Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Iga Świątek wygrała z Clarą Tauson 6:4, 6:1 i awansowała do ćwierćfinału wielkoszlemowego Wimbledonu. I choć cały mecz trwał zaledwie 65 minut, początkowo wcale nie zanosiło się na zwycięstwo Polki. Gdy emocje już opadły, najlepsza polska tenisistka przyznała, że to było dla niej trudne spotkanie.
Polka rozpoczęła to spotkanie nie najlepiej, bowiem od dwóch podwójnych błędów serwisowych. Później Dunka dwa razy dobrze zreturnowała i po chwili prowadziła już 1:0. Wprawdzie Świątek wyrównała na 1:1, ale po raz kolejny dała się złamać. Po 13 minutach Tauson wygrywała 3:1.
ZOBACZ TAKŻE: Od 1:4 do 6:4. Novak Djokovic w ćwierćfinale Wimbledonu!
Najlepszej polskiej tenisistce udało się wyjść z opresji, ale po meczu przyznała, że początek tego spotkania był dla niej bardzo wymagający.
- Początek nie był łatwy. Warunki były trudne, ale później, gdy znalazłam swój rytm to to, co działo się na początku, nie miało już znaczenia. Wiedziałam też, że dobrze returnuje, więc mogłam "odłamać" - skomentowała swoją grę Świątek podczas rozmowy z Tomaszem Lorkiem z Polsatu Sport.
Ćwierćfinał Wimbledonu to wyrównanie największego sukcesu Polki. Tylko raz (w 2023 roku) doszła ona w Londynie do tego etapu. Z pewnością jednak ma apetyt na więcej. Już w środę na jej drodze do półfinału spróbuje stanąć Ludmiła Samsonowa.
- Trzeba wyjść i zrobić swoje. Każdy, kto jest w ćwierćfinale, zasługuje, by w nim być i zagrał dobry. Ona pierwsze mecze miała bardzo szybkie i pewne. To na pewno nie jest łatwa przeciwniczka, lubi grać na szybkich nawierzchniach, bardzo szybko serwuje. Przygotuję się na nią taktycznie - analizowała raszynianka.
Polka i Rosjanka mierzyły się ze sobą cztery razy. Wszystkie pojedynki wygrała Świątek.
Transmisja meczu Świątek - Samsonowa w środę w Polsacie Sport 1 i na Polsat Box Go.
