Jan Urban już znalazł diament?! Zerwijmy z chwilówkami dla selekcjonerów!

1 tydzień temu 11

Jedno zjawisko jest niepodważalne. Jan Urban już w pierwszych dniach zasiadania na fotelu selekcjonera zrobił wiele, by naprawić atmosferę wokół reprezentacji Polski. Ustalił też pryncypia. Jest w dobrych stosunkach ze swym poprzednikiem Michałem Probierzem, grali przecież wspólnie w Górniku, choć dzieli ich dekada. Nie przeszkodziło te jednak Urbanowi powiedzieć publicznie, że Probierz popełnił błąd, odbierając opaskę kapitańską Robertowi Lewandowskiemu. Urban w ten sposób ogłosił nie tylko prawdę, ale pokazał, że dla niego interes reprezentacji Polski jest ważniejszy niż układy towarzyskie.

ZOBACZ TAKŻE: Zbigniew Boniek apeluje do Kuleszy po wyborze Jana Urbana! "Nikt na świecie tak nie robi!”

Teraz ważna jest mobilizacja całego środowiska, PZPN-u, piłkarzy, trenerów. Nie stać nas na dalszy marazm. Wybrzydzanie, że nie mamy już takiego potencjału na skrzydłach jak w czasach Piszczka, Błaszczykowskiego, największego prosperity Grosickiego. Podobnie jak na środku obrony, gdzie brakuje nam Glika, a w drugiej linii Krychowiaka z Sevilli, a w ataku Lewandowskiego nie wspiera już Milik.

Nie możemy też wiecznie biadolić na to, że po wyjeździe na Zachód, nasze największe talenty młodej generacji wracają z przetrąconymi kręgosłupami ich piłkarskich marzeń o rychłym podboju Europy. Najbardziej jaskrawe przykłady to Kacper Kozłowski i Aleksander Buksa, którzy cztery lata temu prezentowali się lepiej niż obecnie.

Bazując na tych piłkarzach, których mamy, z pewnością możemy osiągnąć więcej niż ostatnio.

Piłka jest sportem zespołowym. I tylko dzięki zespołowi ludzi w szatni, na jej zapleczu, dzięki kierownictwu fachury pokroju Jana Urbana można zerwać okowy niemocy. Dzięki reprezentacji Polski i dla reprezentacji Polski.

Ma rację Zbigniew Boniek, apelując do piłkarzy, aby wrócili do źródeł i zgrupowania kadry przestali traktować jak okazje do załatwienia prywatnych biznesów, błyśnięcia w mediach społecznościowych.

Jan Urban nie chce kamer w szatni. "To konfesjonał"

Wie o tym doskonale nowy selekcjoner, który postawi szlaban przed kamerami wnoszonymi do szatni, bo ona ma być świętością.

- Szatnia to jest konfesjonał i nikogo poza jej członkami rozmowy w niej toczone nie powinny interesować – akcentuje Jan Urban.

To w reprezentacji Polski, gdzie entuzjazm i zadziorność powinny wykraczać poza skalę, każdy piłkarz może wypłynąć, czy powetować sobie niepowodzenia klubowe.

Hasłem początkowym drużyny Adama Nawałki była słynna jazda na tyłkach. Wpajana na okrągło. Dzięki tej determinacji udało się wreszcie pokonać Niemców, a później osiągnąć ćwierćfinał euro 2016. Polska, Europa, usłyszeli o Michale Pazdanie, Krzysztofie Mączyńskim.

Jan Urban ma rękę do talentów

Jan Urban również postara się odkryć, oszlifować kilka diamentów, choć i on ma świadomość, że zmiana pokoleniowa nie obchodzi się z nami najlepiej.

Już w Górniku pokazał, że nikomu szerzej nieznany Dominik Sarapata, po zaledwie 16 meczach w Ekstraklasie, może być wytransferowany za cztery miliony euro. Zapewne i on dostanie szansę zaistnienia w kadrze.

- Gra w środku, jest inteligentny, szybki i wytrzymały. Dlatego świat tyle płaci za takie talenty. Jeśli środkowi pomocnicy nie są kompletni, bo brakuje im którejś z tych cech, to cena idzie w dół – tłumaczył selekcjoner w Canal+.

Kontraktowe chwilówki na dłuższą metę oznaczają bankructwo

Warto się też zastanowić nad kontraktem nowego selekcjonera. Prezes PZPN-u Cezary Kulesza nie chciał zdradzić długości tej umowy.

- To tajemnica. Nie chcę, żeby piłkarze się o tym dowiedzieli – uzasadnił.

Oczywiście, tak podstawowa rzecz, bardzo szybko została odkryta przez dziennikarzy. Roman Kołtoń z Prawdy Futbolu ujawnił, że umowa jest do końca eliminacji do MŚ, czyli do końca roku, a jeśli uda się awansować do barażów, automatycznie przedłuży się do końca marca 2026 r., z kolei jeśli uda się je wygrać, to dojdzie do prolongaty do końca lipca 2026 r. Zatem jeśli Jan Urban chce przepracować rok, musi osiągnąć dwa cele! A przecież to nie on podpalił szatnię odbieraniem opaski kapitańskiej Robertowi Lewandowskiemu, nie on też przegrał z Finlandią, przez co nasza droga na mundial zrobiła się kręta i wyboista.

Czy nie powinniśmy zerwać z tą chwilówką wśród trenerów kadry narodowej?  To nie przypadek, że ostatni sukces osiągnęliśmy z Adamem Nawałką, który jako jedyny selekcjoner od ery Leo Beenhakkera przepracował z reprezentacją więcej niż tysiąc dni (1733).

Tymczasem Jan Urban po raz pierwszy będzie rozliczany już w listopadzie, po trzech zgrupowaniach, czyli po pięciu meczach i co najwyżej dziesięciu pełnowymiarowych treningach, na jakie będzie miał czas. Gdybyśmy w klubie chcieli rozliczać kogoś po takiej liczbie meczów i jednostek treningowych, to każdy by się puknął w głowę. Dlaczego nie dziwimy się tym w wypadku reprezentacji? Tylko dlatego, iż te mecze i treningi są rozłożone w czasie?!

Czy dla zerwania z chwilówką nie lepiej było wyposażyć selekcjonera w kontrakt do końca eliminacji, ale Euro 2028? Skoro PZPN tak bardzo wierzy w słuszność tego wyboru, to niech tę wiarę przeleje na papier. Oczywiście, na wypadek wynikowej katastrofy w dłuższym okresie, można się zabezpieczyć klauzulą rozwiązania współpracy, ogólnie jednak kontrakt powinien być dłuższy, co najmniej na dwa lata.

Przejdź na Polsatsport.pl

Przeczytaj źródło