Masowe awarie dronów nad polskim Bałtykiem. Za zakłóceniami GPS mogą stać Rosjanie

2 tygodni temu 17
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

W minionych dniach polskie wybrzeże stało się sceną niepokojących wydarzeń, które mogą zmienić sposób, w jaki postrzegamy bezpieczeństwo lotów dronami nad Bałtykiem. Kilkanaście urządzeń – głównie popularnych modeli DJI Mavic – nagle wymknęło się spod kontroli swoich operatorów i odleciało w losowych kierunkach.

Drony wymykają się spod kontroli

Według relacji fotografów z popularnego profilu @b_a_l_t_y_k, wczoraj po godzinie 21:00 kilkanaście dronów będących w powietrzu nad Kuźnicą, Juratą, Helem i Władysławowem odleciało z prędkością powyżej 120 km/h bez jakiejkolwiek kontroli. Również ich własny dron – DJI Mavic 4 Pro – stał się ofiarą tego zjawiska.

Od kilku tygodni docierały do nas bardzo niepokojące sygnały o rozbijających się na wybrzeżu dronach – alarmują fotografowie, sugerując, że problem ma znacznie szerszy zasięg niż początkowo zakładano.

Kaliningrad pod lupą, ale czy tylko Rosjanie?

Eksperci ds. cyberbezpieczeństwa z portalu Niebezpiecznik.pl zwrócili uwagę na niepokojący wzorzec. Według relacji użytkowników, zakłócenia GPS mogły pochodzić z okolic Kaliningradu (Królewca) – rosyjskiej eksklawy położonej zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od polskiego wybrzeża.

To nie pierwszy raz, gdy Kaliningrad staje się źródłem problemów dla nawigacji w regionie. Rosja posiada około 10 systemów zakłócania GPS Tobol, z jednym z nich stacjonującym w Kaliningradzie. To zaawansowane urządzenie, określane przez Washington Post jako “sekretna broń” Moskwy, było intensywnie wykorzystywane przez Rosję na początku wojny w Ukrainie.

Są jednak też inne możliwości. Od 4 do 20 czerwca na Bałtyku trwają największe w historii ćwiczenia NATO BALTOPS 2025, w których uczestniczy blisko 50 okrętów, kilkadziesiąt samolotów i śmigłowców oraz tysiące żołnierzy z krajów Sojuszu. Co istotne, jednym z kluczowych elementów tegorocznych ćwiczeń jest właśnie obrona przed dronami, zarówno nawodnymi, jak i powietrznymi, oraz testowanie systemów walki elektronicznej.

Nie tylko GPS pod ostrzałem

Problemy nie ograniczają się jedynie do dronów. Użytkownicy relacjonują szersze zakłócenia systemów nawigacyjnych:

  • Miałem to samo, będąc w Gdańsku, GPS wyrzucił mnie do Kaliningradu około 20:30.
  • Ja właśnie jestem na rejsie na Zatoce Gdańskiej. Dziś wpływając do Helu, nasz ploter nawigacyjny również zaczął świrować i pokazał, że jesteśmy w obwodzie kaliningradzkim. GPS w telefonie też miał ciągle problemy.

Techniczna strona problemu

Eksperci podkreślają, że sam brak GPS nie powinien powodować „spadania” drona. Drony DJI w przypadku utraty sygnału GPS powinny automatycznie przejść w tryb ATTI (attitude mode) i ewentualnie uruchomić funkcję RTH (Return to Home).

Problem może jednak być znacznie bardziej złożony. “No chyba że grane też było zakłócanie 2.4/5.8 GHz, czyli częstotliwości wykorzystywane do sterowania dronami” – komentuje portal Niebezpiecznik.pl.

Warto dodać, że zarówno rosyjskie systemy Tobol, jak i NATO w ramach BALTOPS 2025 intensywnie testują możliwości walki elektronicznej. Podczas ćwiczeń sojuszu szczególny nacisk położono na zwalczanie całych rojów dronów przy pomocy systemów walki elektronicznej – co może mieć uboczne skutki dla cywilnych operatorów dronów w regionie.

Szerszy kontekst geopolityczny

Niedawny wzrost zakłóceń GPS i AIS w rejonie Morza Bałtyckiego jest częścią szerszej rosyjskiej strategii wojny hybrydowej skierowanej przeciwko Zachodowi. Ministerstwa spraw zagranicznych Estonii, Łotwy i Litwy potępiły zagrożenia związane z zakłóceniami GPS i przypisały je Rosji.

Fińska Straż Przybrzeżna stwierdziła, że wykrywa stałe zakłócenia sygnałów nawigacji satelitarnej na Morzu Bałtyckim od kwietnia, co wskazuje na systematyczny charakter tych działań.

NATO również testuje swoje możliwości. Nie można wykluczyć, że część zakłóceń może być związana z intensywnymi testami systemów walki elektronicznej prowadzonymi w ramach ćwiczeń BALTOPS 2025. Sojusz po raz pierwszy w tak szerokim zakresie ćwiczy zwalczanie dronów przy pomocy systemów EW (Electronic Warfare).

Co dalej?

Najgorsze w tej sytuacji jest to, że latanie dronami na Pomorzu przestało być bezpieczne. Nie wiadomo, kiedy i czy sytuacja wróci do normy – ostrzegają fotografowie.

Problem dotyczy nie tylko polskich operatorów. Około 46 000 samolotów latających do i z Wielkiej Brytanii zgłosiło problemy z GPS nad Morzem Bałtyckim od sierpnia ubiegłego roku.

Jednak nie tylko Rosja może być odpowiedzialna. Trwające do 20 czerwca ćwiczenia BALTOPS 2025 obejmują intensywne testowanie systemów walki elektronicznej przez NATO. Jak informuje portal Trojmiasto.pl, część zakłóceń może być związana właśnie z manewrami sojuszu, podczas których testowane są zaawansowane systemy blokowania dronów.

Praktyczne konsekwencje

Dla użytkowników dronów oznacza to konieczność szczególnej ostrożności podczas lotów nad polskim wybrzeżem. Warto:

  • Monitorować komunikaty dotyczące zakłóceń GPS w regionie na stronie gpsjam.org
  • Latać w trybach mniej zależnych od precyzyjnej nawigacji GPS
  • Unikać lotów w pobliżu granicy z obwodem kaliningradzkim
  • Mieć przygotowane alternatywne metody nawigacji
  • Sprawdzać aktualności dotyczące ćwiczeń NATO w regionie

Czytaj też: Nowa broń Rosji wypłynęła na wody Bałtyku. Władimir Andriejew to nie byle okręt

Problem zakłóceń GPS nad Bałtykiem pokazuje, jak nowoczesne technologie mogą stać się narzędziem geopolitycznej gry. Zarówno rosyjskie systemy walki elektronicznej z Kaliningradu, jak i intensywne testy NATO w ramach BALTOPS 2025 tworzą dla zwykłych użytkowników dronów nową rzeczywistość, w której latanie nad morzem niesie ze sobą nieznane wcześniej ryzyko.

Przeczytaj źródło