Myślała, że fotografuje zwykłego sprite’a z ISS. To co uchwyciła wprawiło naukowców w osłupienie

6 godziny temu 8

3 lipca 2025 roku astronautka NASA Nichole Ayers skierowała obiektyw w stronę ziemskiej atmosfery, nieświadoma, że właśnie rejestruje coś wyjątkowego. Początkowo sądziła, że uchwyciła zwykłego sprite’a, lecz dalsze analizy przyniosły zaskakującą konkluzję – w rzeczywistości udało jej się sfotografować niezwykle rzadki gigantyczny dżet, jedno z najbardziej spektakularnych przejściowych zjawisk świetlnych.

Elektryczne autostrady w atmosferze

Gigantyczne dżety działają jak naturalne mosty energetyczne, tworząc bezpośrednie połączenie między wierzchołkami burz a wyższymi partiami atmosfery. Te imponujące wyładowania rozciągają się od około 20 kilometrów nad ziemią, gdzie kończą się chmury burzowe, aż po 100 kilometrów wysokości. Podczas gdy bardziej znane sprite’y pojawiają się na wysokości około 80 kilometrów jako efekt uboczny silnych piorunów, owe strumienie aktywnie transportują znaczące ładunki elektryczne, bezpośrednio łącząc chmury z jonosferą.

Czytaj także: Astronauta uchwycił coś niezwykłego z pokładu ISS. To zdjęcie dnia zachwyciło cały świat

Kosmiczne łowy na ulotne zjawiska

Uchwycenie takiego fenomenu stanowi prawdziwą rzadkość, zwłaszcza z perspektywy orbitującego laboratorium. Zazwyczaj obserwacje gigantycznych strumieni dokonywane są przypadkowo przez pasażerów nocnych lotów lub naziemnych kamer monitorujących burze. Każda dokumentacja z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ma więc szczególną wartość naukową, choć trzeba przyznać, że nasze rozumienie tych procesów wciąż pozostaje fragmentaryczne.

W zbieraniu danych pomaga projekt Spritacular wspierany przez NASA, który angażuje naukowców-amatorów z całego świata. Dotychczas 388 wolontariuszy z 21 krajów zgłosiło 373 obserwacje różnych typów wyładowań w górnej atmosferze. Taka skala współpracy pokazuje, jak istotna może być rola pasjonatów w badaniach naukowych.

Różnorodność atmosferycznych fenomenów

Nad burzowymi systemami rozgrywa się cały spektakl elektrycznych zjawisk, z których każde ma swoje charakterystyczne cechy. Oprócz gigantycznych strumieni i wspomnianych już sprite’ów, naukowcy wyróżniają również elfy – pierścieniowe świecenia w najwyższych warstwach atmosfery – oraz niebieskie strumienie skierowane ku górze z chmur burzowych. Badanie tej menażerii zjawisk pomaga naukowcom lepiej zrozumieć, w jaki sposób energia z burz wpływa na wyższe partie atmosfery, choć przyznają, że wiele mechanizmów wciąż pozostaje zagadką.

Czytaj także: Fenomenalne zdjęcie z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Lepszego chyba nigdy nie wykonano

Wartość odkrycia astronautki Ayers wykracza poza samą dokumentację rzadkiego zjawiska. Przypadek ten dobitnie pokazuje, jak nieoceniona może być współpraca między środowiskiem naukowym a obserwatorami-amatorami. Entuzjaści często znajdują się we właściwym miejscu i czasie, rejestrując zjawiska umykające profesjonalnym systemom monitoringu – czy to z pokładu samolotów, z pokładów statków, czy nawet z przydomowych ogrodów.

Pojedyncza obserwacja, nawet tak spektakularna, nie zmienia od razu naszego rozumienia atmosferycznych procesów. Niemniej każdy taki zapis przybliża nas do pełniejszego obrazu elektrycznego życia naszej planety. I być może najważniejsza lekcja płynąca z tego odkrycia jest prosta: wszechświat wciąż ma przed nami tajemnice, a czasem ujawnia je w najmniej spodziewanych momentach.

Przeczytaj źródło