Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Nasza giełda ma za sobą znakomity okres – także mój portfel nie może narzekać. Ale wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Zaczynam obawiać się, że ten koniec może być już bliżej niż dalej.


Nazywam się Wojtek i od prawie ośmiu miesięcy jestem inwestorem giełdowym. Jesienią 2024 r. zaczynałem od 50 tys. zł, a na początku lipca mój portfel wart był już ponad 61 tys. zł. Wzrost o 22% w kilka miesięcy to naprawdę ładny wynik. Nie spodziewałem się, że pójdzie mi aż tak dobrze. Jestem też uczciwy i nie zamierzam oszukiwać ani Was, ani siebie. Bo te jedenaście tysięcy zysku nie jest do końca moją zasługą. Po prostu dobrze trafiłem, wchodząc na GPW pod koniec korekty i na początku naprawdę byczej zwyżki.


Od początku mojej przygody z inwestowaniem WIG – czyli najstarszy i najszerszy indeks warszawskiej giełdy – zyskał prawie 30%.
Postaw pierwsze kroki ku bezpiecznym inwestycjom — przeczytaj nasz poradnik o Obligacjach Skarbowych!- WIG20 od początku roku zyskał blisko 30%, a doliczając do tego umocnienie złotego dolarowa stopa zwrotu – czyli ta osiągana przez inwestorów zagranicznych - wzrasta do 48%. Inwestujący tylko w polskie akcje popularny amerykański ETF Shares MSCI Poland ETF (EPOL) od początku stycznia wygenerował 54,3% stopy zwrotu – napisał w półrocznym podsumowaniu rynkowym Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl.
Moje +22% to oczywiście mniej, ale wynika to z tego, że przez długi czas akcje stanowiły ledwie około połowę portfela. Budowałem go powoli, bo nie ścigam się z rynkiem, ale realizuję długoterminowy cel, jakim jest osiągnięcie 1 mln zł nie później niż za 25 lat.
Każda hossa kiedyś się kończy
W giełdowym żargonie okres zdecydowanych wzrostów cen akcji nazywany jest hossą. Jej przeciwieństwem jest bessa i tej jako inwestorzy nie lubimy. Bo wtedy nasze akcje tanieją, portfel się kurczy i trochę nie ma się czym chwalić przed kolegami. Lecz obserwuję rynek już dostatecznie długo, aby wiedzieć, że po każdej hossie przychodzi bessa. I że trzeba na nią być gotowym. Zarówno mentalnie, jak i pod względem ustawień portfela.
Moje zaniepokojenie w tej kwestii wzbudził tekst Michała Kubickiego z Bankier.pl. Przeczytałem, że czerwiec był siódmym wzrostowym miesiącem z rzędy w wykonaniu WIG20. To pierwszy taki przypadek w historii GPW! Do tej pory WIG20 notował co najwyżej sześciomiesięczne serie nieprzerwanych wzrostów. Działo się tak na przełomie lat 2005/06 – czyli podczas tzw. hossy pokoleniowej – oraz w 2009 roku, gdy nasza giełda podobnie jak inne rynki na świecie odbijały po finansowym krachu.
I to mnie nieco zaniepokoiło. Co prawda zwolennicy analizy wykresów mawiają, że „trend is your friend” i że nie należy bać się długich fal wzrostowych, ale jednak wątpliwości pozostały. Tak, wiem, że jeśli sześć razy z rzędu wypadła reszka, to szanse na reszkę w kolejnym rzucie nadal wynoszą 50%. Ale nie jestem taki pewny, czy miesięczne stopy zwrotu z rynku akcji są zdarzeniami losowo niezależnymi. Może są, a może nie. Przejrzałem sobie też tabelkę miesięcznych zmian WIG-u 20 i zobaczyłem, że przed tą sześciomiesięczną wzrostową serią nasz indeks przez pięć miesięcy z rzędu był pod kreską, a wcześniej zanotował 8 z 9 miesięcy na zielono. Czyli jak idzie, to idzie. A jak nie idzie, to nie idzie. Trochę się boję, że ta dobra passa może się niedługo skończyć.
Hossa, bessa i statystyka
Postanowiłem trochę poszperać w tym temacie i natrafiłem na świeżutki artykuł Tomasza Hońdo z Quercus TFI. Pan Tomasz odnotował, że mamy za sobą nie tylko bezprecedensową serię na WIG-u 20, ale też że czerwiec był 33. miesiącem hossy na warszawskiej giełdzie. A to oznacza, że obecny rynek byka jest drugim najdłuższym w historii GPW. Przykładowo, poprzednia hossa zakończyła się po 19 miesiącach, wcześniejsza po 24, a jeszcze poprzednia po 23. Dłuższa od obecnej była tylko „podwójna” hossa z lat 2002-07, na którą tak naprawdę złożyły się dwie fale wzrostowe. Tamta trwała aż 69 miesięcy. Gdyby ją „przepołowić”, to wyszłoby dwa razy po 34,5 miesiąca.
Tamta „wielka hossa pokoleniowa” zmąciła statystyki czasu życia giełdowego byka. Gdyby nie ona, to średnia wyniosłaby nieco ponad 24 miesiące (licząc łącznie z obecną hossą). Co więcej, analityk Quercusa policzył, że powoli wyczerpaliśmy też zasięg hossy. Tj. WIG od dołka z listopada ’22 urósł już o 128%. Poza wielką hossą z początku XXI wieku lepszy wynik udało się wycisnąć tylko w latach 1995-97. Wybaczcie, ale wtedy jeszcze siedziałem w piaskownicy i nie myślałem o inwestowaniu.
- Reasumując, po 33 miesiącach obecna hossa na GPW jest dłuższa niż jakakolwiek inna hossa z przeszłości, z wyjątkiem pamiętnego wielkiego rynku byka zakończonego w 2007 roku. Na szczęście poziom wycen nie jest jeszcze wygórowany - to efekt tego, że startowały z niskiego punktu – nieco uspokoił mnie Tomasz Hońdo.
Ale też nie do końca. Bo tak myślę sobie, że jeśli 6 z poprzednich 7 rynków byka trwało krócej niż obecny, to jaka jest szansa, że tym razem powtórzymy ten siódmy - najbardziej optymistyczny - scenariusz? A może właśnie go w jakiś sposób powtarzamy, skoro nasz giełdowy byk żyje już o pół roku dłużej niż jego najdłuższy „zwyczajny” odpowiednik.
Inne ciekawe spojrzenie przedstawili analitycy z DM BOŚ. Przyjrzeli się oni transakcjom ABB, czyli takim, w których duże pakiety akcji (rzędu kilku-kilkunastu procent) sprzedają duzi akcjonariusze – czasem są to fundusze private equity, czasem założyciele firm. W I półroczu takich transakcji było dziesięć o łącznej wartości 6 mld zł. Gdyby doliczyć transakcje z drugiego półrocza 2024, to 12-miesięczna suma byłaby drugą najwyższą w historii. Fala ABB nie zawsze oznacza sprzedaj teraz, ale eksperci uważają, że kiedy mądre pieniądze (ang. smart money) ruszają po gotówkę, ostrożni inwestorzy powinni ograniczyć ryzyko, zabezpieczyć pozycje i przyglądać się wycenom.
Z ich opracowania wynika, że historyczne skoki podaży były zazwyczaj - w perspektywie 12 miesięcy - skorelowane ze słabszymi stopami zwrotu WIG.
„16 z 20 największych ABB (bez udziału skarbu państwa) nastąpiło w okresie sześciu miesięcy (+/- trzy miesiące) okalających lokalne maksima WIG, a szczyty 12-miesięcznej kroczącej wartości ABB wyprzedzały lub zbiegały się z kompresją wycen" - podkreślają analitycy.
Dlatego postanowiłem, że w najbliższym czasie będę inwestował nieco ostrożniej. Zastanawiam się, czy nie zrealizować części zysków z najbardziej udanych inwestycji. Mam przecież 250% „papierowego” zysku na akcjach Atremu czy prawie 40% wykręconych na Diagnostyce. Podobno od realizacji zysków jeszcze nikt nie zbiedniał. Może więc niedługo spieniężę część akcji i pozyskaną gotówkę „zaparkuję” w obligacjach skarbowych? Może tych o stałym oprocentowaniu, których ceny powinny rosnąć po obniżkach stóp procentowych w banku centralnym. A czytałem niedawno, że Rada Polityki Pieniężnej we wrześniu ma ponownie obniżyć stopy.
Jeszcze nie wiem, co zrobię. Ale w obliczu wyraźnego optymizmu wśród ogółu inwestorów zastanawiam się nad zmianą składu portfela, realizacją części zysków i zajęciem bardziej bezpiecznych pozycji. Jak mawiał legendarny Warren Buffett: bój się, gdy wszyscy są chciwi i bądź chciwy, gdy inni się boją. Teraz to chyba już nikt się nie boi. Oprócz mnie. Jednak pamiętam też, że jestem inwestorem z długim horyzontem inwestycyjnym i nie zamierzam uciekać z rynku z powodu byle korekty czy nawet bessy. Lecz z drugiej strony trochę boję się potencjalnych strat i rozważam zwiększenie arsenałów „gotówkowej amunicji”, którą później wykorzystam na ustrzelenie inwestycyjnych okazji.
Cześć, jestem Inwestor Wojtek, postać, za którą stoją doświadczeni dziennikarze giełdowi i analitycy Pulsu Biznesu i Bankier.pl. Chcę za 25 lat mieć w portfelu 1 mln zł. Inwestuję prawdziwe pieniądze (zacząłem od 50 tys. zł) w akcje, obligacje i inne instrumenty finansowe. Chcę edukować i promować inwestowanie na rynku kapitałowym. Jestem transparentny: z odpowiednim wyprzedzeniem napiszę, że zamierzam kupić lub sprzedać dane walory.
Skład mojego portfela i stopę zwrotu można obserwować na notowania.pb.pl/inwestor-wojtek. Od listopada 2024 r. zarobiłem 11 tys. zł z początkowych 50 tys. zł. W portfelu mam m.in. akcje Atremu, Enei, Diagnostyki, Arlenu, Quercusa i Echa oraz ETF-y na mWIG40 i S&P 500.
Zachęcam też do zapisania się na mój newsletter>>, wysłuchanie podcastów>> i udziału w grze Wakacje na Giełdzie organizowanej przez Bankier.pl i Giełdę Papierów Wartościowych. Ja już wypełniłem formularz na stronie konkurs.bankier.pl i w moich decyzjach będę się posiłkował wskazaniami analizy technicznej.