzja. Napędziły stracha faworytom. Przyjemnie się te zespoły oglądało. Chciałbym, żeby tak samo było z Polską na tym Euro. Panie mają same trudne przeciwniczki, ale jeśli będą równorzędnym rywalem dla nich, to już będzie coś. A jeśli zagrają na tyle, na ile je stać, to wstydu nie będzie.
Mamy w końcu jedną z najlepszych piłkarek na świecie.
Ewa Pajor ma atuty, ale to jeszcze trzeba wykorzystać. Ma szybkość, ale trzeba ją uruchomić dobrym podaniem. Z Pajor jest trochę tak, jak z Lewandowskim. On jest wybitny, a naszej reprezentacji nie udało się wydobyć z niego całego potencjału. Pajor to nie Messi, czy Dembele, że przebiegnie pół boiska i strzeli gola. Jednak pewnie będziemy grać z kontry, a wtedy każde dobre podanie do Ewy będzie groźne dla rywalek.