Roboty sprzątające na dobre zagościły w naszych domach, uprzątnięcie, odkurzenie podłogi mieszkania przez autonomiczne urządzenie, stało się czymś naturalnym, szczególnie dla osób posiadających zwierzaki domowe. Przez kilka ostatnich lat nie zmieniła się technika zbierania zanieczyszczeń. Podobnie jak w pierwszych modelach, także i teraz mamy silnik generujący siłę ssącą, która to zasysa do zasobnika podrywane z podłogi przez obracającą się szczotkę (lub szczotki) zanieczyszczenia. To tradycyjny i wydaje się najlepszy sposób działania. Wprowadzono stacje dokujące, automatycznie opróżniające zbiorniki, zwiększono siłę ssącą, poprawiono system nawigacji (roboty jeżdżą szybciej i bardziej precyzyjnie przemierzają powierzchnie mieszkania). Prawdziwą rewolucją było jednak wprowadzenie obracających się mopów, bo lepiej wyposażone roboty odkurzające mogły właśnie zmywać podłogi. Stosowane do tej pory statyczne mopy niespecjalnie spełniały swoje zadania, ponieważ przyczepiona na stałe do podwozia ściereczka, co najwyżej lekko przecierała powierzchnię, na pewno nie było to solidne zmywanie. Wspomniana na początku rewolucja, dotyczyła właśnie wprowadzenia obrotowych mopów. Z pierwszym tego typu urządzeniem zetknąłem się podczas testów MOVA E30 Ultra, później miałem okazję sprawdzić lepiej wyposażony Dreame L40 Ultra, w którym bardziej zaawansowane systemy nawigacyjne nie przełożyły się na znaczną poprawę jakości sprzątania. Warto jednak zaznaczyć, że obrotowe mopy wprowadziło większość producentów robotów sprzątających.