Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Choć pandemia zmieniła podejście do pracy, w Polsce nadal dominuje model stacjonarny. Tylko co piąty specjalista pracuje dziś głównie zdalnie, a coraz więcej firm ogranicza elastyczność. Eksperci ostrzegają, że presja na powroty do biur może kosztować pracodawców utratę talentów - zwłaszcza w dużych miastach i sektorach o wysokiej konkurencji kadrowej.


Z badania Polskiego Instytutu Ekonomicznego przeprowadzonego w grudniu 2024 r. wynika, że 64 proc. firm w Polsce oferuje elastyczne formy pracy, choć najczęściej oznacza to ruchome godziny pracy – tę opcję oferuje 45 proc. pracodawców.
Z kolei pracę zdalną lub hybrydową dopuszcza jedynie 31 proc. firm przede wszystkim w dużych przedsiębiorstwach (66 proc.) i wybranych branżach, jak administrowanie i działalność wspierająca (62 proc.), działalność profesjonalna, naukowa i techniczna (59 proc.) oraz informacja i komunikacja (59 proc.). W porównaniu z rokiem 2023 nastąpił lekki spadek – wcześniej pracę zdalną oferowało 33 proc. firm. Wbrew pozorom nie jest to zatem tendencja wzrostowa.
Rośnie presja na powrót do biur?
Zdaniem Mateusza Żydka, eksperta rynku pracy Instytutu Badawczego Randstad, mimo że praca zdalna i hybrydowa stała się symbolem zmian po pandemii, Polska wciąż pozostaje krajem, w którym dominuje model stacjonarny.
– Z najnowszych danych zgromadzonych przez nas wynika, że tylko 5 proc. specjalistów pracuje wyłącznie zdalnie, a 17 proc. – głównie zdalnie. – mówi Bankier.pl Mateusz Żydek. – Dla porównania, w krajach takich jak Australia czy Wielka Brytania odsetek ten wynosi ponad 60 proc., a w Niemczech ponad 50 proc. To pokazuje, że - wbrew powszechnym narracjom - model pracy zdalnej w Polsce nadal ma charakter niszowy. Jednocześnie aż 30 proc. pracowników zauważa, że polityka firm w zakresie elastyczności wykonywania pracy staje się bardziej restrykcyjna. Widzimy więc rosnącą presję na powrót do biur - przy relatywnie niewielkiej grupie, która do tej pory miała możliwość regularnej pracy zdalnej. To tłumaczy, dlaczego w Polsce nie obserwujemy tak silnego sprzeciwu wobec powrotów do biura, jak ma to miejsce na Zachodzie. Tam wielu pracowników po kilku latach pracy zdalnej zbudowało wokół niej swoje życie zawodowe i prywatne – u nas skala tej zmiany była znacznie mniejsza. Nie oznacza to jednak, że elastyczność nie jest dla pracowników ważna. Wręcz przeciwnie – preferencje są jednoznaczne. Tylko 11% specjalistów chciałoby pracować wyłącznie zdalnie, ale większość oczekuje możliwości pracy zdalnej przez 2–4 dni w tygodniu.
Nie każdy umie zarządzać rozproszonym zespołem
Tymczasem dane Instytutu Badawczego Randstad wskazują, że aż 31 proc. pracodawców wolałoby widzieć swoich pracowników w biurze przez pięć dni w tygodniu.
– Ten brak zbieżności może prowadzić do napięć i niezadowolenia, szczególnie w dużych miastach, gdzie kandydaci częściej oczekują przynajmniej częściowej pracy zdalnej i aktywnie pytają o to w procesach rekrutacyjnych – tłumaczy Mateusz Żydek. – Natomiast obecna fala „powrotów do biur” jest napędzana przekonaniem pracodawców, że praca zdalna może obniżać efektywność. Choć warto podkreślić, że nie ma jednoznacznych dowodów potwierdzających, że taki wpływ występuje w każdej branży czy specjalizacji. Jednak to nie tylko kwestia produktywności, ale też kompetencji menedżerskich. Zarządzanie rozproszonym zespołem wymaga zupełnie innego podejścia, umiejętności i narzędzi, a wielu liderów po prostu nie czuje się w tym pewnie. Łatwiej i bezpieczniej jest „ściągnąć ludzi do biura”, niż zbudować model pracy oparty na zaufaniu, samodzielności i efektywnej komunikacji online.
Pokolenie Z nie chce pracować zdalnie?
Według Krzysztofa Inglota, eksperta rynku pracy i założyciela Personnel Service, w najbliższych latach będzie się umacniać model hybrydowy, który jest dziś preferowany przez większość pracowników.
– Chcą oni elastyczności, ale jednocześnie potrzebują kontaktu z zespołem i liderami. Dotyczy to także młodego pokolenia, które wbrew stereotypom nie ucieka od biura. Wręcz przeciwnie, widzi w nim wartość: możliwość spotkań, rozwoju i budowania relacji. Biuro staje się przestrzenią współpracy, a nie tylko miejscem do odrabiania godzin – mówi Bankier.pl Krzysztof Inglot. – Z naszego „Barometru Polskiego Rynku Pracy” wynika, że 11 proc. ankietowanych z pokolenia Z deklaruje, że wystarczy im jeden dzień pracy zdalnej w tygodniu, niemal co piąty preferuje dwa dni, a 16 proc. wybiera model trzy dni w domu i dwa w biurze. Tylko 6 proc. młodych pracowników chciałoby pracować cztery dni zdalnie, a całkowitą pracę zdalną wskazało 24 proc. respondentów. Co ciekawe, 11 proc. deklaruje chęć pracy wyłącznie w biurze. Te dane pokazują, że choć młodzi oczekują elastyczności, biuro wciąż pełni dla nich bardzo ważną rolę zawodową.
Zdaniem przedstawiciela Personnel Service praca zdalna może dobrze sprawdzać się w przypadku doświadczonych pracowników, którzy mają już wypracowane sieci kontaktów i potrafią samodzielnie organizować swoją pracę. Jednak dla osób na początku drogi zawodowej całkowita praca zdalna jest dużym utrudnieniem.
– Młodzi potrzebują obecności innych, bieżącego feedbacku, mentoringu i poczucia przynależności do zespołu – uważa Krzysztof Inglot.
Biuro przydaje się do budowania relacji
Jak twierdzi Magdalena Jabłońska, CEO StartSmart CEE, pandemia COVID-19 bardzo dobitnie pokazała, że wiele zadań można wykonać skutecznie z dowolnego miejsca bez fizycznej obecności w biurze.
– Obecny rozwój narzędzi online - od komunikatorów po platformy do wspólnej pracy czy prowadzenia warsztatów - znacznie ułatwia współpracę na odległość – mówi Bankier.pl Magdalena Jabłońska. – Coraz więcej zespołów jest rozproszonych geograficznie – współpracujemy z ludźmi z innych miast, krajów, a nawet kontynentów. Dzięki temu możliwe jest tworzenie międzynarodowych struktur bez konieczności inwestowania w fizyczną infrastrukturę. Zmienia się też nasze podejście do biura. Nie jest już ono postrzegane jako miejsce, gdzie „trzeba być”, ale raczej jako przestrzeń, która ma służyć budowaniu relacji, wymianie energii i twórczemu myśleniu. Staje się miejscem do burzy mózgów, świętowania sukcesów czy podsumowań projektów. W przestrzeni fizycznej łatwiejsze jest też onboarding nowych osób czy budowanie tożsamości zespołu. Dlatego zarówno pracownicy, jak i pracodawcy coraz częściej dostrzegają wartość pracy hybrydowej, która łączy korzyści obu modeli.
Potrzeba więcej elastyczności
W ocenie Olivii Drost, CEO oLIVE media, model pracy będzie ewoluować w kierunku większej elastyczności i personalizacji.
– W branży kreatywnej i marketingowej standardowy model codziennej pracy z biura, w stałych godzinach już nie wróci – mówi Bankier.pl Olivia Drost. – Firmy, aby być konkurencyjnymi, będą musiały oferować różnorodne opcje, dostosowane do indywidualnych potrzeb pracowników i specyfiki wykonywanych zadań. Zauważam zmianę w kierunku modelu opartego na elastyczności i hybrydzie, w tym „work from anywhere”. Pracodawcy będą musieli obdarzyć pracowników większym zaufaniem, dając im swobodę oraz autonomię w organizacji czasu pracy i miejsca. Z drugiej strony kontr-trendem do pracy zdalnej i izolacji od ludzi, w szczególności w erze rozwoju AI i technologii, będzie powrót do budowania relacji i kładzenie większego nacisku na komunikację międzyludzką. Pracownicy będą spragnieni kontaktu z drugim człowiekiem, co spowoduje częstsze spotkania integracyjne, a także potrzebę rozmów face to face i tworzenia głębszych relacji.
Do biur ciągną szefowie, którzy nadmiernie kontrolują?
Zdaniem przedstawicielki oLIVE media, zwolennikami pracy stacjonarnej w pełnym wymiarze godzin są pracodawcy, którzy mają nadmierną potrzebę kontroli i nieprzepracowaną lekcję zarządzania z czasów pandemii.
– Często spotykam się z takim podejściem zarówno na spotkaniach dla przedsiębiorców, jak i na rekrutacjach ze sfrustrowanymi kandydatami, którzy właśnie z tego powodu chcą zmienić pracę – opowiada Olivia Drost. – Mądrzy biznesowo pracodawcy skupiają się na produktywności, która często rośnie w komfortowym środowisku i elastyczności, pozwalającej im na dostęp do większego grona specjalistów również dzięki zatrudnianiu ich niezależnie od lokalizacji. Pracodawcy powinni zwracać też uwagę na koszty operacyjne, a te można obniżyć choćby w kontekście rotacyjnej czy zdalnej pracy.
To już nie jest benefit
Jak twierdzi Krzysztof Inglot, dziś oferowanie pracy zdalnej lub hybrydowej nie jest już benefitem.
– To element nowego standardu na rynku pracy – uważa przedstawiciel Personnel Service. – Atutem firmy jest raczej to, w jaki sposób potrafi zaplanować model współpracy. Liczy się nie sama elastyczność, ale jakość doświadczeń, jakie pracownik ma w biurze - czy spotyka tam lidera, ma możliwość wymiany doświadczeń, uczenia się i rozwijania swoich kompetencji.
– Na dłuższą metę presja na powrót do biur może prowadzić do wypychania części talentów z firm, które nie oferują elastyczności. W gospodarce o coraz większym deficycie kompetencji może się to okazać kosztowne. Przyszłość pracy w Polsce nie będzie zatem ani całkowicie zdalna, ani wyłącznie stacjonarna – będzie hybrydowa, ale pod warunkiem, że organizacje nauczą się nią zarządzać z korzyścią dla obu stron – podsumowuje Mateusz Żydek.