W maju odbyła się konferencja Google I/O, która skupiła się bardziej na usługach i sztucznej inteligencji. Chociaż nie zabrakło na niej pokazania sprzętu w postaci AR Glasses, czyli okularów łączących technologię rzeczywistości rozszerzonej ze sztuczną inteligencją. I można majowe wydarzenie uznać za niezwykle udane w przeciwieństwie do Made by Google 2025, które odbyło się w środę.
Sprzęt fajny, ale bez „efektu wow”
Pixel 10, dostępny również w wersji Pro, Pro Fold i Pro XL nie zanotował spektakularnego upgrade’u względem poprzedniej wersji. Podstawowa wersja smartfona została wyposażona w dodatkową, trzecią kamerę. Google chwali się, że aparaty w Pixelach mają bardzo dobre, jak nie najlepsze możliwości przybliżenia obrazu.
Jako, że Google chce brać udział w wyścigu po telefon najbardziej naszpikowany AI to nowe modele dostały nowy procesor Tensor G5, który ma lepsze parametry od poprzednika – wszystko po to, aby dobrze obsługiwać Gemini AI. Zobaczymy, co we wrześniu pokaże Apple podczas premiery nowych iPhone’ów, ale Google poprzeczki zbyt wysoko nie zawiesił.
Ile kosztują telefony z serii Pixel 10? Od 3949 złotych za podstawowy model, do 5699 złotych za wersję Pro XL. Najdroższy, ale jeszcze niedostępny będzie model Pixel 10 Fold w cenie ponad 6500 złotych.
Podczas konferencji zaprezentowano również akcesoria magnetyczne do serii Pixel 10, w tym nową ładowarkę bezprzewodową, statyw oraz case z metalowym okręgiem, który ma pomóc utrzymać telefon w dłoni. Ceny tych akcesoriów wahają się w przedziale od 30 do 50 dolarów (około 110-180 złotych).
Oprócz telefonów Google pokazał nową wersję urządzeń przenośnych takich jak zegarki (Pixel Watch 4) oraz słuchawki (Pixel Buds 2A i Pro 2).
Tak ja wspomniałem na początku Google do swoich urządzeń stara się wcisnąć jak najwięcej sztucznej inteligencji – wyposażone są w nią aparaty, które będą Ci podpowiadać jak zrobić lepsze zdjęcie, a na Instagramie (jeśli korzystasz z Pixela oczywiście) zadbają o lepiej wyglądające stories.
Newsletter WirtualneMedia.pl w Twojej skrzynce mailowej
Zobacz: Inteligentne okulary AR: sprzedają się źle, ale każdy je rozwija. O co chodzi?
Miało być śmiesznie i zabawnie, a wyszło żenująco
Zazwyczaj tego typu konferencje są prowadzone przez czołowych pracowników z właścicielami i założycielami na czele. Tym razem Google dołożyło do tego Fallona, który jest aktorem, komikiem, performerem, prowadzącym, a czasem też coś zaśpiewa. I w opinii dziennikarzy, na przykład serwisu TechCrunch oraz oglądających Made by Google 2025 nie był to dobry ruch. Wielu z nich stwierdziło, że wydarzenia wręcz nie da się oglądać.
Sam format wydarzenia przypominał znane również w Polsce telezakupy. Jimmy Fallon, to co i w jaki sposób mówi zostało odebrane jako sztuczne. Jakby nie przygotował się do wydarzenia i miał bardzo nikłe pojęcie o technologii. Swój udawany entuzjazm kierował na funkcjonalności, które w żaden sposób nie były nowe i przełomowe, a te, przy których warto było się zatrzymać traktował zdawkowo.
W opinii wielu osób postać Fallona, ale też obecność innych gwiazd oraz influencerów w tym Jonas Brothers, miała za zadanie częściowo przykryć i odwrócić uwagę od faktu, że Google tak na dobrą sprawę nic innowacyjnego nie pokazał.
Technologia i innowacja zwalnia?
Niedawno Sam Altman, założyciel i właściciel OpenAI stwierdził, że inwestorzy za bardzo się ekscytują technologią AI. Jak na potwierdzenie jego słów byliśmy świadkami wydarzenia, które próbowało robić przysłowiową dobrą minę do złej gry i odwrócić uwagę od braku innowacji. Zresztą już sama prezentacja GPT-5, która była kilkukrotnie przekładana też nie została dobrze odebrana, podobnie jak nowa usługa. A już we wrześniu premiera nowych Iphone’ów, która może potwierdzić hipotezę o bliskiej pęknięcia bańce AI oraz spowolnienie rozwoju technologii. Jeszcze 10 lat temu spodziewalibyśmy się po Apple, że będzie na odwrót, ale ostatnie premiery i konferencje firmy z Cupertino ciężko uznać za innowacyjne.
Całe wydarzenie możesz obejrzeć na YouTube: