Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Ministrowie finansów i gospodarki państw Unii Europejskiej zatwierdzili 20 czerwca rewizję Krajowego Planu Odbudowy (KPO), która zakłada zastąpienie zapisanego w KPO oskładkowania umów cywilnoprawnych reformą wzmacniającą Państwową Inspekcję Pracy.
"Reagować tylko na skargi"
W Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej powstał specjalny zespół, który ma opracować kształt nowych przepisów. Zmiany przewidziane w KPO przewidują m.in. upoważnienie inspektorów do przekształcania niewłaściwie zawartych umów cywilnoprawnych w umowy o pracę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Impact'25 - Monika Matak; Head of Public Policy & Stakeholders Relations, DANONE
Szef PIP w rozmowie z PAP przypomniał, że postulat w tej sprawie był zgłaszany przez inspekcję od dekad. Zaznaczył, że jest "wielkim fanem swobody zawierania umów", jednak inspekcja powinna mieć skuteczne narzędzia, by "walczyć z patologiami na rynku pracy".
- Nasza propozycja jest taka, żeby reagować tylko na skargi i w odpowiedzi na nie weryfikować, czy w kwestionowanym przez zatrudnionego kontrakcie i sposobie jego wykonywania są elementy charakterystyczne dla stosunku pracy. Dzisiaj możemy wbrew woli osoby zainteresowanej przekształcać umowę cywilnoprawną w drodze powództwa sądowego. W praktyce okazało się, że uszczęśliwianie etatami na siłę się nie sprawdza - stwierdził główny inspektor pracy.
Jak dodał, w tym zakresie znacznie skuteczniejsze są obecnie środki o charakterze miękkim, jak polecenie czy wystąpienie pokontrolne, wskutek których w zeszłym roku pracodawcy zamienili dobrowolnie przeszło 3,2 tys. kontraktów cywilnoprawnych na etaty.
Zaznaczył, że w takich sprawach planowany jest tryb odwoławczy do sądu pracy, który sprawdzi, czy działanie inspektora było zgodne z prawem.
- Zapewniam, że nie będziemy masowo zmieniać kontraktów na etaty, a jedynie działać w przypadkach niebudzących wątpliwości, tak by takie decyzje obroniły się później przed sądem. A sądy pracy sprawdzają, czy dana osoba jest zainteresowana przekształceniem. Będziemy więc i my to brać pod uwagę – powiedział.
Kontrole PIP. Szykują się zmiany
Zgodnie z rewizją KPO inspekcja zyska też nowe możliwości w postaci kontroli zdalnych. Stanecki zwrócił uwagę, że chodzi o to, by inspektor nie musiał za każdym razem odwiedzać zakładu pracy, tylko mógł na przykład przeanalizować dokumenty mailowo.
- Dzisiaj BHP-owcy na dużych budowach siedzą za biurkiem i sprawdzają, co się dzieje na budowie na drugim końcu Polski, dzięki transmisji na żywo za pośrednictwem np. smartfona. Mogą nawet kilka razy łączyć się z tym placem budowy i sprawdzać, czy wszystko jest w porządku. Dla naszych inspektorów byłoby to uzupełnienie kontroli stacjonarnych, bo takie rozwiązanie oszczędza czas. Chcemy także, żeby protokół z kontroli był podpisywany elektronicznie – wskazał szef PIP.
Zaznaczył, że wszelkie zastrzeżenia będą mogły nadal zostać wniesione w terminie siedmiu dni.
Reforma PIP zakłada też zwiększenie kar za nieprawidłowości w miejscu pracy. Jak zauważył główny inspektor pracy, średnia wysokość mandatu wynosi teraz 1300 zł, a w postępowaniu sądowym – 2400 zł. Jak wskazał, dla porównania w Czechach średnia kara nałożona przez inspektora oscyluje, w przeliczeniu, w okolicy 30 tys. zł.
- Dzisiaj tysiąc złotych w postępowaniu mandatowym na większości firm nie robi wrażenia. Może to zabrzmi zbyt mocno, ale żeby inspektor nie był pośmiewiskiem, musi mieć możliwość nałożenia realnej sankcji i ta sankcja musi być skuteczna - powiedział.
Zdaniem szefa PIP kwoty powinny odpowiadać tym, zawartym w obecnej ustawie o dostępie cudzoziemców do rynku pracy. W tym przypadku postępowanie mandatowe sięga do 10 tys. zł.
Ponadto – jak zaznaczył – inspektor pracy na miejscu, po analizie stanu faktycznego, będzie umiał najtrafniej nałożyć tę karę.
- Już dzisiaj obowiązkiem inspektora jest branie pod uwagę warunków osobistych i majątkowych sprawcy, w tym liczby osób na utrzymaniu. Podwyższenie górnego limitu kar nakładanych mandatem nie oznacza więc, że wszyscy pracodawcy, szczególnie najmniejsi, odczują taką podwyżkę - powiedział.
W ocenie głównego inspektora pracy zdecydowanie mocniej powinny być karane wykroczenia fundamentalne, jak niewypłacanie wynagrodzeń.
- Uważam, że tu kary powinny być bardzo wysokie, bo nie ma nic bardziej bulwersującego niż nieotrzymanie wynagrodzenia. Z kolei większość braków formalnych, np. brak dokumentu w aktach pracownika, który nie ma większego znaczenia dla warunków jego zatrudnienia, uważam, że powinna być łagodniej niż obecnie traktowana"- podkreślił.
Poinformował, że zmiany powinny wejść w życie jak najszybciej, ale "czerwiec 2026 r. to jest termin, którego powinniśmy dotrzymać".