Większość ludzi kojarzy szczęście z przyjemnością. Nic dziwnego, kiedy jest nam przyjemnie, poczucie szczęścia pojawia się niejako samoistnie, taka jest natura przyjemności. Jednak zapewne każdy z nas doświadczył sytuacji, kiedy przyjemność – mówiąc kolokwialnie – wyszła mu bokiem. O jedną gałkę lodów za dużo i to, co było przyjemne, zaczyna uwierać. Ale nie tylko przyjemności kojarzą nam się z poczuciem szczęścia. Jesteśmy szczęśliwi, kiedy dostajemy coś od losu, gdy coś spada na nas niczym manna z nieba. Uwielbiamy niespodzianki, szczególnie te, które nie wymagają naszego wysiłku, naszej interwencji, naszych zabiegów.
Dobra wiadomość jest taka, że czasem rzeczywiście zdarzają się takie sytuacje, które bez udziału naszej sprawczości, czasem nawet bez udziału naszej woli, odmieniają naszą sytuację na lepsze. Niestety jest też zła wiadomość – częstotliwość występowania takich cudownych sytuacji zdaje się zupełnie randomowa, a poza tym niespodzianki od losu, które są przykre i krzyżują nam plany, mają w zwyczaju przytrafiać się istotnie częściej. Zatem jak to jest z tym szczęściem? Czy rzeczywiście powinniśmy uzależniać je od czynników, na które nie mamy wpływu – od losu, siły wyższej, kosmosu? A może możemy, a nawet powinniśmy szczęściu pomóc?