Eksplozja drona w Osinach. Rzecznik MSZ nie owija w bawełnę. "Sprawca zwykle się nie przyznaje"

17 godziny temu 7

- Sprawca zwykle ostatnio do niczego się nie przyznaje, twierdzi, że nie ma żadnych dowodów, że to nie jest ich uzbrojenie - tak o eksplozji drona w Osinach w Lubelskiem mówił w TVP Info rzecznik MSZ Paweł Wroński. Wcześniej szef MON przekazał, że pojawienie się obiektu to rosyjska prowokacja.

Osiny, powiat łukowski Fot. REUTERS/Kacper Pempel

Rzecznik MSZ: Protest niczego nie zmieni

- Standardową procedurą MSZ jest wysłanie noty protestacyjnej, w tym przypadku został wskazany sprawca, został wskazany jako Rosja przez pana wicepremiera, ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza. Zapewne ten protest niczego nie zmieni, zwłaszcza, że sprawca zwykle ostatnio do niczego się nie przyznaje, twierdzi, że nie ma żadnych dowodów, że to nie jest ich uzbrojenie - poinformował po godz. 17 w TVP Info rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Paweł Wroński. - Zamierzamy powiadomić naszych sojuszników i przypomnieć poprzednie przypadki naruszenia przestrzeni powietrznej - dodał. 

"Kolejne naruszenie przestrzeni powietrznej"

Szef MSZ Radosław Sikorski przekazał po godz. 16 na portalu X, że "kolejne naruszenie naszej przestrzeni powietrznej ze Wschodu potwierdza, że najważniejszą misją Polski wobec NATO jest obrona naszego własnego terytorium". "Będzie protest MSZ wobec sprawcy" - zapowiadał minister.

Zobacz wideo Alaska. Tak Donald Trump witał Władimira Putina

Władysław Kosiniak-Kamysz: To rosyjska prowokacja

- Po raz kolejny mamy do czynienia z prowokacją ze strony rosyjskiej, z rosyjskim dronem. Rosja prowokuje w szczególnym momencie, kiedy trwają dyskusje o pokoju, kiedy jest nadzieja, że ta wojna przeciwko państwu ukraińskiemu i zagrażająca bezpieczeństwu NATO, którą wypowiedziała Rosja, ma szansę się zakończyć - mówił po godz. 16 wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Podkreślił, że Polska inwestuje w systemy, które mają zapobiec takim sytuacjom w przyszłości.

Gen. Malinowski: To był dron-wabik

- W godzinach porannych, o wschodzie słońca, pojawiła się informacja o obiekcie, który wybuchł bardzo blisko Łukowa. Z naszej oceny wynika, że to tzw. dron-wabik, który nie przenosi głowicy bojowej, natomiast przenosił głowicę do samodestrukcji. Natychmiast zostały podniesione śmigłowce, które miały stwierdzić, czy nie ma dodatkowych wybuchów, dodatkowych miejsc - przekazał w środę po godz. 16 na briefingu prasowym gen. Dariusz Malinowski, zastępca Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Dodał, że dron był "bardzo ciężko wykrywalny". - Leciał prawdopodobnie bardzo nisko, by ominąć nasze pole radiolokacyjne - mówił generał. - Silnik jest dostępny na wszystkich rynkach, made in China, na pokładzie znajdowały się systemy, które też są dostępny, a ładunek, który był na pokładzie, nie był dużym ładunkiem - doprecyzował generał. 

Eksplozja drona w Osinach

W środę ok. godz. 2 w nocy na pole kukurydzy w miejscowości Osiny w powiecie łukowskim na Lubelszczyźnie spadły fragmenty wojskowego drona. Urządzenie eksplodowało, co doprowadziło do wybicia szyb w pobliskich zabudowaniach. "Informujemy, że po przeprowadzeniu wstępnych analiz zapisów systemów radiolokacyjnych, minionej nocy nie zarejestrowano naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej ani z kierunku Ukrainy, ani Białorusi" - podkreślało w środę rano Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych. 

Czytaj również: To, co spadło w Osinach, leci nisko i wolno. Niby prosty cel, ale jednak nie

Źródła: TVP Info, Radosław Sikorski na portalu X, briefing Władysława Kosiniaka-Kamysza i Dariusza Malinowskiego, IAR

Przeczytaj źródło