Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Jeden jest przywódcą kraju, który w czerwcu przeprowadził zmasowany atak lotniczy na Iran. Drugi z dnia na dzień pozbawił ukraińską armię łączności z dowództwem, narażając ją na straty w wojnie z Rosją. Trzeci w trakcie swojego przemówienia ogłosił, że Palestyńczycy są najbardziej żałosnym ludem na świecie, a zresztą tak naprawdę nie istnieją: są po prostu Arabami. Czwarta dąży do tego by pozbyć się ich ze Strefy Gazy i zasiedlić jej teren Żydami.
Tym co łączy te osoby jest nominacja do tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla, przyznawanej za "pracę na rzecz braterstwa między narodami, likwidacji bądź ograniczenia stałych armii oraz promowania kongresów pokojowych". Uprawnionymi do zgłaszania kandydatów są m.in. parlamentarzyści, członkowie rządów, profesorzy nauk społecznych, historii, prawa i teologii oraz dyrektorzy instytutów badań nad pokojem lub polityką zagraniczną czy laureaci nagrody z poprzednich lat.
Zobacz wideo Przywódcy europejscy poparli Izrael, by podlizać się Trumpowi
Stronniczy negocjator
Pierwszą z wymienionych wyżej kandydatów do nagrody jest prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump. Jego kandydaturę zgłosiły aż trzy podmioty. Najpierw Izraelska profesorka prawa "za niezwykłe przywództwo, strategiczny geniusz i bezprecedensowe zaangażowanie w promowanie pokoju i zapewnienie uwolnienia zakładników". Później rząd Pakistanu "za próby deeskalacji konfliktu indyjsko-pakistańskiego w 2025 r., dążenie do rozwiązania poprzez dialog i dyplomację zakulisową". A na koniec jeszcze amerykański polityk za "jego historyczną rolę w pośredniczeniu w zawieszeniu broni między Izraelem a Iranem".
W maju 2025 r. doszło do wzajemnego ostrzału rakietowego między Indiami a Pakistanem, w wyniku którego po obu stronach zginęli cywile. Gdy po czterech dniach zwaśnione strony zawarły porozumienie, prezydent Trump ogłosił: "Jestem dumny, że Stany Zjednoczone pomogły wam podjąć tę historyczną i bohaterską decyzję". Trump spotkał się wcześniej z pakistańskim generałem, w rozmowach z przedstawicielami obu stron brał udział także amerykański sekretarz stanu. Według przedstawiciela Pakistanu, w wynegocjowaniu rozejmu pomogło wiele krajów. Jednak indyjski premier Narendra Modi nie zaakceptował mediacji USA, a przedstawiciele tego kraju podkreślali, że zawieszenie broni osiągnięto bezpośrednio w drodze dwustronnego porozumienia.
Poza tym w czasie prezydentury Trumpa Stany Zjednoczone kilkukrotnie wykorzystały weto w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, by nie dopuścić do zawieszenia broni w wojnie w Strefie Gazy, którą wielu ekspertów określa ludobójstwem. Na początku tego roku prezydent USA ogłosił, że mieszkańcy Gazy powinni zostać przesiedleni, a Stany Zjednoczone wybudują na miejscu ich domów "riwierę Bliskiego Wschodu".
Pod koniec czerwca USA pod wodzą Trumpa dołączyły do izraelskiego ataku na Iran. "Dziś rano kluczowi przywódcy administracji Trumpa wyszli na antenę z jasnym przesłaniem", ogłosił Biały Dom. "Świat jest dziś bezpieczniejszy dzięki niezwykle udanym precyzyjnym atakom prezydenta Donalda J. Trumpa na kluczowe obiekty nuklearne reżimu irańskiego". W trakcie trwającej dwanaście dni wojny zginęło ponad sześciuset Irańczyków. Dowodów na to, że Iran posiada broń nuklearną brakuje. Ma ją za to Izrael i Stany Zjednoczone, ale to zdaje się nikomu nie przeszkadzać.
Także podczas poprzedniej kadencji, w swojej polityce bliskowschodniej Trump zaciekle bronił stanowiska proizraelskiego. Pod koniec 2017 roku ogłosił oficjalnie, że uznał Jerozolimę za niepodzielną stolicę Izraela, choć aneksja miasta jest nielegalna z punktu widzenia prawa międzynarodowego. Status Jerozolimy był jedną z kwestii, których nie udało się ustalić w dotychczasowych negocjacjach.
W maju 2018 roku, w czasie gdy izraelskie wojsko strzelało do pokojowo demonstrujących mieszkańców Strefy Gazy, jego córka Ivanka i zięć Jared Kushner razem z Izraelczykami świętowali uroczyste otwarcie przeniesionej z Tel Awiwu ambasady USA w Jerozolimie. Trump wycofał także wsparcie dla wspierającej palestyńskich uchodźców agencji ONZ, UNRWA, której Stany Zjednoczone były do tej pory największym donatorem, a także pomocy rozwojowej i medycznej na rzecz Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu. Jak sam przyznał, presja ekonomiczna miała skłonić Palestyńczyków do zaakceptowania pomysłów jego zięcia i doradcy ds. Bliskiego Wschodu, Jareda Kushnera, które ignorowały ich postulaty.
Plan pokojowy Trumpa zakładał całkowitą izraelską kontrolę nie tylko nad Jerozolimą, lecz także nad położonymi na Zachodnim Brzegu nielegalnymi, według prawa międzynarodowego, izraelskimi koloniami. Palestyna miała więc narodzić się poszatkowana, pozbawiona własnego wojska, kontroli nad przestrzenią powietrzną i większością granic (z wyjątkiem niewielkiej granicy Strefy Gazy z Egiptem). Poza kijem w postaci wycofania pomocy, Trump próbował także skusić Palestyńczyków do przystania na tak niekorzystną propozycję metodą marchewki w postaci obietnicy wartych 50 miliardów inwestycji.
Zdaniem niektórych komentatorów Pokojowa Nagroda Nobla jest jedną z obsesyjnych ambicji Trumpa, przekonanego, że skoro otrzymał ją Barack Obama, jemu również się ona należy. Być może z tego właśnie względu naciskał na prezydenta Ukrainy, Volodymira Zelenskiego, by zakończyć wojnę, nawet jeśli oznacza to przyzwolenie na rosyjskie roszczenia terytorialne. Chętnie przypisałby sobie tę zasługę, podobnie jak to zrobił w przypadku zawieszenia broni zawartego przez Indie i Pakistan.
Rycerz wolności słowa
Drugim z wymienionych wyżej kandydatów do prestiżowej nagrody jest Elon Musk, milioner, właściciel m.in. Tesli, firmy SpaceX zajmującej się badaniem kosmosu i portalu X (poprzednio znanego jako Twitter). We wrześniu 2022 roku opublikował na swojej platformie "plan pokojowy" dla Ukrainy, w ramach którego o granicach Ukrainy miało zadecydować referendum, a Krym miał pozostać w rękach Rosji.
Jego firma SpaceX produkuje system mobilnych terminali internetowych znany jako Starlink, który umożliwia dostęp do internetu poprzez sieć satelitów. Anteny, które łączą się z tą siecią zamontowane są na terenie Ukrainy i służą armii tego kraju, zapewniając jej kontakt z dowództwem. W marcu 2025 roku Musk ogłosił na własnym portalu społecznościowym: "Dosłownie rzuciłem Putinowi wyzwanie do walki fizycznej jeden na jeden o Ukrainę, a mój system Starlink jest kręgosłupem ukraińskiej armii. Cała ich linia frontu zawaliłaby się, gdybym go wyłączył". Taka sytuacja miała już zresztą miejsce w 2023 roku, gdy ukraińscy żołnierze wkroczyli na tereny do niedawna zajmowane przez Rosjan i odkryli, że stracili łączność. Musk chciał w ten sposób skłonić Pentagon do przejęcia kosztów usługi, szacowanych na 400 milionów dolarów rocznie.
Kandydatura Muska została zgłoszona przez słoweńskiego europarlamentarzystę "za konsekwentne zaangażowanie na rzecz podstawowego prawa człowieka do wolności słowa, a tym samym do pokoju". W podobnym tonie sam nominowany przedstawia siebie i swoją motywację do przejęcia platformy społecznościowej. Sprzeciwiał się "cenzurze" dotychczasowego Twittera, jak określa moderację służącą walce z mową nienawiści. Jednak po przejęciu portalu bez żadnego wyjaśnienia zawieszone zostały konta wielu dziennikarzy. Po marcowych protestach w Turcji portal X na żądanie prezydenta Erdogana zawiesił konta aktywistów opozycyjnych.
Zielony książę
Kolejnym z nominowanych jest Mosab Hasan Jusef, znany również jako "zielony książę". Kolor zielony kojarzy się z islamem, to również barwa Islamskiego Ruchu Oporu, czyli Hamasu. Zielony książę jest synem Hasana Jusefa, jednego z przywódców i założycieli tej organizacji, z którą zresztą sam w młodości był związany. Do Pokojowej Nagrody Nobla został nominowany "za niezwykłą odwagę w ujawnianiu wewnętrznych mechanizmów Hamasu i realiów ekstremizmu".
Kryptonim nadały mu izraelskie służby, które zrekrutowały go w 1997 roku. W swojej książce zatytułowanej "Son of Hamas", Jusef opowiadał o tym jak nawrócił się na chrześcijaństwo i rozpoczął współpracę z Szin Betem, czyli Służbą Bezpieczeństwa Wewnętrznego Izraela. Oficjalnie jego działania miały na celu udaremnienie zamachów na izraelskich cywili. Przyczynił się do aresztowania wielu przywódców i członków organizacji, w tym własnego ojca. Choć trudno jednoznacznie stwierdzić, czy przekazane przez niego informacje przyczyniły się do śmierci lub cierpienia niewinnych osób, nie pozostawia wątpliwości, że izraelskie służby wywiadu nie zaliczają się do organizacji działających na rzecz pokoju.
Po latach współpracy, Mosab Hasan Jusef postarał się o azyl w Stanach Zjednoczonych i przyznał się publicznie do szpiegowania. Pod koniec ubiegłego roku stowarzyszenie Oxford Union zaprosiło go do wygłoszenia przemowy. Przed elegancką publiką ubraną w garnitury i suknie wieczorowe zielony książę ogłosił, że "Palestyńczycy są najbardziej żałosnym ludem na świecie". Gdy zgromadzeni na sali próbowali zaprotestować krzyczał do nich "siadać!" i "zamknij się!".
Propagatorka głodzenia ludności
"Zwracam się do prezydenta Bidena, z niewielkiego Izraela do wielkich Stanów Zjednoczonych Ameryki", powiedziała Daniella Weiss. "Nie myśl, że przerwiemy wojnę w Gazie zanim położymy całkowity kres Hamasowi i jego zwolennikom i zasiedlimy cały teren Gazy przez Żydów".
Ostatnia ze wspomnianych postaci, Izraelka Daniella Waiss, jest założycielką organizacji Nachala promującej żydowskie osadnictwo na terenach Palestyny. Sama mieszka w Kedumim, kolonii na Zachodnim Brzegu, przez 11 lat pełniła funkcję jej burmistrzyni. Chciałaby aby podobne miejsca pojawiły się znów także w Strefie Gazy.
Ma nawet pomysł jak do tego doprowadzić. "Powinniśmy stworzyć humanitarny problem, który zmusi Egipt, Turcję i Europę, żeby ich przyjęły jako uchodźców, tak jak zrobili z Syryjczykami", uważa. Podczas konferencji "Settlement Brings Security" ("Osady przynoszą bezpieczeństwo") zorganizowanej w styczniu 2024 r. w Jerozolimie przez aktywistów ruchu osadniczego powiedziała dziennikarce, że "Arabowie się przeniosą". Miała na myśli Palestyńczyków, jednak w retoryce rodaków Weiss, nawet tych mniej radykalnych od niej, próżno szukać takiego określenia. Dopytana przez dziennikarkę w jaki sposób, oznajmiła bez zająknięcia: "Nie damy im jedzenia. Będą musieli się wynieść, a świat ich zaakceptuje".
Zdaniem wielu ekspertów takie działania oznaczają jednak w najlepszym wypadku czystki etniczne, w najgorszym zaś ludobójstwo. Przymusowe głodzenie może stanowić "rozmyślne stworzenie dla członków grupy warunków życia obliczonych na spowodowanie ich całkowitego lub częściowego zniszczenia fizycznego", czyli formę ludobójstwa wyróżnioną w definicji ujętej w Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa, zbrodnię przeciwko ludzkości jaką jest eksterminacja, a w najlepszym razie zbrodnię wojenną polegającą na zamierzonym głodzeniu osób cywilnych.
Dla kogo Pokojowa Nagroda Nobla?
Trudno zrozumieć motywacje osób i środowisk, które nominowały do nagrody za zasługi na rzecz pokoju opisane wyżej osoby - czy to cyniczna gra polityczna, manipulacja wizerunkiem, psychologiczne mechanizmy racjonalizacji czy może szczere przekonanie o "pokojowej misji"? Na szczęście jednak nie są to jedyni kandydaci do nagrody - jak ogłosił komitet noblowski, nominowanych zostało 338 osób.
W tym gronie jest także Issa Amro z Hebronu na Zachodnim Brzegu, założyciel organizacji Młodzież Przeciwko Osadom. Za swój pokojowy aktywizm wielokrotnie był aresztowany przez izraelskie wojsko. Poznałam go w zeszłym roku podczas wizyty w jego mieście zorganizowanej przez organizację Przerywając Milczenie, prowadzoną przez byłych izraelskich żołnierzy. Wśród przewodników był Izraelczyk, który przed laty, gdy nosił mundur, był wśród żołnierzy zakuwających Issę w kajdanki. Amro nie miał do niego żalu.
Dyrektor PRIO, prestiżowego instytutu badań nad pokojem, zgłosił m.in. kandydaturę szejka Mohammeda, premiera i ministra spraw zagranicznych Kataru za jego rolę w mediacji w sprawie zawieszenia broni między Hamasem a Izraelem osiągniętego w styczniu 2025 roku. Szejk Mohamed uczestniczył także w mediacjach dotyczących Afganistanu i Ukrainy. Dyrektor Peace Research Institute Oslo przyznał jednocześnie, że zdaje sobie sprawę z potencjalnych kontrowersji przyznania mu tej nagrody "biorąc pod uwagę złożoną dynamikę geopolityczną i krytykę dotyczącą polityki zagranicznej i krajowej Kataru".
O tym komu komitet noblowski postanowi przyznać nagrodę dowiemy się w grudniu.