Jezu, nie wiem – Martyna rozkłada ręce i w myślach liczy lata. – Jakbym teraz zaczęła pracować na etacie, to jeszcze ze 30 lat mi do emerytury zostanie. Wszystko się może zdarzyć, jak w piosence.
Ma 35 lat, trochę popracowała w dziennikarstwie, trochę w branży PR, od kilku lat w NGO. Pieniądze poniżej warszawskiej średniej, trzeba dorabiać, żeby jakoś dociągnąć do pierwszego. W miejsko-kreatywnym towarzystwie Martyny wszyscy mówią, że trzeba oszczędzać 10 proc. pensji, ale mało kto to robi.