Na pierwszym roku studiów, lingwistyki stosowanej, poszłam do pracy w modnym, obleganym barze. Szybko pojawiły się bardzo dobre pieniądze z napiwków. Studiowałam, harowałam po nocach, ale w sumie byłam zadowolona. Wtedy. Mogłam opłacać dwupokojowe mieszkanie na wynajem i kupować sobie stosy ubrań, nie tylko z przeceny. A potem przyszła pandemia — mówi Sara (25 lat).
— Bary zamknięto. Siedziałam w tym wynajętym mieszkaniu, studiowałam online, topniały mi pieniądze. Patrzyłam na stertę ubrań, myśląc z paniką: "i po co to wszystko?". Po raz pierwszy w życiu zrozumiałam, że pogoń za kasą nie ma sensu. Nie dość, że nie mam gdzie w tym pójść, bo siedzimy w domach, to jeszcze nie odłożyłam żadnych pieniędzy na trudne dni, które właśnie nadeszły! Po kolejnym semestrze wróciłam do domu rodzinnego, studia skończyłam zdalnie. Dostałam się na staż do szwedzkiej firmy z siedzibą w Gdańsku, szybko dostałam etat – wspomina.