Unia Europejska postawiła sobie za cel zainstalowanie 60 milionów pomp ciepła do 2030 roku, co miało być kluczowym elementem uniezależnienia się od rosyjskich surowców. Tymczasem rzeczywistość okazuje się znacznie bardziej skomplikowana. Chociaż wyniki sprzedaży w 2024 roku wciąż mogą robić wrażenie, to aktualnie trend wyraźnie wskazuje na spowolnienie. Rynek pomp ciepła rozwija się od dwóch lat wolniej niż pierwotnie zakładano, a to budzi uzasadnione obawy o możliwość osiągnięcia wyznaczonego celu.
Inflacja i władza wrogiem inwestycji w pompy ciepła
Europejskie Stowarzyszenie Pomp Ciepła podaje, że w minionym roku w 19 krajach kontynentu doszło do sprzedaży 2,31 miliona tych urządzeń. Łączna liczba działających pomp wzrosła dzięki temu do około 25,5 miliona. To oznacza, że w ciągu następnych zaledwie pięciu lat konieczne byłoby dodanie kolejnych 34,5 miliona instalacji, a to zadanie niezwykle ambitne i to zwłaszcza przy obecnym tempie wzrostu. Jest to sporym problemem z punktu widzenia naszej przyszłości, bo pompy ciepła stanowią jedno z najskuteczniejszych narzędzi w walce z kryzysem klimatycznym i energetycznym. Ich wolniejsze wdrażanie bezpośrednio przekłada się na zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego kontynentu oraz oczywiście uderza w kwestie ekologii.
Czytaj też: To odkrycie zmieni świat. Czarny metal uczyni generowanie prądu jeszcze powszechniejszym


Przyczyn spowolnienia sprzedaży pomp ciepła jest kilka, a wśród nich na pierwszy plan wysuwa się inflacja. Rosnące koszty życia skutecznie zniechęcają gospodarstwa domowe do podejmowania dużych inwestycji w nowe systemy grzewcze. W obliczu codziennej drożyzny wymiana źródła ogrzewania schodzi na dalszy plan. Równie istotną kwestią pozostaje niepewność regulacyjna. W wielu krajach przepisy dotyczące dotacji i wymogów technicznych zmieniają się z sezonu na sezon, utrudniając długoterminowe planowanie. Potencjalni inwestorzy często wolą poczekać na stabilizację sytuacji, niż podejmować decyzje w warunkach ciągłej zmiany. W niektórych państwach zaobserwowano również po prostu ograniczenie dostępności lub osłabienie systemów wsparcia finansowego, a same procedury pozyskiwania dotacji się wydłużyły.

Czytaj też: Cicha, ale potrzebna. Oto akumulatorowa rewolucja, której potrzebuje świat
Warto też zwrócić uwagę na problem wysokich cen energii elektrycznej. W regionach, gdzie prąd kosztuje ponad dwukrotnie więcej niż gaz, ekonomiczne uzasadnienie dla przejścia na pompę ciepła staje się znacznie mniej przekonujące. Dodatkowym hamulcem okazał się spadek liczby nowych inwestycji budowlanych. Od 2021 roku w wielu krajach UE maleje liczba wydawanych pozwoleń na budowę domów, co naturalnie ogranicza rynek dla nowych instalacji grzewczych. Jednak nie wszystkie regiony Europy borykają się jednak z podobnymi trudnościami. Przykład Wielkiej Brytanii i Irlandii pokazuje, że przy odpowiednim podejściu można osiągnąć spektakularne rezultaty. W tych krajach sprzedaż pomp ciepła rośnie w imponującym tempie, a to głównie dzięki przejrzystym regulacjom, dobrze zaprojektowanym programom wsparcia i skutecznym kampaniom informacyjnym.
Nie pogonili kijem i marchewką, to pogonią finansowym batem
Kluczem do sukcesu okazuje się przewidywalność polityki, bo gdy rządy zapewniają stabilne ramy prawne, rynek reaguje dynamicznym wzrostem. To wyraźnie dowodzi, że technologiczne możliwości i popyt istnieją, potrzebne są jednak odpowiednie warunki systemowe. Niestety wkrótce zamiast zachęt będą kary. Pamiętajmy, że nadchodzące unijne rozwiązania, takie jak system EU ETS2 oraz Fundusz Społeczno-Klimatyczny już od 2027 roku wprowadzą opłaty liczone od emisji CO2 z instalacji grzewczych.

Czytaj też: Koniec z akumulatorami robiącymi nas w konia. Chiny znalazły sposób na rewolucję każdego EV
Nie można też zapominać o znaczeniu gospodarczym tej branży. Już dziś sektor pomp ciepła zapewnia ponad 430 tysięcy miejsc pracy w całej Europie i to od produkcji komponentów przez instalację po serwis. Dalszy rozwój mógłby stworzyć dodatkowe możliwości zatrudnienia, a to szczególnie w regionach przechodzących transformację energetyczną. Aby jednak osiągnąć założony cel aż 60 milionów urządzeń, potrzebne jest kompleksowe działanie. Kluczowe pozostają stabilne mechanizmy wsparcia, pełne wdrożenie unijnych regulacji, urealnienie relacji cen prądu do gazu oraz masowe inwestycje w edukację i szkolenia instalatorów. Bez tych działań Europa może zaprzepaścić historyczną szansę na przyspieszenie transformacji energetycznej i budowę prawdziwego bezpieczeństwa surowcowego.