Pociąg staje w polu. Maszynista wyskakuje na tory. Wraca i mówi, że na zderzaku są ludzkie szczątki

1 tydzień temu 22
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Jesienią, kiedy powietrze pachnie dymem, wraca do niego obraz drobnego mężczyzny, który idzie w jego kierunku po torach. Z każdą stop-klatką czuje strach przed kolejną śmiercią.

Minęło kilkanaście lat, a Mariusz pamięta nie tylko rodzaj lokomotywy i liczbę wagonów, ale też zapach jesiennego dymnego powietrza. – Byłem pomocnikiem maszynisty w towarowym z Ostrowa Wielkopolskiego do Łodzi Kaliskiej – wspomina. – Kiedy wjechaliśmy na odcinek Sieradz – Zduńska Wola była godzina 18.56. Na łuku torów zobaczyłem człowieka. Do dziś widzę, jak w świetle reflektorów, ze spuszczoną głową idzie w moją stronę. Jest niewysoki i drobny. Ma na sobie robotniczy drelich. Dzielą nas sekundy, odruchowo naciskam sygnał dźwiękowy, maszynista uruchamia hamulec. Schodzimy do 40 km/h, stajemy. To, co było potem, przypomina film. Oglądam w nim sam siebie, ale na nic nie mam wpływu.

Przeczytaj źródło