"Friends with benefits". Grażyna pomyślała chwilę i powiedziała: spróbujmy
1 dzień temu
3
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Wersja audio dostępna tylko w subskrypcji Onet Premium.
Friends with benefits, czyli "przyjaźń z korzyścią", tłumacząc dosłownie, bo znośnej polskiej nazwy brakuje. Korzyścią jest tutaj seks. Istota relacji wymyka się spod kontroli, bywa powodem kłótni i dramatów. Czy FwB to przejaw równości i liberalizmu, ucieczka od odpowiedzialności, czy wygoda i konsumpcja?
Oboje byliśmy po rozwodach. Miałam 45 lat, on też. Nie nazywaliśmy tego relacją friends with benefits. Ale rzeczywiście się przyjaźniliśmy i nigdy nie byliśmy parą, przynajmniej z mojego punktu widzenia – opowiada z kwaśnym uśmiechem Grażyna, 50-latka, która pracuje w kancelarii podatkowej. – Znamy się ze studiów, z politechniki. Piotr bywał często gościem w moim domu, także ze swoją żoną. Rozwiedli się mniej więcej w podobnym czasie, jak my z mężem. Kiedyś piliśmy drinki w barze, pocieszając się nawzajem, narzekając na samotność i podły los. Żona zostawiła go dla innego, a mnie mąż dla innej. Klasyka. Zapytałam, czego mu najbardziej brakuje. Odpowiedział, że seksu. Wyznałam, że mi też.
Friends with benefits. Na czym polega?
Magdalena KuszewskaDziennikarka, reporterka, trenerka komunikacji. Pracę w mediach zaczęła w 2000 roku, jako dziennikarka w anglojęzycznym „The Warsaw Voice” i w Polskiej Agencji Informacyjnej. Publikowała: w „PANI”, „Twoim Stylu”, „Gazecie Wyborczej”, „Polska.The Times”, „Onet”, „Vogue”, „The National Geographic” itd. Podcasterka: prowadziła cykl „Intymnie” (Studio Sekielscy), współprowadząca „Rób to bez presji” („Zwierciadło”). Rzeczniczka prasowa Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach.Przeczytaj więcej moich tekstów