Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Z okazji rozpoczęcia sezonu letniego po raz kolejny odwiedziłam lumpeksy, by znaleźć ciekawe ubrania na tę porę roku. Jednak tym razem, zamiast do stołecznych second-handów, wybrałam się do tych w Grodzisku Mazowieckim. Chciałam się przekonać, czy faktycznie w mniejszych miejscowościach asortyment tego typu sklepów jest lepszy i tańszy niż w dużych miastach. Moje doświadczenie niestety tej teorii nie potwierdza.
- Second-handy w dużych miastach są bardzo przebrane i coraz trudniej znaleźć w nich tanie perełki. Dlatego wiele osób zaczyna jeździć do miasteczek, licząc na bardziej udane łowy
- W Grodzisku Mazowieckim zaliczyłam wszystkie okoliczne lumpeksy. Chociaż znalazłam wiele ciekawych rzeczy, uważam, że ceny są podobne do tych, które znam z warszawskich second-handów
- Najtańsza rzecz kosztowała 3 zł, a najdroższa — 120 zł. Lepsze ubrania była na wycenie na tzw. działach "premium"
Ostatni raz wybrałam się do lumpeksów wiosną tego roku. Po odwiedzeniu kilku warszawskich miejscówek udało mi się znaleźć m.in. wełniany sweter z metką Hugo Boss, kultowe dżinsy marki Levi’s oraz marynarkę w prążki od Dolce&Gabbana za 150 zł. Tym razem, szukając czegoś na lato, pojechałam na lumpy pod Warszawę, a konkretnie do Grodziska Mazowieckiego.
Nie jest tajemnicą, że second-handy w dużych miastach są bardzo przebrane i coraz trudniej znaleźć w nich jakąś tanią perełkę. Mówię to z perspektywy osoby, która chodzi po lumpach od liceum i wielokrotnie kupowała w nich wyjątkowe ubrania za grosze. W ostatnich latach zdarza mi się to coraz rzadziej, ponieważ "perełki" są teraz w vintage shopach, gdzie ubrania są wyselekcjonowane, a co za tym idzie — dużo droższe niż w tradycyjnych sklepach z odzieżą z drugiej ręki.
By nadal doświadczać lumpeksowych endorfin dzięki "polowaniu" wśród gąszczu wieszaków z przypadkowymi rzeczami, wiele osób zaczyna jeździć do mniejszych miejscowości, w których nadal są ubrania na wagę, a nie na wycenie.
Sama postanowiłam sprawdzić, czy faktycznie jest w nich większy i lepszy wybór, i to w bardziej przystępnych cenach. Odwiedziłam więc Grodzisk Mazowiecki, licząc na udane "ubraniowe polowanie". Przeszłam wszystkie okoliczne lumpeksy i niestety przeżyłam mały zawód: trafiłam na wiele rzeczy z Shein, a lepsze ubrania były na wycenie i kosztowały ponad 100 zł. Zauważyłam też, że ceny nie różnią się zbytnio od tych, które mamy w stołecznych second-handach. Mimo wszystko udało mi się znaleźć fajne ubrania na lato. Oto one.
Ciąg dalszy artykułu pod wideo.
Lumpeksowe zdobycze z Grodziska Mazowieckiego
Góry: bluzki, koszule, topy
Trafiłam m.in. na sporo koszul z jedwabiu, czym byłabym bardzo zachwycona, gdyby nie ceny 100-120 zł za sztukę. Znalazłam również kilka rzeczy z metką, koszule z duńskiej marki Ganni i od Malene Birger (marka premium) oraz bawełnianą bluzkę vintage z biżuteryjnymi guzikami.
Jedwabna koszula, 120 zł Foto: Archiwum autorki
Jedwabna koszula, 120 zł Foto: Archiwum autorki
Bluzka Malene Birger, 100 zł Foto: Archiwum autorki
Bluzka Malene Birger, 100 zł Foto: Archiwum autorki
Jedwabna koszula, 120 zł Foto: Archiwum autorki
Jedwabna koszula, 120 zł Foto: Archiwum autorki
Bluzka Ganni, 100 zł Foto: Archiwum autorki
Bluzka Ganni, 100 zł Foto: Archiwum autorki
Bawełniana bluzka vintage, 35 zł Foto: Archiwum autorki
Bawełniana bluzka vintage, 35 zł Foto: Archiwum autorki
Wiskozowa bluzka Zara, 35 zł Foto: Archiwum autorki
Wiskozowa bluzka Zara, 35 zł Foto: Archiwum autorki
Jedwabna bluzka vintage, 35 zł Foto: Archiwum autorki
Jedwabna bluzka vintage, 35 zł Foto: Archiwum autorki
Bawełniana bluzka H&M, 35 zł Foto: Archiwum autorki
Bawełniana bluzka H&M, 35 zł Foto: Archiwum autorki
Bawełniana koszula H&M, 35 zł Foto: Archiwum autorki
Bawełniany top z metką, 25 zł Foto: Archiwum autorki
Muślinowa koszulka H&M, 25 zł Foto: Archiwum autorki
Sukienki i spódnice
W tej kategorii wpadło mi w ręce kilka fajnych sukienek: dwie wiskozowe w drobny kwiatowy print, jedna w modne groszki oraz taka, którą najpewniej ktoś uszył u krawcowej, a która wyróżniała się koronką na plecach. Ze spódnic znalazłam białą jeansową mini, której cena była rewelacyjna, bo 3 zł. Spodobała mi się też wiskozowa opcja z Mango z drobnymi guzikami. Ciekawy był jeszcze lniany kombinezon, niestety na mnie za mały.
Wiskozowa sukienka w kwiatki, 3 zł Foto: Archiwum autorki
Jeansowa spódnica, 3 zł Foto: Archiwum autorki
Jeansowa spódnica, 3 zł Foto: Archiwum autorki
Wiskozowa sukienka w groszki, 120 zł Foto: Archiwum autorki
Wiskozowa sukienka w groszki, 120 zł Foto: Archiwum autorki
Lniany kombinezon, 35 zł Foto: Archiwum autorki
Jedwabna halka, 35 zł Foto: Archiwum autorki
Vintage sukienka z lnu, 35 zł Foto: Archiwum autorki
Vintage sukienka z lnu, 35 zł Foto: Archiwum autorki
Sukienka Envii z wiskozy, 35 zł Foto: Archiwum autorki
Wiskozowa sukienka maxi, 35 zł Foto: Archiwum autorki
Spódnica z wiskozy Mango, 35 zł Foto: Archiwum autorki
Spódnica z wiskozy Mango, 35 zł Foto: Archiwum autorki
Czy było warto jechać do Grodziska Mazowieckiego?
I tak, i nie. Moje łowy, które widać powyżej nie są najgorsze (jedwabne koszule były w świetnym stanie, a sukienka i spódnica za 3 zł to niezaprzeczalnie okazja), ale — szczerze przyznaję — liczyłam na bardziej niepowtarzalne rzeczy i o lepszych składach (większość rzeczy, które przeglądałam, była z poliestru). Problemy ze znalezieniem w zwykłym lumpie tego "czegoś", co mimo upływu czasu nadal wygląda świetnie, dzięki czemu i mi posłuży na długo (nie robię zakupów, nawet w lumpie, pod wpływem chwili czy z uwagi na cenę — zawsze się zastanawiam, czy dana rzecz na pewno jest mi potrzebna i czy pasuje mi do reszty szafy), mam coraz większe, niezależnie od miejscowości. Czy to oznacza, że nie ma co chodzić po second-handach w celu skompletowania garderoby? Oczywiście, że nie, ale uważam, że dziś trzeba mieć na to więcej cierpliwości niż kilka lat temu (i pieniędzy też, zwłaszcza w pierwszy dzień dostawy).