Newsweek: Pana książka "Tamte czasy" to reporterska panorama naszego świata. Co jest największym problemem współczesności?
Martín Caparrós: Nie wiem, czy można mówić o jednym największym problemie. Żyjemy w świecie, w którym jest mnóstwo problemów. Jeśli miałbym wskazać tylko jeden, to byłyby to nierówności. To z ich powodu jest tyle konfliktów w tylu różnych miejscach na świecie. Istnieje jednak sposób na to, by patrzeć w przyszłość z optymizmem. Sam lubię w ten sposób myśleć – szukajmy zjawisk czy zachowań, które za 100, może za 200 lat będą nie do przyjęcia. Jeszcze 200 lat temu czymś normalnym wydawało się niewolnictwo. Dzisiaj jest to nie do pomyślenia. Jeszcze 150 lat temu kobiety nie miały prawa głosu, dziś wydaje się to nie do zniesienia. To trudne, ale trzeba spróbować znaleźć w dzisiejszym świecie coś, co będzie nie do pomyślenia w przyszłości...